ROZDZIAŁ 20 - Szczęście to...

38 6 0
                                    

Pepper

Podniósł ją.

Podniósł moje ośmioletnie dziecko i posadził je na masce swojego samochodu na parkingu przed lodziarnią.

Kiedy to zrobił, dostała gwiazdek w oczach i myślę, że trochę (bardziej) się zakochała.

Ja też.

Potem Auggie oparł się o maskę swojego samochodu blisko niej i lizali rożki lodów w suchy chłód listopadowego wieczoru.

Auggie był w swoim niebieskim swetrze.

Juno ubrana była w uroczą, fioletową kamizelkę z bufiastymi rękawami na granatowym ocieplaczu z dużymi fioletowymi i niebieskimi kwiatami, fioletowo-turkusowo-różową czapkę na głowie z masywną, intensywnie różową podszewką.

Byli razem uroczy.

W lodziarni zachęcał ją do spróbowania każdego smaku, jaki tylko chciała i żartobliwie przeprowadził wywiad, w którym poprosił ją, by je zrecenzowała, gdy to robiła. Wciągnęła się w to, zachowując się bardzo poważnie, nawet tłumiąc chichoty.

To było wspaniałe. Jakby mieli swój własny kanał na YouTube o lodach.

Kupił jej dwie gałki.

Dawał też duży napiwek, więc nie wyglądaliśmy na dupków przez to, że zajęło nam to tyle czasu i spróbowaliśmy tak dużo lodów.

Na zewnątrz rozmawiali o przedstawieniu w Święto Dziękczynienia.

I rozmawiali o tym, jaki fajny był pan Sykes.

Rozmawiali o tym, jak wszyscy chłopcy i niektóre dziewczyny z jej klasy chcą teraz zostać żołnierzami piechoty morskiej.

I rozmawiali o tym, że Juno była mistrzem w pakowaniu pierogów nadzieniem.

Czasami Juno się śmiała.

Czasami Auggie to robił.

A ja cicho oparłam się o maskę Auggie'go kilka kroków od nich, jedząc własne lody.

Bo to było jak inny rodzaj randki.

Wszystko szło dobrze.

A ja byłam całkowicie trzecim kołem.

Ale obserwując ich razem, pomyślałam, że to jest to.

Tym jest szczęście.

*****

Później tego wieczoru, po lodach Glacier, usiadłam na łóżku Juno, tak jak kiedyś, kiedy była mała i wygładziłam jej miękkie włosy do tyłu.

„Będziesz dobrze spać?" - zapytałam.

„Jasne" - mruknęła moja dziewczynka do ściany naprzeciwko nas.

Leżała na boku plecami do mnie, żebym lepiej przeczesywała jej włosy palcami.

Wciągnęłam powietrze i wypuściłam je, zauważając - „Jesteś pewna? To była wielka noc. Auggie tu. Wujek Birch się pokazał" - zawahałam się - „Twoja babcia".

„Jest okej, mamo".

Racja.

Juno czasami tak mówiła.

A kiedy to robiła, zawsze zastanawiałam się, czy miała na myśli „Wszystko w porządku", czy „Będzie dobrze. Przeżyjemy".

Chciałam pierwszego.

Mogłabym żyć z drugim.

„Dziękuję za zrozumienie z tym telefonem" – powiedziałam.

„Powinnam była ci od razu powiedzieć" – wymamrotała.

Dream KeeperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz