12.

228 6 5
                                    

(W rozdziale mowa o piosence na górze, pewnie większość zna na pamięć :) ) 

___________________________

Po zjedzonym posiłku usiedliśmy w salonie, cały czas tuląc się do siebie. Między nami była przyjemna cisza. 

- Mam coś dla Ciebie... - podniósł się nagle i wyszedł do przedpokoju. - Chciałem wrzucić to do Twojej skrzynki na listy, ale wyszło jak wyszło. - uśmiechnął się, w rękach trzymał płytę CD. - Napisałem ją miesiąc temu, nie byłem pewny jak się miedzy nami ułoży. - wręczył mi krążek.

- Co to jest? - odebrałam lekko się uśmiechając.

- Piosenka. - widziałam że jest nieśmiały. Wstałam i podeszłam do odtwarzacza. - Poczekaj... Posłuchaj jej jak bedziesz sama. - zatrzymał mnie

- Wstydzisz się?

- To Ty wywołujesz u mnie tą nieśmiałość. Chce, żebyś miała o mnie jak najlepsze zdanie, chce być dla Ciebie idealny. 

- Jedyną skazą w Twojej idealności będę ja. - cmoknęłam go w usta. 

- Nie mów tak. Niczego bardziej nie cenie niż Ciebie i muzykę. - znów widziałam szczerosć w jego oczach. 

Gdy nadszedł wieczór przygotowaliśmy się do spania i z ogarniającym mnie szczęściem zasnęłam. Obudziłam się w pustym łóżku, miejsce obok mnie miejsce było zimne. Wystraszyłam się, że to był tylko sen, że wróciłam do samotnego egzystowania. Nakładając na siebie szfafrok wyszłam z sypialni. Podążając za zapachem świeżo zaparzonej kawy znalazłam się w kuchni.

- Obudziłaś się? - był tu. Naprawdę tu był. To nie była tylko moja nocna wyobraźnia. - Kochanie? - podszedł zmartwiony. Łzy spłynęły po moich policzkach. - Co się stało? Czemu płaczasz? 

- To chyba z własnej głupoty. Obudziłam się sama i przez chwilę pomyślałam, że to wszystko mi się śniło, że tak naprawdę nie przyjechałeś o nas walczyć. - starłam łzy i sratałam się uśmiechnąć.

- Jestem tu i już zawsze będę. - ucałował czubek mojej głowy. 

Reszta dnia, jak i tygodnia była idealna. Ale trzeba wrócić do rzeczywistości. Jungkook musiał wrócić na koncerty, a ja do swoich projektów. Odwiozłam go na lotnisko.

- Jak się czujesz? - Kookie bardzo się stara. Na każdym kroku zapewnia mnie, że teraz będzie tylko lepiej.

- Dobrze, jestem o wiele spokojniejsza niż przy naszym ostatnim pożegnaniu. - miałam ochote wpić się w jego usta, wtulić w jego ciało, ale byliśmy w miejscu publicznym. Wspólnie uznaliśmy na razie to ukrywać. Krok po kroku każdego przygotujemy do tej wiadomości. 

- To dobrze Piękna. Już nie mogę się doczekać aż do mnie przyjedziesz. 

- Jak tylko będziesz koncertował po USA to się zjawie. - uśmiechnęłam się. 

- Muszę iść. - powiedział smutniej. - Będę tęsknił. 

- Ja też Kochanie. Bądź grzeczny. - zaśmiałam się. 

- Ty też. - pomachał mi ostatni raz i odszedł w stronę odpraw. Wyszłam z lotniska dopiero jak zniknął mi z oczy. Czułam spokój. Jungkook jest mój i to jest najważniejsze! Bez znaczenia, że na odległość, poradzimy sobie z tym! Mam wrażenie, że z Nim moge wiele, a dla Niego Wszystko!

Tygodnie mijały. 

Realizowałam sie. Miałam wrażenie, że wszystko stało się dla mnie łatwiejsze. 

Co kilka dni rozmawiamy ze sobą, zapewniamy się jak ważni dla siebie jesteśmy, jak bardzo nam zależy. Tęsknie jak cholera, ale nie mówie mu. Nie chce go dołować. 

Moja współpraca ze Stylesem odnosi ogromny sukces. Nigdy nie sądziłam, że tak daleko zajdę. 

- Nathalie!? - wleciała do mojego biura zdyszana Mary.

- Co się stało? - zaśmiałam się - Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. - dziewczyna usiadła przed moim biurkiem i napiła się wody.

- Gorzej, znaczy lepiej! Dzwonił do mnie agent BTS i mówił że chcą żebyś została ich projektantką i stylistką jednocześnie... Wiesz o ilu zerach mowa?! - piszczała z radości - Będziemy ustawieni do końca życia! - chichotała, co prawda udzieliło mi się jej szczęście. BTS to ponoć wielkie gwiazdy. - Masz jeszcze kontakt z Jungkookiem? To pewnie dzięki niemu... - zamysliła się - Tak czy inaczej, wracam do pracy! - i już jej nie było. Jak to dzięki Niemu?! 

Wziełam telefon i wybrałam jego numer. Czekając aż odbieże upewniłam się że każdy zajmuje się tym czym powinien i nie będzie przeszkadzał. 

- Halo? - odebrał zaspany. Automatycznie spojrzałam na zegarek. Jest dawno popołudnie. 

- Która godzina u Ciebie? 

- Umm... Ta sama co u Ciebie. Jestem w domu. - wychrypiał, a ja dostałam palpitacji serca.

- Jak to jesteś w domu?

- Niespodzianka! - zaśmiał się cicho. - Dopiero jestem od godziny, nie spałem całą noc, więc odsypiam. 

- Przepraszam Kochanie. - czułam się winna, że przerywam mu jego odpoczynek. - Zobaczymy się wieczorem. Pa. - rozłączyłam się, żeby mógł dalej iść spać. - Mary! - wychyliłam się ze swojego biura. Asystentka była chwile później u mnie. - Prześlij mi te dokumenty. A odpowiedziałaś im coś? 

- No jasne, zgodziłam sie. - powiedziała jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie. 

- W porządku, chce mieć te dokumenty za chwilę, przejrze je a potem rozważe. I następnym razem zanim zgodzisz się na tak wielki kontrakt to łaskawie zapytaj mnie o zdanie. - skarciłam ją

- Tylko głupi by nie skorzystał z takiej okazji. - wstała i wyszła. Faktycznie 2 minuty później miałam już maila z całą dokumentacją. Miała racje, oferta jest bardzo korzystna dla nas... Ale jak to będzie się miało do mojego zwiążku z JK?!

...

~~~~~~~

Dobra. Miałam po tym rozdziale wklepać już epilog. Ale jakoś spontanicznie coś wymysliłam! 

 Ale jakoś spontanicznie coś wymysliłam! 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naat

Sweet pleasure... | JK BTS |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz