17

176 7 0
                                    

Florence Martin

Mogą wystąpić błędy i nieporozumienia 


Scott usiadł na biurku tuż obok mojego, podczas gdy ja gryzmoliłam jakieś bzdury na kartce papieru.

-Co piszesz?-spytał mój przyjaciel zdejmując torbę i pochylając się do mnie.

Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na niego. - Nic - powiedziałam. - Tylko słowa, które chodziły mi po głowie odkąd obudziłam się dziś rano.

Zmarszczył brwi i przeczytał,- Okrutny los. Proszę, nie pogarszaj tego moje uczucia do ciebie są nieskończone przekleństwo Och, pokręcone uczucia sprawiają, że błagam pewnego rodzaju ulgę. Ale wciąż troszczę się o ciebie I te uczucia, które mam zachować.

Spojrzał na mnie i nasze oczy się spotkały. - Pomyślałaś o tym?

Spojrzałam w dół na słowa na papierze, a potem spojrzałam na niego, kiedy gniotłam papier. - Właściwie nie. To wiersz Johna Michaela Peacocka. Zmarszczyłam brwi. Nie mam pojęcia, dlaczego to zapisałam.

Wyraz twarzy Scotta złagodniał i wyszeptał - Czy chodzi o Petera?

Westchnęłam i przewróciłam oczami. - Dlaczego wszyscy myślą, że całe moje życie zależało od Petera Hale'a? - syknęłam.

Mój najlepszy przyjaciel nie odpowiedział, tylko patrzył ponad mną, jego usta były lekko otwarte, jakby właśnie zobaczył ducha.

Odwróciłam się i zobaczyłam Isaaca stojącego w framudze drzwi klasy, z zadowolonym uśmiechem na twarzy, kiedy patrzył na nas.

Zwlekał tam przez chwilę, zanim znów zaczął iść i usiadł przy biurku przed Scottem.

Mój przyjaciel i ja wymieniliśmy zdezorientowane spojrzenia, ale zanim ktokolwiek mógł coś powiedzieć, Stiles wbiegł do pokoju, siadając tuż za mną,- Ludzie, właśnie rozmawiałem z tatą, który rozmawiał z Jacksonem i mam naprawdę okropne, okropne, bardzo, bardzo złe wieści.

Scott i ja odwróciliśmy się i odchrząknęłam, żeby powstrzymać Stilesa przed powiedzeniem czegokolwiek innego, zanim powiedziałam - Myślę, że już wiemy.

Chłopak spojrzał ponad mną i kiedy jego wzrok padł na Isaaca, jego szczęka opadła, zdradzając, że właśnie to miał nam powiedzieć.

                                                                                    ***

-W porządku, znalazłem tylko jedną rzecz w Internecie o nazwie Kanima - wyjaśnił Stiles, kiedy on, Scott i ja wyszliśmy z klasy po zajęciach. -To jaguar-jaguar z Południowej Afryki, a jego hobby to zabijanie.

- To coś nie wyglądało jak jaguar, - odparował Scott.

- Tak, a ja nie wyglądam na mordercę- dodał Stiles.

- Tak, ale widziałeś, jak kogoś zabija, i prawdopodobnie dlatego próbował cię zabić - powiedziałam. - I nadal próbuje cię zabić i prawdopodobnie nie przestanie, dopóki nie będziesz martwy. - Powiedziałam ostatnie zdanie tak beztrosko, jak tylko mogłam, aby zadośćuczynić mojemu przyjacielowi. Scott i ja kontynuowaliśmy spacer, a uśmiech wpełzł na jego twarz.

Stiles zatrzymał się i powiedział - Wiesz, czasami naprawdę zaczynam kwestionować tę „przyjaźń"

Dogonił nas a ja otoczyłam go ramieniem. 

- Tylko żartuję, Stiles.

- Nie jesteś zabawna - powiedział ze śmiertelną powagą.

Kontynuowaliśmy spacer, aż dotarliśmy do klasy trenera, gdzie usiadłam za Stilesem i rozejrzałam się po pokoju, by zobaczyć Lydię siedzącą z tyłu sali i coś zapisującą.

Wtedy przypomniałam sobie, że wciąż muszę ją prosić o notatki, które zrobiła z biologii i dać je Mattowi.

Wyrwałam się z rozmyślań, kiedy Jackson usiadł obok mnie i syknął - Hej, gamonie- spojrzał na mnie. - I ty.

Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego.

-Co to do cholery jest Kanima?-zapytał.

Scott i Stiles odwrócili się z szokiem na twarzach. Scott otworzył usta, by coś powiedzieć, ale przerwano mu, gdy trener rzucił książkę na biurko. - W porządku, słuchajcie. Szybkie ostrzeżenie, zanim zaczniemy naszą powtórkę. Niektórzy z was, jak McCall, powinni zacząć się uczyć, ponieważ jutrzejszy egzamin jest tak bardzo trudny, że nie jestem nawet pewien, czy mógłbym go zaliczyć.

Wymieniłam spojrzenia z przyjacielem i wzruszyłam ramionami.-Dobra, potrzebuję ochotnika przy tablicy, który odpowie na pierwsze pytanie-kontynuował trener. Następnie wybrał jakiegoś chłopca w czarnej skórzanej kurtce, aby odpowiedział na pierwsze pytanie Scott i Stiles ponownie się odwrócili, a ja pochyliłam się bliżej do Jacksona, zanim powiedział - Słyszałem, jak Isaac i Erica rozmawiali wcześniej o Lydii. A tamtej nocy ta twoja szalona była dziewczyna - rzucił mi piorunujące spojrzenie - porwała mnie i Derek kazał mi połknąć jakiś dziwny płyn. Byłem sparaliżowany od szyi w dół. Masz pojęcie, jakie to uczucie?

- Znam to uczucie - mruknął Stiles.

Jackson spojrzał na niego zirytowany.-Czekaj, dlaczego Derek miałby cię testować?-zapytałam.-Dlaczego miałby myśleć, że to ty?

- Skąd mam wiedzieć? - syknął.

-Czekaj, czy oni myślą, że to Lydia?-szepnął Stiles.

-Nie wiem, słyszałem tylko jej imię i coś o chemii.

-Jackson! - ryknął trener, a ja jęknęłam, zwracając moją uwagę na nauczyciela stojącego przed Scottem i Stilesem, -Czy masz coś, czym chcesz się podzielić z resztą klasy?

Jackson zawahał się. - Po prostu niegasnący podziw dla mojego trenera.

Trener Finstock uśmiechnął się. - To naprawdę miło z twojej strony. - Jego twarz znów spoważniała i dodał - A teraz się zamknij! Zamknij się! - Odwrócił się i podszedł z powrotem do tablicy, mrucząc - Ktoś jeszcze?

Scott złapał Stilesa za ramię i przyciągnął go do siebie. - Skąd wiemy, że to nie ona? - wyszeptał.

- Bo spojrzałem w oczy temu stworowi, dobrze? - odparł cicho Stiles. - A to, co zobaczyłem, było czystym złem. A kiedy patrzę w oczy Lidii, widzę tylko pięćdziesiąt procent zła. - Przerwał i znów usiadł prosto. - W porządku, może sześćdziesiąt. Wiesz, ale nie więcej niż czterdzieści w dobry dzień.

Pochyliłam się do przodu i szepnęłam -Stiles, to nie jest zbyt dobry argument.

Westchnął. - Jestem tego świadomy, ale przysięgam, że to nie ona. To niemożliwe, dobra? Lidia ma się dobrze.

W tym momencie trener zawołał Lydię do przodu, aby odpowiedziała na pytanie. Wstała i podeszła do przodu, chwytając kawałek kredy, zanim zaczęła pisać coś na tablicy.

Na początku nic o tym nie myślałam, ale im więcej pisała, tym bardziej się martwiłam. To, co napisała, nie miało sensu.

Bezwiednie spojrzałam na Jacksona i wymieniłam z nim zdezorientowane spojrzenia.

Kiedy ponownie spojrzałam na kuzynkę, odwróciła się, by znów spojrzeć na klasę. Wtedy zobaczyłam łzy spływające po jej twarzy. Miała zamknięte oczy i szlochała w niekontrolowany sposób, podczas gdy trener powtarzał jej imię w kółko.

Nagle jej oczy otworzyły się i westchnęła.

Trener stanął przed nią i powiedział - Okej, ktoś jeszcze chce spróbować odpowiedzieć? Tym razem w... angielskim?

- Co to jest, Greku? - zapytał Scott.

Stiles podniósł swój telefon i zrobił zdjęcie tego, co Lydia zapisała w kółko.

EMPLEHENOEMOS

- Nie, właściwie to myślę, że to angielski - powiedział i pokazał nam zdjęcie. Nacisnął przycisk, który odzwierciedlał obraz, aby przetłumaczyć słowa Lydii na coś w rodzaju przerażającej wiadomości.

NIECH KTOŚ MI POMOŻE

-Karina<33

DESIRE - Isaac Lahey ¹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz