07

233 10 0
                                    

Florence Martin

Mogą wystąpić błędy i nieporozumienia

- Niewielka ekspozycja na inny, śmiercionośny wirus może w rzeczywistości zapobiec rozprzestrzenianiu się skutków infekcji. 

To się nazywa szczepienie. - Westchnęłam i odchyliłam się na krześle, gdy włożyłam ołówek między palec wskazujący i środkowy, bawiąc się nim, podczas gdy moje oczy skanowały klasę.

Obok mnie siedziała Lydia, robiąc notatki z tego, co zostało wyjaśnione w filmie, jakby nie wiedziała już wszystkiego, co można wiedzieć o wszystkim Westchnęłam i spojrzałam na nią. - Naprawdę myślisz, że musisz robić notatki ze wszystkiego? - szepnęłam.

Przyjrzała mi się od góry do dołu, a potem odpowiedziała - Nie robię tych notatek dla siebie. Wiem już, że jak tylko zrobią nam z tego test, poprosisz o moje notatki. Więc po prostu próbuję ci pomóc. - I po tym znowu zaczęła pisać.

- Tak więc, tworząc odporność, twoje ciało jest przygotowane do walki z infekcją - odezwała się ponownie kobieta z filmu dokumentalnego. - Od zapalenia opon mózgowych po wściekliznę po ugryzieniu przez zwierzę. Oznacza to, że obiekt jest teraz odporny.

- Znów spojrzałam na kuzynkę i szepnęłam - Nie musisz tego zapisywać, ja już wszystko o tym wiem. - To było trochę tak samo jak empaci, którzy są odporni na ukąszenia wilkołaka. Moją zdolnością była w zasadzie szczepionka. Empatia w mojej krwi walczyła z jadem pochodzącym z ugryzienia wilkołaka. To naprawdę było takie proste.

Lydia jednak nie słuchała, tylko dalej coś zapisywała.

Przewróciłam oczami i ponownie rozejrzałam się po pokoju, aż moje oczy znalazły Jacksona. Chyba nie zauważył, że na niego patrzę – był zbyt zajęty wpatrywaniem się w Lydię. I wyglądał na zatroskanego.

                                                                                       ***

Gdy tylko zadzwonił dzwonek, wstałam i wyszłam z klasy, by spotkać się ze Scottem i Stilesem w stołówce.

- Hej, Martin - zawołał ktoś zza moich pleców.

Nie wiedziałam, czy ta osoba mówi do mnie, czy do Lydii, więc odwróciłam się i zobaczyłam Matta Darhlera stojącego tuż przede mną, zaledwie kilka cali ode mnie. Wydałam z siebie zaskoczony okrzyk i cofnęłam się.

Chłopak uśmiechnął się. - Przepraszam - powiedział. - Nie chciałem cię przestraszyć.

Uśmiechnęłam się. - W porządku. Ja tylko... przepraszam, co się stało? 

Zmarszczył brwi. - Nic się nie stało, zastanawiałem się tylko, czy nie mógłbym pożyczyć twoich notatek? Nie uważałem teraz w klasie.

Zacisnęłam usta w linię. – Ja też nie robiłam żadnych notatek – przyznałam. – Chociaż Lydia to zrobiła. Mogłabym ją o nie poprosić, a potem ci je dać, jeśli chcesz.

Matt skinął głową. - Byłoby świetnie, dzięki. - Zanim odszedł, posłał mi uśmiech. Wtedy mój wzrok padł na Jacksona, stojącego na końcu korytarza. Rozmawiał z kimś, ale nie widziałam kto to był, ponieważ stali za rogiem.

Mój uśmiech zbladł, a na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy powoli podeszłam do chłopaka. Moje nogi zaczęły poruszać się szybciej, gdy usłyszałam szept Lydii - Nie mam pojęcia, o czym mówisz.

- Słuchaj! - syknął Jackson i złapał ją za ramię. - to ty. - Zatrzymałam się zaledwie kilka stóp od tej pary, aby usłyszeć, co mówią. - Cokolwiek to jest - dodał. - Krew, ślina... jakakolwiek zabójcza dusza substancja płynie w twoich żyłach, zrobiłaś mi to.

Jackson znów sięgnął, by chwycić ją za ramię.

- Hej - wykrzyknęłam stanowczo. On i Lydia odwrócili się, by na mnie spojrzeć. - Jeśli nie chcesz, żebym złamała ci rękę, lepiej ją zdejmij.

Na początku Jackson nie zareagował, tylko spojrzał na mnie ze złością.

Uniosłam brwi i spojrzałam na jego dłoń na ramieniu Lydii, zanim znów spojrzałam na jego twarz. Posłuchał i puścił ją, robiąc krok do tyłu. Potem syknął, - Zrujnowałaś to dla mnie. - Zaczął odchodzić, ale potem obrócił się, krzycząc, - Zniszczyłaś wszystko! - Znowu się odwrócił, odchodząc.

Stanęłam przed Lydią, żeby zobaczyć, że płacze. - Hej - mruknęłam cicho. Wyciągnęłam rękę, aby ująć jej twarz i otrzeć jej łzy. Oddychała ciężko. - Wszystko w porządku?

Odwróciłam głowę i zobaczyłam, jak Jackson patrzy na nią. Wyglądał na żałosnego. Nie byłam tylko pewna, jak bardzo jest mu przykro. Lydia wypuściła drżący oddech. - Nic mi nie jest - szepnęła. Potem przepchnęła się obok mnie, znikając między innymi uczniami, gdy szła korytarzem.

//

Przepraszam za krótki rozdział :)

~Karina<33


DESIRE - Isaac Lahey ¹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz