1.

458 10 12
                                    

Jak zdecydowałam, tak zrobiłam. Agent nieruchomości z którym się skontaktowałam, kazał czekać na termin podpisania aktu własności domu. 

I tak minęły trzy miesiące. Pozamykałam wszystkie sprawy odnoście wynajmu mojego dotychczasowego mieszkania i mogę się zacząć pakować. Jutro o 10am mam podpisać umowę kupna z właścicielami domu. 

W każdym pomieszczeniu stały kartony, niektore pełne, inne jeszcze nie. Przez te kilka lat nazbierało się zbyt wiele rzeczy. 

Usłyszałam dzwonek domofonu. Przestraszyłam się, wiedziałam kto to. Tylko On przchodzi bez zapowiedzi.

- Tak? - odebrałam cicho

- Nathalie? Czemu mnie unikasz?! - to właśnie mój były. William nie daje mi żyć.

- Will, mówiłam Ci wiele razy, że masz dać mi spokój. - powiedziałam oschle.

- Jak mogę to zrobić? Zerwałaś ze mną tak nagle. - słyszałam jaki jest rozżalony. - Było nam tak dobrze, co się stało? 

- Było Will. 

- Nie skreślaj mnie.

- Przepraszam. Nic z tego wiecej nie będzie, nic do Ciebie nie czuje. Żyj swoim życiem, przestań mnie nachodzić bo zacznę wzywać policję! - zdenerwowałam się. Za każdym razem powtarzam mu to samo.

- Chyba sobie żartujesz! Nie robie nic złego! - podniósł głos - Zejdź do mnie, porozmawiamy.

- Nie! Nigdy wiecej nie chce Cie widzieć! 

- Jeszcze będziesz mnie błagać o powrót. - zaczynałam tracić cierpliwość 

- Dzwonie na policje. Powiem im, że mnie stalkujesz i napastujesz! - groziłam

- Dziwka! - skomentował tylko, a potem usłyszałam jak się oddala od domofonu. Odłożyłam słuchawkę i wyjrzałam ostrożnie przez okno. Poczułam ulgę gdy jego postać się oddalała. Westchnęłam głośno i wróciłam do swojego zajęcia. Wkurwiona wrzucałam ubrania do walizek i toreb. Nie miałam już cierpliwości by wszystko ładnie składać.

Po południu z aktem notarialnym w ręku wsiadłam w swojego pick-upa. Załadowałam na niego całe swoje życie.
Pół godziny później parkowałam na podjeździe.

Przeprowadziłam się tu z myślą o nowym życiu. Miałam dość, że On wciąż mnie nachodził. Zaczynałam się bać. Will zaczynał mocno przekraczać granice.  Nie jestem w żadnym związku i nie chce być. Chciałam tylko przelotnego, niezobowiązującego romansu, a On zwyczajnie nie odpuszcza. Pobawiliśmy się razem, ale na tym koniec! Zauważyłam, że coraz bardziej zaczynał się angażować. TO NIE DLA MNIE! Mam za sobą bardzo burzliwy związek i jak na razie mam dość.
Przelotne romanse polegające na sprawach łóżkowych w zupełności mi wystarczają. Nie chce się angażować, z tego wychodzą same problemy.

Rozpakowałam ostatnie pudła z auta i usiadłam na werandzie mojego domku. Było tu jak z bajki... Piękne zielone podwórku, biały dom z białym ogrodzeniem... Rozmarzyłam się patrząc w przyszłość. Mogłabym tu mieszkać z rodziną, patrzeć jak dzieci się tu wychowują, bawią na trawie, uczą jeździć na rowerze... To dalekosiężne plany.

- Puk, puk. - wyrwał mnie z zamyśleń męski głos. Nawet nie zauważyłam kiedy wszedł na moją posesję. - Zauważyłem, że się wprowadzasz i postanowiłem przyjść się przywitać. - uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Mężczyzna był wysoki, ciemnowłosy i zjawiskowo przystojny.
- Usiądź, przyniosę lemoniadę. - wskazałam na drugi fotel i zniknęłam w domu. Czemu serce mi tak wariuje? Może to przez jego życzliwość, a może przez urodę.
Wróciłam do mojego gościa już nieco opanowana i postawiłam na stolik różową lemoniadę.
- Różowa? - zaśmiał się, odbierając ode mnie napój.
- Tak, jest arbuzowa. Nie lubię cytryn... - zajęłam swoje miejsce. - Jestem Nathalie.
- Jungkook. Nie jesteś stąd prawda?
- W sumie to jestem. Przeprowadziłam się z drugiego końca miasta. A w Stanach mieszkam już prawie dekadę. - uśmiechnęłam się. - Ale korzenie mam europejskie. A Ty? - spojrzałam w jego piekne oczy. - Nich zgadnę, gdzieś ze wschodu... Korea? - zamyśliłam się.
- Tak, zgadza się. W sumie to mieszkam na całym świecie, rzadko bywam w domu. - był tajemniczy.
- Czyli mam rozumieć, że głośnym sąsiadem nie jesteś? - zaśmialiśmy się.
- Wręcz przeciwnie, jak już jestem w domu to urządzam imprezę za imprezą. - uniósł zadziornie brew. - Żartuje, nie jestem takim złym sąsiadem.
- W porządku, nie przejmuj się. Też lubię się zabawić...
- Naprawdę? - zdaję mi się, czy coś się zmieniło w jego spojrzeniu?!
- Tak, pewnie. Jestem wolna i niezalezna. - uśmiechnęłam się.
- Czym się zajmujesz?
- Jestem projektantką. - chłopak zrobił duże oczy ze zdziwienia.
- Masz swój butik? Jakąś kolekcje?
- Nie jestem tak sławna jak Prada, ale mam swoje małe sukcesy. - to prawda, między innymi dlatego było mnie stać na ten dom. - A Ty? Jesteś modelem? - zaśmiał się
- Nie, a wyglądam jak model? - przypatrzałam mu się uważnie.
- Oh tak, masz idealne proporcje ciała.
- Skąd wiesz? Nie widziałaś mnie nago. - uśmiechnął się zadziornie.
- Cóż... To już chyba zboczenie zawodowe. - wzruszyłam ramionami.
- Jestem w zespole. Śpiewam razem z kumplami. - przyznał dumnie
- To wspaniale, jak się nazywacie? - zaciekawiłam się.
- Umm... - spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu - ...Wiesz, przypomniało mi się, że jestem umówiony. - wstał szybko z miejsca - Miło było Cie poznać, Nathalie. Pójdę już. - pospiesznie opuścił moją posiadłość i zniknął u siebie.
- Dziwak. - zaśmiałam się i posprzątałam na werandzie.

~~~~~
Pierwszy rozdział napisany.
Dajcie znać czy tu jesteście.

 Dajcie znać czy tu jesteście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naat.

Sweet pleasure... | JK BTS |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz