8.

232 8 11
                                    

Mijały dni, tygodnie i miesiące.

Starałam się panować nad moim sercem. Czasami się udawało, a czasami nie.

W połowie lutego dostałam anonimową przesyłkę. Byłam zaskoczona gdy okazało się, że to od Jungkooka. W środku był krótki liścik i bilet lotniczy.

" Spotkajmy się...
Twoj JK"

Tylko tyle, a jakże szczęśliwa byłam. Przejrzałam wszystko dokładniej i z biletem lotniczym dołączony był bilet na koncert. Byłam pewna, że to na Jego koncert, ale nie. Pamiętał jak wspomniałam, że lubie Harrego Stylesa.

Wylot jest już jutro?!

Nie miałam nawet czasu na panikę, musiałam się spakować, poinformować pracowników, że mnie nie będzie.
Zrobiłam wszystko co trzeba i z samego rana wsiadałam w samolot do Los Angeles. Byłam zdenerwowana i podekscytowana jednocześnie. Cieszyłam się, że w końcu się zobaczymy. Cholernie za nim tęskniłam!

Na lotnisku w LA rozglądałam się za taksówką gdy zatrzymał się przede mną duży, ciemny samochód.

- Panna Moore? - zapytał kierowca, odpowiedziałam skinieniem głowy. - Proszę wsiadać. - zapakowałam swoją małą walizke do bagażnika i usiadłam na tylnym siedzeniu. - Jestem Mike, pamiętasz mnie? - przyjrzałam się mężczyźnie.

- Jesteś ochroniarzem Jungkooka?

- Zgadza się. Pan Jeon czeka w hotelu. Dostałem polecenie Cie dostarczyć. - dziwnie się wysławiał. Traktował mnie jak jakąś przesyłkę.
Droga do hotelu minęła nam w ciszy, chciałam napisać do mojego Anioła, ale nie wiedziałam co. Z resztą będziemy się zaraz widzieć.
- Pomogę Ci. - powiedział gdy zatrzymał się na parkingu. Wyjął mój bagaż i spojrzał na mnie z dziwnym uśmiechem. - Pokój 312. To Twój klucz.

- Dzięki. - zaczęłam od Niego odchodzić.

- Nie robiłbym sobie wielkich nadziei, jesteś jedną z wielu... - usłyszałam za sobą. Stanęłam w miejscu, ale nie odwróciłam się. Co ten facet sobie wyobraża?! Mam wrażenie że mną gardzi. Śmieje się z mojej naiwności.

Byłam wściekła!

Szybko odnalazłam właściwy pokój i bez zbędnego pukanie weszłam do środka. Odstawiłam walizkę obok łóżka i trzęsącymi się dłońmi alałam sobie wody. Ochroniarz wyprowadził mnie z równowagi.
Co miał na myśli? Jestem aktualnie jedną z wielu? Jk sypia ze mną i z kimś jeszcze? Nie obiecaliśmy sobie wierności, ale myślałam że ma odrobinę przyzwoitości.

- Nathalie? - wszedł do pokoju. Widziałam radość w jego oczach. - Część, Piękna. - wciągnął mnie w swoje ramiona. Odwzajemniłam uścisk, nie wiem jeszcze jak z Nim o tym porozmawiać. - Jak podróż?

- W porządku. - mruknęłam z twarzą w jego bluzie. Czułam ze jak spojrzę w jego oczy to się rozpłacze. Tak cholernie za nim tęskniłam.

- Wszystko okey? - złapał mnie za ramiona i próbował lekko odsunąć. Ścisnęłam go mocniej.

- Poprzytulaj mnie jeszcze. - wykonał moją prośbę - Wszystko jest dobrze, po prostu dawno Cię nie widziałam.

- Oh Kochanie. Tęskniłaś... Ja za Tobą też. - ucałował mnie w czubek głowy. Wzięłam kilka uspokajających oddechów i odsunęłam się. Przykleiłam sztuczny uśmiech do twarzy i spojrzałam na Niego.

- Koncert dopiero jutro, dzisiaj mamy czas dla siebie. - wiedziałam co to oznacza.

- Przepraszam Kookie, ale dzisiaj nie mogę, mam te dni i są naprawdę bolesne. - wykręciłam się.

Sweet pleasure... | JK BTS |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz