ROZDZIAŁ 4 - Desperackie czasy

37 6 0
                                    

Juno

Juno pomyślała, że to naprawdę bardzo miłe, że za każdym razem, gdy do niego dzwoniła, odbierał po drugim dzwonku.

„Hej, Juno".

„Hej, panie Cisco" – szepnęła.

Jej drzwi były zamknięte. Jej mama była na dole. Juno siedziała na podłodze po przeciwnej stronie łóżka od drzwi i miała nadzieję, że łóżka pochłaniały hałas.

Ale było późno. Był to prawie czas iść spać, prawie czas, żeby mama szła do pracy.

Oznaczało to, że wkrótce mama przyjdzie i sprawdzi, jak Juno wyszczotkowała zęby i włosy i przygotowała torbę na książki.

Nie miała dużo czasu.

„Jak poszło dzisiaj?" - zapytał pan Cisco.

„Nie wydało mi się to dobre" - powiedziała mu.

„Dlaczego tak myślisz?"

„Okej, cóż, umm... najpierw patrzyłam przez okna po tym, jak wyszli ze szkoły i rozmawiali przy samochodzie Auggie'go, potem mama naprawdę szybko poszła do swojego samochodu, a Auggie podążył za nią i rozmawiali tam i... no cóż, on był w moją stronę i nie mogłam jej zobaczyć. Ale kiedy odszedł, płakała".

„Cholera" - Pan Cisco teraz szeptał.

„Tak, ale, hm, okej, widzi pan, sprawy mają się jeszcze gorzej".

Przełknęła, a jej usta dziwnie smakowały, kiedy to robiła.

Znała ten smak.

Smakowało jak łzy.

„Czy możesz mi powiedzieć?" – zapytał pan Cisco.

Juno wzięła wdech, a potem jeszcze jeden, bo pierwszy był krępujący, ale drugi był lepszy, a to oznaczało, że mogła mówić.

Tak też zrobiła.

„Cóż, wróciłam do domu, a mama chciała wiedzieć, jak zadzwoniłam do Auggie'go i dlaczego to zrobiłam i dlaczego nauczycielka nazwała go moim ojczymem".

Wcześniej nastąpiła przerwa, a potem - „Dlaczego twoja nauczycielka to zrobiła?"

Tak.

Posunęła się za daleko.

„No cóż... tak jakby jej to powiedziałam. Wie pan. Na przykład, jeśli zostałoby powiedziane to na głos, może wpadłby na jakieś pomysły".

Pan Cisco brzmiał na dumnego, kiedy powiedział - „Genialna taktyka, Juno".

„To nie zadziałało".

„W porządku, kochanie. Takie rzeczy wymagają zaangażowania i czasu."

„Dobrze, ale mama płakała".

„Zajmę się tym".

Nie brzmiał na dumnego, kiedy to powiedział. Brzmiał trochę na wściekłego.

Juno posuwała się naprzód.

„Więc wróciłam do domu, a kiedy zapytała, powiedziałam jej, że moja nauczycielka się pomyliła i że zadzwoniłam do Auggie'go z telefonu przyjaciółki, a dostałam jego numer z telefonu cioci Ryn, co w większości było kłamstwem".

W tym sensie, że to wszystko było kłamstwem, z wyjątkiem części, w której mogła mieć jego numer z telefonu cioci Ryn, po prostu tego nie zrobiła. Dostała go od pana Cisco.

„Ponownie, jak mówiliśmy, w twoim życiu, mam nadzieję, że w bardzo niewielu przypadkach kłamstwo jest rozwiązaniem" - powiedział Cisco - „Ale teraz jest jeden z tych momentów, kiedy tak jest. Czy słyszałaś powiedzenie „Desperackie czasy wymagają desperackich środków"?"

Dream KeeperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz