Od zdarzenia z Kapitanem minął tydzień. Starałam się go unikać. Może zachowywałam się dziecinnie, ale co wy byście zrobili na moim miejscu? Od kiedy pamiętam byłam sama. Moje życie kręciło się wokół pracy. W swoim życiu miałam tylko jednego chłopaka. Jeśli można go tak nazwać. Nigdy nikogo nie kochałam. No, może z wyjątkiem Tashy i rodziców. Nie miałam partnera. Osoby, której bezgranicznie bym zaufała. A teraz? Teraz moje serce oszukuje mój mózg. Robi takie obejścia jak polskie autostrady. Swoją drogą to dobrze mi się tam, jakiś czas, mieszkało. A wracając do tematu, móje serce chce czegoś. Ale czego? Obudziły się we mnie uczucia, o których nie miałam pojęcia. Steve namieszał mi w głowie. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Niby moje serce od lat było zamknięte, a teraz jakby, jego kawałki ode mnie uciekały. Ro bi się w nim pusto. A ja jakbym na coś czekała... Ale na co?
Steve:
Co za idiota ze mnie! Od tego, feralnego, zdarzenia Cathalina się do mnie nie oddzywa. Ba! Stara się nawet nie przebywać w tym samym pomieszczeniu. Rogers, musiałeś ją pocałować?
- Steve?- głos Tony'ego wyrwał mnie z rozmyśleń.- Co jest?
Jeśli Stark zauważył, że zachwuję się inaczej... To każdy to widzi. Kapitanie, opanuj się.
- Nic, Tony.- usiadłem na sofie w pokoju "rozrywki". Znajdowało się tutaj kilka telewizorów, konsol, stół bilardowy...
- Stary.- Iron Man trzepnął mnie w ramię.- Przecież widzę.
Powiedzieć mu? W końcu to mój przyjaciel. Może jest pokręcony, ekstrawagancki i narcystyczny... ale to dobry człowiek. Zrobi wszystko by uratować nie znane mu osoby, a jeszcze więcej by bliskich. Jest godny zaufania
- Zepsułem to.- schowałem twarz w dłoniach.- Zepsułem.
- Co takiego zepsułeś?- do pomieszczenia weszła Pepper. Podeszła do Tony'ego i ucałowała go w policzek. Chciałbym by Cathalina robiła to samo witając się ze mną. Co? Czy ja właśnie...?
- Ee!- przyjaciel machał mi dłonią przed oczami.- Rogers?
Nie zważałem na niego. Odwróciłem się w stronę Potts.
- Co mam zrobić by kobieta mi wybaczyła?- spytałem na jednym wdechu. Oboje spojrzeli na mnie zdezorientowani.
- Steve, wiesz, że Pe...
Nie dałem dokońcyć Tony'emu.
- Chodzi mi o Cathalinę.
- Coś ty jej zrobił i kim ona jest?- no, tak. Pepper dopiero co wróciła z delegacji i nie wiedziała co działo się tu przez te kilka dni.
- Nie uwierzysz, ale nasza Natasha ma siostrę!- Iron Man zaczął się śmiać. Kobieta wpatrywała się w nas zdezorientowana.
- Nat ma siostrę bliźniaczkę.- zacząłem tłumaczyć.- Obie, nawzajem, myślały, że nie żyją. Odnalazły się gdy Fury ją zatrudnił.- gdy skończyłem Pepper zdawała się myśleć nad mymi słowami.
- A o co chodziło, że coś zepsułeś?- Stark wtrącił się do rozmowy.
- Ja...- zacząłem niepewnie.- Po... pocałowałem ją. Pocałowałem Cathalinę.
Przyjaciele wpatrywali się na mnie jak na osobnika z innej planety. Pewnie myśleli, że chodzi mi o Peggy... Ona dawno nie żyje. Nie zapomnę jej, ale nie mogę żyć przeszłością.
- No, to.- Pepper poprawiła się na kanapie.- Może ja z nią najpierw pogadam, a potem powiem ci co i jak?
Skinąłem na znak, że rozumiem. Pożegnałem się z Potts i Stark. Zostwiłem ich samych. Wróciłem do siebie. Zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżko. Moją ostatnią myślą przed zaśnięciem było: Żebym tylko nie stracił u niej szansy.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ehe. Nareszcie Pepper. Lubicie ją? Przepraszam za ten rozdział, ale nic innego mi do głowy nie wpadło. Zrozumiem jeśli się nie spodoba. ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡ Łapcie zdjątko naszych Avengers... Tylko bez Cathaliny :*
CZYTASZ
Mirror Image.
Fiksi PenggemarUWAGA! Książka była pisana w 2014 roku, przed Czasem Ultrona oraz End Game. Z tego powodu informacje oraz wątki w niej zawarte są całkiem inne niż w dzisiejszych Avengers'ach. Czytacie na własną odpowiedzialność. Nie musicie mi pod każdym rozdziałe...