ROZDZIAŁ 24 - Moi ludzie

31 7 0
                                    

Pepper

Jedną rzecz miałam po moim ojcu.

Kiedy byłam poważnie wkurzona, nie wrzeszczałam i nie wydzierałam się.

Zamarzałam jak kamień.

To, jak myślałam, doświadczając tego od mojego taty, było o wiele bardziej przerażające niż ktoś, kto na ciebie krzyczy.

I z tego powodu nigdy nie chciałam, żeby Auggie to zobaczył.

Żałowałam, że nie mogłam powiedzieć, że Juno nigdy nie widziała tej strony mnie, ale, chociaż tego nie wywołała, widziała to.

Widziała to, ponieważ Corbin to prowokował.

Tak, jak właśnie teraz to zrobił.

Prawdopodobnie dlatego uderzyła mnie desperackim uściskiem, zanim byłam w połowie drogi do jego podjazdu, i zawołała - „Mamo!"

Jej sposób na powstrzymanie mojego natarcia.

„Hej, kochanie" - odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od Corbin'a, który wyszedł z garażu i zmierzał do mnie - „Wsiądź do samochodu z Auggie'm, dobrze?"

„Mamo"

Spojrzałam na nią - „Zrób, jak ci powiedziałam, proszę".

Niepokój, który z niej emanował, przenikał, ale nie wystarczał.

Nie.

Nie dość.

Niechętnie skinęła głową, puściła mnie i odeszła.

Namierzyłam swój cel, który zatrzymał się około dziesięciu kroków ode mnie i podeszłam do niego.

Corbin zaczął przede mną.

„Miałaś się z nami spotkać u mamy i taty".

„Nie dawaj mi tej ściemy" - warknęłam - „Powiedziałeś, że spotkamy się tutaj".

Potrząsnął głową - „Dlaczego miałbym tak mówić, Pepper? Mieszkają ponad pół godziny drogi stąd. Ledwo dałoby nam wystarczająco dużo czasu na jedzenie, gdybym musiał wyjść na czas, żeby się z tobą spotkać".

Zostawiłam telefon w torebce w samochodzie, bo wyciągnęłabym go, żeby pokazać mu jego SMS-a, w którym napisał mi, żebym była dokładnie tam, gdzie byłam.

Ale on miał swój.

„Sprawdź swój telefon, Corbin".

„Nie mówiłem ci, żebyś się tu z nami spotkała" – utrzymywał.

„Sprawdź swój telefon, Corbin" - powtórzyłam.

„Pepper, nie było sensu się tu spotykać. Skróciłoby to Juno pół godziny czasu dla rodziny".

„Dobrze" - splunęłam - „Nawet jeśli mi tego nie powiedziałeś, nie zrobiłeś tego, kiedy pisałam SMS-y od czterdziestu pięciu minut, odkąd tu jestem".

„Tak, i na początku zdezorientowało mnie to, ponieważ napisałaś, że jesteś „tu", co myślałem, że jest u mamy i taty, ale cię tam nie było. Kiedy się domyśliłem, wsiedliśmy do samochodu, żeby pojechać na spotkanie z tobą".

„I nie mogłeś do mnie wysłać SMS-a, żeby podzielić się nieporozumieniem?" - zapytałam.

„Nie wysyłam SMS-ów w czasie jazdy, kiedy Juno jest w samochodzie".

„Juno wie, jak pisać".

Wypuścił przesadne westchnienie - „Nie ma sensu tego robić".

„Nie zgadzam się" - odpowiedziałam - „Bo zrobiłeś to celowo. Zmarnowałeś czterdzieści pięć minut mojego Święta Dziękczynienia, Święta Dziękczynienia Auggie'go i zrobiłeś to, żeby mnie wkurzyć. Zrobiłeś to, żeby się zrewanżować. Zrobiłeś to, żeby wywołać reakcję. Cóż, oto twoja reakcja, Corbin, bądź ostrożny. Nie gram w twoje gry i ja..." - pochyliłam się w jego stronę - „...absolutnie nie pozwolę ci wykorzystywać naszej córki do grania w to".

Dream KeeperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz