Winda zjeżdżała cicho, powoli i jednostajnie. Mijała coraz to niższe piętra bloku przy ulicy Granicznej, jednak miejscem docelowym nie okazał się parter. Szczególnie zaskoczył Eustachego fakt, że cel tej przejażdżki znajdował się nawet poniżej poziomu piwnicy, gdzie trudno było określić głębokość, ponieważ wyświetlacz przestał działać. Pokonanie podziemnego odcinka szybu zajęło też o wiele więcej czasu niż można by się było spodziewać. Trwało tak długo, że chłopak czuł się coraz bardziej znużony, ale też zaniepokojony.
Obok niego stała Nina i poprawiała swoje lśniące w sztucznym świetle ciemnobrązowe włosy. Rozczesywała je rękami i starannie układała grzywkę. Podczas wykonywania tych czynności patrzyła prosto w oczy własnemu odbiciu w lustrzanej ścianie, zachowując przy tym kamienną twarz. To za jej sprawą Eustachy znalazł się pod ziemią, nie wiedząc nawet, co zastanie tam, gdzie zmierzali.
- Dokąd jedziemy? - odważył się spytać.
- Zobaczysz - odpowiedziała Nina. Skończyła już poprawiać fryzurę, lecz nadal wpatrywała się w lustro.
Wydawała się zdenerwowana, dlatego Eustachy postanowił nie zadawać więcej pytań. Czuł, że to nie jest najlepszy moment na rozmowę. Dziewczyna zachowywała się trochę tak, jakby go tu nie było. Nie odzywała się, nawet na niego nie patrzyła. Jej ruchy były natomiast szybkie i nerwowe.
W końcu winda zatrzymała się. Metalowe drzwi rozsunęły się, oczom Eustachego ukazał się długi korytarz oświetlony rzadko rozmieszczonymi żarówkami dającymi białe światło. Podłoga, ściany i sufit wykonane zostały z wypolerowanego czarnego kamienia, którego chłopak nie potrafił zidentyfikować. Surowość tego miejsca działała na niego odpychająco.
"Lokalizacja marzeń... - pomyślał. - Nie ma nic lepszego niż pałętanie się po jakichś dziwnych korytarzach głęboko pod ziemią... nawet nie wiem, jak głęboko..."
Oboje wyszli z windy. Nina machnęła ręką na znak, że chłopak ma podążać za nią rzeczonym korytarzem. Szli dłuższą chwilę. Napotkali po drodze parę zakrętów, lecz gdyby ktoś poprosił Eustachego o odtworzenie drogi, ten nie byłby w stanie tego zrobić. Wszystko dziwnie mu się plątało, nie mógł się skupić, więc po prostu ślepo kroczył za Niną w ciszy.
Przystanęli przy wielkich pancernych drzwiach, na których środku przymocowana była tabliczka z napisem: "ARCHIWUM". Po prawej stronie drzwi znajdowała się klawiatura numeryczna. Nina zbliżyła się do niej i wpisała kod składający się z następujących cyfr:
1 9 0 7 0 1 1 0
Rozległ się trzask i drzwi powoli otworzyły się, skrzypiąc niemiłosiernie. Skrywały za sobą dość spore pomieszczenie z tego samego kamienia, co korytarz, także oświetlone w podobny sposób. Stało tu kilkadziesiąt stalowych regałów zapełnionych starymi, zniszczonymi książkami. Na samym środku pokoju umieszczono również stalową bryłę przypominającą kształtem wysoką mniej więcej na metr kostkę do gry bez oczek, na którą z góry padało prostopadle oślepiające światło reflektora.
Nina weszła pierwsza i stanęła przy bryle. Przywołała Eustachego ruchem ręki i podjęła:
- To nie jest zwykły stół. Jeśli położysz na nim dowolną książkę i otworzysz na dowolnym fragmencie, zobaczysz świat przedstawiony dokładnie tak, jak wyobrażał go sobie autor. Jesteśmy tu po to, żeby właśnie tak przebadać zawartość tego archiwum.
Eustachy zawahał się.
- Nie jestem pewien, czy chcę się pchać w cudze wyobrażenia... - stwierdził.
- Skoro już tu przyszliśmy, to właściwie nie mamy innego wyjścia - powiedziała Nina. - Lepiej już zacznijmy... Aha, jeszcze jedna uwaga: jeśli zobaczysz coś, czego wolałbyś nie zobaczyć, zamknij książkę, odłóż tam, gdzie ją znalazłeś i oboje uciekamy. Możemy tego uniknąć, jeśli będziesz uważnie czytał opisy na okładkach.
CZYTASZ
Opowieść snem podszyta
ParanormalZwyczajny sierpniowy dzień w zwyczajnym mieście. Dzień, który nie różni się zbytnio od pozostałych. To zaskakujące, jak łatwo można dać się zwieść pozorom - właśnie taki nudny dzień może nieoczekiwanie stać się początkiem dziwnej, skomplikowanej his...