19

223 11 1
                                    

Florence Martin

Mogą wystąpić błędy i nieporozumienia

Allison, Scott, Stiles i ja spotkaliśmy się w biurze trenera, aby porozmawiać o tym, co będziemy musieli zrobić dalej.

- Derek jest na zewnątrz, czeka na Lydię - powiedział Scott, zamykając za sobą drzwi.

-Czeka żeby ją zabić?-spytała Allison.

- Jeśli on myśli, że ona jest Kanimą, to tak - odpowiedział Scott. - Zwłaszcza po tym, co stało się na basenie.

- To nie ona - powiedział stanowczo Stiles.

-Stiles, ona nie zdała testu, Nic się nie stało. - Głos Scotta był delikatny, a jednocześnie stanowczy.

- Nie, to nie może być ona - twierdził drugi chłopak. - Słuchajcie, Ludzie, to kuzynka Florence. I Flo, powiedziałaś, że jad wilkołaka nie wpłynie na ciebie, jeśli zostaniesz ugryziona, ponieważ twoje ciało może go zwalczyć bez twojej śmierci, prawda?

Skinęłam głową. - Tak, ale to dlatego, że jestem empatką. Lydia nie. Wiedziałabym, gdyby była.

- Więc jak przeżyła ugryzienie alfy bez przemiany, hm? Może nie jest empatką, ale jest kimś. I może czymkolwiek ona jest, jest odporna na jad Kanimy.

Potrząsnęłam głową. Może Stiles miał rację, ale to nie miało teraz znaczenia. -Stiles, to nie ma znaczenia, ponieważ Derek myśli, że to ona.

Allison westchnęła. - Więc albo możemy go przekonać, że się myli, albo musimy znaleźć sposób, by ją chronić.

- Cóż, naprawdę nie sądzę, żeby coś tu zdziałał. Nie w szkole - powiedział Scott.

- A po szkole? - mruknęła jego dziewczyna. 

Scott nie miał na to odpowiedzi, podobnie jak Stiles i ja.

 - A jeśli możemy udowodnić, że Derek się myli?

-Przed trzecią? - Pesymizmu w głosie Stilesa nie można było przegapić.

- W bestiariuszu może być coś - zasugerowałam

Stiles zadrwił. - Och, masz na myśli dziewięćsetstronicową książkę napisaną archaiczną łaciną, której nikt z nas nie potrafi przeczytać? Powodzenia z tym.

- Właściwie, myślę, że znam kogoś, kto mógłby to przetłumaczyć - powiedziała cicho Allison.

Scott westchnął. -Mogę porozmawiać z Derekiem-zaproponował. - Może przekonamy go, żeby dał nam szansę udowodnienia, że ​​to nie ona. - Przerwał. - Ale jeśli coś się stanie, pozwólcie mi się tym zająć, dobrze? 

Allison zmarszczyła brwi. -Co to znaczy?

-To znaczy, że nie możesz się leczyć tak jak ja. Po prostu nie chcę, żeby stała ci się krzywda – wyjaśnił cicho Scott.

Brunetka odwróciła się i otworzyła torbę, grzebiąc coś w niej. Kiedy wyciągnęła rękę, okazało się, że to kusza, którą podniosła i powiedziała -Mogę się obronić.- Scott tylko na nią spojrzał. Smutny i jakby nie wiedział, co powiedzieć. Allison położyła kuszę na stole. - Co? - Jej głos był cichy. - Czy stało się coś jeszcze?

- Po prostu nie chcę, żeby ci się stała krzywda - mruknął Scott. - Poważnie, jeśli coś pójdzie nie tak, zadzwoń do mnie, dobrze? Nie obchodzi mnie, czy twój tata się dowie. Dzwoń, pisz, krzycz, wrzeszcz, cokolwiek. Usłyszę cię i znajdę cię tak szybko, jak to możliwe.

Moje usta ułożyły się w lekki uśmiech. Scott i Allison byli dla siebie idealni i cieszyłam się ich szczęściem, ale jednocześnie stwierdziłam, że chciałabym mieć to, co oni. Kogoś, kto troszczył się o mnie i stawiał mnie ponad wszystko, aby upewnić się, że wszystko ze mną w porządku.

DESIRE - Isaac Lahey ¹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz