Pepper
„To nie jest tak zabawne, jak myślałam, że to będzie" - jęknęła Lottie.
Mogłam jej to powiedzieć.
Nie powiedziałam jej tego teraz.
Byłam zbyt zajęta obserwowaniem mojego brata i chłopaka Saffron stojących razem na drugim końcu garażu, do którego nas zabrali.
Byłyśmy na tyłkach i związane plecami do siebie à la postacie w wielu programach telewizyjnych, filmach szpiegowskich oraz o Indiana Jones i jego tacie (bez krzeseł).
Miałam wrażenie, że, niezależnie od moich obecnych okoliczności, Lottie i ja nie jesteśmy w niebezpieczeństwie.
I z tego powodu się nie bałam.
Ja.
Byłam.
Wściekła.
„Nie zajęło ci dużo czasu, by dać się wciągnąć w oszustwa, starszy bracie" - zawołałam do Bircha.
Rzucił spojrzenie w moją stronę, ale to było wszystko.
„Czy możemy to przesunąć?" - zażądałam - „Obie mamy rzeczy do zrobienia".
Wtedy dwaj mężczyźni spojrzeli na mnie, ale przemówił Birch.
„Czekamy, aż Saffron przyjedzie tutaj. Chce z tobą porozmawiać".
Dobra.
Ummm...
To mnie wprawiło w szał.
„Saff też się w to wmieszała?"
„W co?" - przystojny chłopak Saffron o mało nie szczeknął.
Lottie przycisnęła się bliżej moich pleców.
Tak, to nie brzmiało dobrze.
„Cokolwiek się dzieje" - powiedziałam.
„A to jest?" - zapytał.
„Wyluzuj, Jon" - mruknął Birch.
„Chcę wiedzieć, co ona wie" - powiedział Ciacho Jon.
„I Saffron z nią porozmawia" - odparł Birch.
„Nawiasem mówiąc, nic nie wiem" - skłamałam - „Chociaż dobrym sposobem, aby się o tym przekonać, bez skakania na nas, manipulowania nami, wiązania tryk-trakami i wpychania nas na siebie na tylne siedzenie samochodu, jest odebranie telefonu i zadzwonienie. Ty i Saffron macie mój numer".
„Nie odpowiadałaś" – odparł Birch.
„Potem przyszedłeś i Aug kazał ci zadzwonić do mnie, a ja nie tylko nie usłyszałam nic od ciebie, ale nie odpisałeś na moje SMS-y" - zauważyłam.
Nie spojrzał mi w oczy, kiedy powiedział - „Po tym zrobiło się gorączkowo".
Gorączkowo, bo w jakiś sposób zaangażował się w...
Cokolwiek to było.
„Wiesz, że to porwanie to bardzo zły pomysł" – wtrąciła Lottie.
„Saffron niedługo tu będzie. Wyjaśni. Potem zostaniecie tu na chwilę. Jutro, najpóźniej następnego dnia, pozwolimy wam odejść" – powiedział Birch.
Poczekaj sekundę.
Jutro, może następnego dnia?
Poczułam, że ciało Lottie podskoczyło na to, ale przemówiłam.
„Zamierzacie trzymać nas tu przez kilka dni?"
„Prawdopodobnie to będzie jutro" – mruknął Ciacho Jon.