4. Gorzki smak zawiści

54 5 7
                                    

Nadszedł długo wyczekiwany przez Anielę wtorek, dziewiąty sierpnia, czwarty dzień jej pobytu w Warszawie. Właśnie dziś dziewczyna miała pierwszy start w zawodach. Długo i intensywnie przygotowywała się do tego zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Samo wydarzenie rozpoczęło się oficjalnie już poprzedniego dnia, czego Aniela i jej rodzina byli świadkami. Tego dnia jednak jeszcze nie brała czynnego udziału w zawodach.

Samochód zatrzymał się na parkingu przed basenem po dłuższej chwili szukania przez tatę wolnego miejsca. Aniela otworzyła drzwi i wysiadła, zabierając swój niewielki plecak, do którego wcześniej spakowała potrzebne rzeczy. Stanęła z dumnie uniesioną głową i równie dumnym uśmiechem, patrząc przed siebie. Zupełnie, jakby już wygrała, choć nawet jeszcze nie wystartowała. Chciała dodać sobie w ten sposób pewności siebie. "Trzeba być pewnym" - tak od zawsze powtarzała jej trenerka i tego młoda pływaczka wiernie się trzymała. Osiągnęła już wiele sukcesów, ale nigdy nie spoczęła na laurach. Była gotowa na następne.

- Robisz pozy jak bohaterka - zaśmiała się Iza, która właśnie stanęła obok niej.

- Chodźmy już - oznajmiła mama. - Widzę panią Liwię.

Rodzina ruszyła w stronę głównego wejścia. Tam, na schodach, czekała na nich pani Liwia, trenerka Anieli.

- Dzień dobry, Anielko! - zawołała, widząc nadchodzącą uczennicę. - Jak tam nastrój?

- Bardzo dobry - odrzekła Aniela uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Cieszę się, oby tak dalej - powiedziała pani Liwia również rozradowana.

Aniela, jej rodzina i trenerka wreszcie przeszli przez drzwi wejściowe. Zmienili obuwie i po zapisaniu się dziewczyna otrzymała dostęp do szafki. Mogła udać się do przebieralni.

Po kilku minutach z dumą wkroczyła do pływalni w swoim ulubionym zielonym stroju startowym oraz czepku i okularkach w tym samym kolorze. Ujrzała przed sobą długi, pięćdziesięciometrowy basen i wszystko przygotowane do startu pierwszych osób. Już zauważyła siedzących na trybunach rodziców i Izę, którzy pomachali do niej. Odmachała im.

Podeszła do niej pani Liwia i zarządziła rozgrzewkę. Przez chwilę Aniela robiła przysiady, skłony i rozciągała się na różne sposoby, aż w końcu została skierowana na mniejszy basen, aby dalszą część rozgrzewki przeprowadzić już w nim.

Woda nie była najcieplejsza, ale Anieli to nie przeszkadzało - już dawno się do tego przyzwyczaiła. Zaczęła przepływać krótkie odcinki różnymi stylami. Pokonywanie oporu wody dawało jej satysfakcję. Miała poczucie władzy nad materią, która ją otaczała. Czuła się dosłownie jak ryba w wodzie.

Gdy wyszła, zobaczyła, jak pierwsza grupa zawodniczek przygotowuje się do startu. Stanęła przy filarze i zaczęła je obserwować. Dziewczyny ustawiły się przy słupkach zgodnie z przydziałem torów. W końcu wspięły się na nie, rozległ się charakterystyczny sygnał i wszystkie skoczyły w tym samym czasie. Obserwując ich zmagania, Aniela nagle usłyszała, jak ktoś niespodziewanie zwraca się do niej:

- Ale szybkie są, nie?

- Tak - odpowiedziała lekko zaskoczona Aniela. - Fajnie się na to patrzy, to tak trzyma w napięciu, kto pierwszy dopłynie.

Dopiero teraz odwróciła się, aby przekonać się, z kim rozmawia. Obok niej stała dziewczyna w czerwonym stroju i pomarańczowym czepku. Również przyglądała się płynącym.

- Kiedy startujesz? - kontynuowała rozmowę.

- Około dwunastej jakoś, kraulem.

- No to będziemy rywalizować - nieznajoma uśmiechnęła się. - Miło mi cię poznać, jestem Edyta - wyciągnęła rękę.

Opowieść snem podszytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz