7. Siostrzana solidarność.

1.7K 118 4
                                    

- Cat.- Natasha stanęła za mną.- Jesteś... Ja... Ja nie wiem... Ja nie wiem jak...
Wyraźnie nie wiedziała jak zacząć. Ale chyba wiedziałam o co jej chodzi. Złapałam siostrę za rękę i usiadłyśmy na zimnej podłodze. Moja dłoń spoczywała na jej dłoni.
- Tasha.- zaczęłam niepewnie.- Co się wtedy stało?
Nat pokręciła przecząco głową.
- Nie wiem, дорогой.- uśmiechnęłam się słysząc ojczysty język.
- Ja nic nie pamiętam.- wyszeptałam.- Moje ostatnie wspomnienie pochodzi z poprzedniego dnia. Pamiętasz?
Spytałam z nadzieją.
- Ja miałabym zapomieć?- zaśmiała się.- Diabelski młyn!- krzyknęła z radością. Dołączyłam do niej i po chwili obie rechotałyśmy.
- A... pamiętasz... jak... zakrztusiłaś... się... watą?- mamrotałam między napadami śmiechu.
- O, Matko!- pogroziła mi palcem.- Nie prowokuj!
Dzień w Wesołym Miasteczku był ostatnim dniem, gdy widziałyśmy rodziców żywych. Potem w moim życiu panowała ciemność. Zaciągnęłam się do wojska, a potem trafiłam do tej, cholernej, Instytucji. Instytucji? Chyba rzeźni! To, że wyjachałam było najlepszą decyzją w moim życiu! Spojrzałam na Tashę. Znów się śmiała. Ja nie pamiętam kiedy ostatnio to robiłam.
- Ja pier...- usłyszałyśmy.
- Jeszcze jego tu brakowało...- Na twarzy Nat zagościł grymas. Kto to...? O, cholera. Pan Metalowa Puszka zmierzał w naszą stronę, a za nim szli Pelerynka i Steve.
- Natasha się śmieje!- coraz bardziej mnie irytował.- Piekło zamarzło, czy co?
Okej, dość tego! Nikt nie będzie tak mówił do mojej siostry!
- Zamknij się, Blaszaku!- spojrzałam na niego wyzywająco.- Nie podniecaj się tak bo ci zbroja w kroku zardzewieje.
Mężczyzna w pelerynie ryknął śmiechem, Kapitan próbował ukryć rozbawienie. Puszka chyba nie wiedział co odpowiedziedź bo tylko stał i patrzył się na mnie jak wół na malowane wrota.

Steve:
Tony nie wiedział jak się zachować! A to ci dopiero! Jednak Natasha i Cathalina były podobne do siebie nie tylko z wyglądu. Charakterek też miała zadziorny. Nie powiem, gdy pierwszy raz ją ujrzałem, naprawdę, byłem przekonany, iż to Nat. Oczywiście, dopóki Wdowa nie pojawiła się w pomieszczeniu. Gdyby nie kolor włosów i ich długość to mogłyby uchodzić za jedną osobę. Jednak w obecności "przyjaciółki" nie czułem tego ciepła na sercu, co przy jej siostrze. I co ja mam zrobić? Czy to możliwe bym znów potrafil kochać? Co jeśli już mnie dopadło? Przecież moje zachowanie w stosunku do niej nie było czysto koleżeńskie...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
дорогой- Kochana (Tłumacz Google)
Hejo ♡♡♡ siódmy rozdział z lekkim poślizgiem ;* powiedzcie czy komuś jeszcze się to podoba? pisać dalej czy kończyć?

Mirror Image.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz