Pepper
To było pięć dni po Auggie Był Kutasem.
Niedziela.
Pierwszy z moich dwóch dni wolnych w danym tygodniu.
Juno i ja byłyśmy tego ranka w kościele (naszym kościele). Teraz była na ulicy w domu mojej sąsiadki Jenn, robiąc babeczki z nią i jej dwiema córkami.
Ale Jenn dzwoniła jakiś czas temu, że prawie skończyły i moja córka miała niedługo wrócić do domu.
Byłam więc w swojej sypialni na poduszce na moim stanowisku medytacyjnym.
To nie był czas dla mnie.
To był mój codzienny, nie podlegający negocjacji, celowy czas.
Nie chodziło o odstresowanie i zwiększenie pewności siebie (w porządku, tak było, ale nie chodziło tylko o to).
To była część mojej egzystencji.
Gdyby rzeczy miały się inaczej...
Gdyby Corbin mnie nie zdradził i nie byłabym w pojedynkę finansowo odpowiedzialna za siebie i moją córkę (tak, nie tylko – Corbin płacił alimenty dla Juno, a ja wykorzystywałam to wszystko dla Juno, ale możemy po prostu powiedzieć, że myślałam, że będę w sytuacji życiowego partnerstwa z mężczyzną i rodziną... a nie byłam).
Jednocześnie zapewniając jej życie, w którym nie musiała się martwić, że mama musiałaby wiązać koniec z końcem. Życie, w którym miała dobre rzeczy nie tylko dlatego, że pomagał jej tata, ale także dlatego, że jej mama zajmowała się wszystkim (co doprowadziło mnie do striptizu).
Gdybym nie musiała się tym wszystkim zajmować, otworzyłabym studio medytacyjne.
I tam ofiarowałabym innym to, co otrzymałam z praktyki. Stworzyłabym i zapewniłabym miejsce, do którego ludzie mogliby się udawać w ciągu dnia, w którym czuliby się lepiej po wizycie tam.
Oczywiście, jak to zwykle bywało w marzeniach, miałam to wszystko dokładnie przemyślane.
Jak wyglądałoby wejście, grająca muzyka, neutralne kolory, ściana z roślinami.
Przestronne, przewiewne pojedyncze studia medytacyjne, które można by wynająć, gdzie można by wybrać muzykę, zapachy, oświetlenie, a nawet nagrania z medytacjami z przewodnikiem, jeśli taka byłaby twoja potrzeba.
Oferowane medytacje grupowe skupiałyby się na różnych rzeczach: niepokoju, poczuciu siebie, intencji, tworzeniu osobistej mantry.
I joga, która robiłaby dobre rzeczy, jak zawsze robi, ale co więcej, budowałaby twojego ducha, twoją świadomość własnego ciała i przywracała mu równowagę, aby pomóc w przywróceniu równowagi w twoim życiu.
Sprzedawałabym herbaty, które nie byłyby pretensjonalne, to byłyby po prostu dobre herbaty.
I oferowałabym urocze ubrania we wszystkich rozmiarach, w których czułabyś się dobrze i mogłabyś czuć się komfortowo.
I niesamowite podpórki, poduszki i maty, świece i upominki zadumy.
I byłabym jedną z instruktorek prowadzących zajęcia.
Niektóre wersje mojego marzenia miały dodatkowy słoneczny pokój wypełniony zdrowymi roślinami, wygodnymi krzesłami i stolikami. Miejsce, w którym ludzie mogliby się spotkać. Byłby bar, w którym serwowałabym niesamowite koktajle i pyszne herbaty oraz ciekawe napoje kawowe, a ludzie mogliby obcować ze sobą w spokojnym miejscu. Mogliby zabrać ze sobą dziennik, książkę lub magazyn, ale nie wolno byłoby używać laptopów ani telefonów.