Pepper
Mój telefon zadzwonił od jedenastego SMS-a, który dostałam w ciągu godziny i po prostu zdołałam nie wyciągnąć go z torebki i nie wyrzucić do najbliższego kosza na śmieci.
Okej.
Dobrze.
Głęboki oddech i...
Wydech.
Podsumowując: musiałam to przezwyciężyć, bo nie chciałam być hejterką. Nienawiść była taką brzydką rzeczą. Nie podobało mi się to, jak się czułam i nie chciałam tego przy mojej córce. A kiedy świat na ogół był tak pełen negatywnych emocji i nienawiści, że czasami wciskały się co godzinę, najlepszym sposobem na powstrzymanie tego rodzaju rzeczy przed pogrzebaniem mojej małej dziewczynki było, kiedy ją miałam, zrobić wszystko, aby nie być hejterką.
Musiałam więc wystrzegać się nienawiści.
Nawet jeśli zbliżały się Święta, a zawsze było źle w czasie Świąt.
Źle w sensie tych SMS'ów, które obecnie otrzymywałam od mojej siostry, ponieważ ona (oraz mama i tata) zawsze uważała, że Święta to idealny czas, aby przekonać mnie do ich sposobu myślenia.
Albo, szczerze mówiąc, indoktrynować mnie i Juno do ich stylu życia.
Sposobu na życie, od którego odwróciłam się lata temu.
Trzeba było im to przyznać, że nigdy się nie poddawali.
Ale to była to próba znalezienia czegoś pozytywnego, bo była to również niezbyt wspaniała rzecz, że oni nigdy się nie poddawali.
I nie można było temu zaprzeczyć, nienawidziłam tego (przeformułowanie: bardzo nie lubiłam), kiedy wysłali moją siostrę, aby zaapelowała do mnie w sposób siostrzany/współdzielenie-pokolenia.
Co gorsza, musiałam dzielić się swoim czasem z córką, oddając jego część jej ojcu, co nigdy nie było zabawne, ale szczególnie nieprzyjemne w czasie Świąt.
W idealnym świecie moje dziecko byłoby ze mną cały czas.
W idealnie idealnym świecie tata mojego dziecka nie byłby kłamcą i zdradzającym palantem i wszyscy bylibyśmy cały czas razem.
To nie był idealny świat.
Przeczuwałam, że w tym roku wakacje będą jeszcze gorsze, bo jej tata miał w swoim życiu kolejną nową kobietę, a z tego, co rozumiałam, chciała ona zdobyć Corbin'a, pokazując, że może być najlepszą macochą w Denver.
To się często zdarzało (nowa kobieta i jej chęć zdobycia Corbin'a za pomocą Juno) i zawsze wiązało się z mieszaniem w sercu Juno. A potem, kiedy Corbin ją rzucał (a w końcu ją rzucał), część serca Juno poszłaby z nią.
To raniło moją córeczkę.
Bolało patrzeć na to.
Bolało też dlatego, że nie mogłam nic z tym zrobić.
Na początku próbowałam porozmawiać z Corbin'em i ostrzec go, żeby zbyt wcześnie przedstawiał swoje dziewczyny naszej córce.
Nie chciał słuchać moich rad, jak być ojcem.
Chociaż, nawet jeśli nie chciał słyszeć moich opinii na temat problemów rodzicielskich, spędzał dużo czasu upewniając się, że słyszałam jego, wypowiadającego się na różne tematy związane ze wspólnym rodzicielstwem (i innymi tematami).
I to niezależnie od tego, że Juno miała osiem lat i przez większość czasu nie żyliśmy w zgodzie.
Nie potrzebowałam tego teraz.