Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Zaspana przetarłam oczy i ruszyłam sprawdzić kto to taki. Skostniałą ręką przekręciłam zamek. Moim oczom ukazał się Steve. Ubrany w niebieski podkoszulek i czarne spodenki. Ja nie byłam lepsza. Miałam na sobie jedynie długą koszulkę oraz bieliznę. Spojrzenie mężczyzny powędrowało do moich nóg. Onieśmielona spojrzałam na gołe stopy.
- Czy coś się stało?- zadałam pytanie ciągle wlepiając oczy w duże palce u stóp.
- Pomyślałem sobie, że skoro tu jesteśmy to może pokazałabyś mi swój rodzinny kraj?
Moja głowa, ze zdziwieniem, powędrowała do góry. O trzeciej w nocy?!
- Emmm...- zająkałam się.- Pewnie. Dasz mi dziesięć minut?
Rogers skinął głową, a ja zamykając za sobą drzwi, rzuciłam się do szafy. Ubrałam sobie czarne legginsy, a koszulkę zastąpiłam długim, szarym swetrem. Gotowa znow otworzyłam drzwi. Bez słowa ruszyliśmy korytarzem. Nie planowałam dalekiej podróży. Muzea były zamknięte. Postanowiłam pokazać mu moje ulubione miejsce. Na razie powinno wystrczyć. Ale czy to nie było zbyt... intymne? W końcu to MOJE miejsce i nikt nie wie o jego istnieniu. A może Steve zasługuje na to? Na to by się przed nim otworzyć?Steve:
Nie wiedziałem gdzie Cathalina mnie prowadzi, ale w pełni jej ufałem. Nie oddzywaliśmy się do siebie podczas drogi. Może ma mi za złe to, że ją pocałowałem? Pewnie żałuje tego, iż oddała pocałunek. Nim się spostrzegłem doszliśmy na miejsce. Znajdowaliśmy się w jakimś parku. Chciałem usiąść na pobliskiej ławeczce, ale Cat pokręciła głową. Złapała mnie za rękę, a mnie przeszedł prąd. Prowadziła mnie żwirową ścieżką. W pewnym momencie zeszliśmy z drogi i stanęliśmy twarzą w twarz z zaroślami. Zanim zdążyłem o cokolwiek spytać, Cathalina zanużyła się w roślimach, ciągnąc mnie za sobą. Gdy odzyskałem równowagę rozejrzałem się. Nie mogąc wymyślić innego literackiego opisu tego miejsca, szepnąłem:
- Tu jest pięknie.
Usłyszałem cichy śmiech. Cat stała i przyglądała mi się z ciekawością. Dostrzegłem w jej oczach blask. Nie wiedziałem co on oznacza, ale chyba był dobrym zwiastunem. Wracając do otoczenia w jakim się znaleźliśmy, było... piękne. Naprawdę nie mogłem znaleźć innego określenia. Ale nic nie było tak piękne jak Cathalina. Ona nawet bez makijażu wyglądała idealnie. Gdy zobaczyłem ją w drzwiach, w samej koszulce... poczułem, iż chciałbym mieć taki widok codziennie rano oraz wieczorem. Chciałem... jej. Chciałem by była moja. Powoli ruszyłem w jej stronę. Musiałem wiedzieć. Cat wpatrywała się we mnie zdezorientowana. Złapałem jej dłoń i zamknąłem w swojej. Speszona spojrzała w dół. Musiałem widzieć jej oczy. Wolną dłonią złapałem ją za podbródek i go uniosłem. Powoli zbliżałem swoją twarz do jej pięknego oblicza. Dzieliły nas tylko milimetry. Nagle z naszej chwili wyrwał nas głos komunikatora Cathaliny. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i odebrała połączenie. Jedyne słowo, które padło i wywołało ciarki na moich plecach, a u Cat potok łez:
-Córeczko...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć kochani ♡ na początku chcę Was przeprosić za to, że taak dłuugo mnie nie było ♡♡♡ A po drugie znowu podziękować za to, że jesteście ♡ wiecie, że książki bez czytelników nie istnieją, a Mirror Imige ma ich najlepszych na świecie ♡♡ Chciałam też powiedzieć, że do końca zostało tylko kilka rozdziałów ;**
CZYTASZ
Mirror Image.
FanfictionUWAGA! Książka była pisana w 2014 roku, przed Czasem Ultrona oraz End Game. Z tego powodu informacje oraz wątki w niej zawarte są całkiem inne niż w dzisiejszych Avengers'ach. Czytacie na własną odpowiedzialność. Nie musicie mi pod każdym rozdziałe...