1

1.4K 31 2
                                    

Gdy czytamy romanse w książkach, to zazwyczaj ta cicha spokojna dziewczyna zakochuje się w tym chłopaku, na którego leci każda dziewczyna w szkole, a on magicznym trafem to właśnie z nią chce być. To w niej się zakochuje i pragnie spędzić resztę życia, zabrać na bal i to oni zostają królem i królową balu. Nie oszukując to właśnie tak w skucie wyglądają fabuły tych wszystkich najlepiej sprzedających się romansów. Może to dlatego, że ludzie stworzeni są po to, by kochać, a może dlatego, że po prostu sami pragną przeżyć taką historię miłości. A oglądając te wszystkie romantyczne filmy wydaje nam się, że nam samym przydarzy się to w prawdziwym życiu. Zapominamy tym samym, że to aktorzy, którzy grają, udają. Najprościej mówiąc autorzy starają się pokazać, że nasze życie może być jak z bajki. Ale to nigdy nie zdarza się w prawdziwym życiu, a my zapominamy, że ci sami aktorzy, którzy chwilę wcześniej wyznawali sobie miłość na ekranie w prawdziwym życiu nie są nawet przyjaciółmi. A my czytelnicy płaczemy przez kolejne noce zastanawiając się, dlaczego nasze życie nie wygląda tak jak te z książek.

I może coś jest w tych historiach, w końcu te z pozoru spokojne dziewczyny są najbardziej zawzięte. A z dziewic o zerowym doświadczeniu stają się najbardziej pożądane w całej szkole. To prawie tak samo jakby ktoś zapytał romansiary o najbardziej romantyczny gest, mogłaby napisać o nim esej, mimo że nigdy w życiu nie była w związku. A może nawet nie była prawdziwie zakochana. Dziewczyny pragną być jak ich ulubione bohaterki, przez co zdobywają pewność siebie i stają się niezależne, co powinno wydawać się jak najbardziej pozytywne, jednak przy tym jednym chłopaku zawsze zmieniają twarz. I nagle okazuje się, że cała ta zmiana zachodzi tylko po to, aby zwrócić jego uwagę. Ale kim ja jestem, aby oceniać, w końcu sama nie odważyłabym się powiedzieć mu co do niego czuję, mimo że jest to takie oczywiste.

Pewnie gdybym żyła w takiej książce byłabym właśnie taką dziewczyną, na którą nikt w szkole nie zwraca uwagi no, chyba że przyjdzie do zadań domowych. Will natomiast byłby tym chłopakiem, który zabrałby mnie na bal, a potem spędzilibyśmy resztę życia razem. Moje życie w liceum mogłoby zacząć się jak niemal w każdej książce dla nastolatków. Jest tylko jeden minus tego wszystkiego, to nie jest jedna z tych książek. To nie jest romans napisany przez osobę pragnącą doświadczyć lub opisać swoją wymarzoną miłość, bo miłość nie jest prostą sprawą, mimo że może sprawiać takie wrażenie, ale na pewno nie w prawdziwym życiu, a przecież w takim żyjemy. I to jeden z powodów dla którego zagłębiamy się w świat fikcji literackiej.

Postdam High School to najlepsze liceum w naszej okolicy, a dostanie się tam jest zaszczytem na który może zasłużyć nie wiele osób. Ja na to zasłużyłam. Od zawsze to było moje marzenie aby uczyć się tu, tak jak tato. Kiedy dostałam list gratulujący dostania się do liceum był ze mnie taki dumny. A kiedy dowiedziałam się, że Will również dostał się do liceum skakałam ze szczęścia chyba pod sam sufit. Will nie tylko był moim najlepszym, ale i moją sekretną miłością. Nigdy nie wyznałam mu tego co do niego czuję i nie zamierzałam tego robić, chciałam ten sekret zabrać ze sobą do grobu. A udawanie, że nie czuję do niego niczego więcej niż przyjaźń idzie mi zadziwiająco dobrze.

I właśnie dlatego siedzę teraz na trybunach w naszej szkolnej hali sportowej i obserwuje jak chłopaki z drużyny futbolowej, odbywają swój trening, a cheerleaderki trenują swój nowy układ na jutrzejszy mecz. I oto kolejny dowód na to, że życie to nie romans jaki znamy z książek lub seriali. Bo gdyby tak było byłabym na miejscu jednej z tych dziewczyn, które podskakują chcąc zaimponować chłopakom z drużyny, a ja nawet nie jestem cheerleaderką. Zdecydowanie wolę usiąść w przed ostatnim rzędzie tak aby pozostać niezauważonym przez wszystkie dziewczyny przychodzące na treningi chłopaków, dzięki temu mogę wszystko doskonale obserwować. Doskonale znam każdego z nich i właśnie dlatego wiem, że żadnemu to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie wykorzystują to, aby móc się przed nimi popisać, mając nadzieję, że być może któraś z nich się z nimi umówi. Co zawsze im się udaje, ku niezadowoleniu cheerlederek. Nie wiedzą one również o tym, że każdy z chłopaków doskonale zdaje sobie sprawę, że siedzę na trybunach, ponieważ przed każdym treningiem któryś z nich wychodzi z szatni i patrzy w stronę miejsca gdzie zawsze siedzę z moją ulubioną książką. Wtedy kiwa do mnie głową i się uśmiecha. Dzisiaj był to Greeg. Czuję się wtedy jakbym miała z nimi jakiś wspólny sekret, czasami wyobrażam sobie nawet, że jakbym nie przyszła na ich trening kazali by go odwołać. Mój umysł lubi wymyślać sobie takie absurdalne scenariusze. Mając nadzieję, że zależy im na mnie tak samo jak mi na nich.

Miłość to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz