8

659 18 7
                                    

Macie czasami tak, że pragniecie pobyć sami i uciec do innego świata, kiedy jesteście smutni, nie macie na nic ochoty, a może po prostu pragniecie oderwać się od rzeczywistości.

Ja tak mam właśnie dziś.

Zaraz po lekcjach udałam się do biblioteki szkolnej aby tam poczekać aż Will skończy trening.

Zazwyczaj siedziałam na trybunach jednak dziś trener zarządził bieganie więc uznałam że posiedzę w tym czasie w bibliotece i poczytam książkę, którą dostałam od Willa. Zazwyczaj chłopaki proponowali mi, abym pobiegała z nimi na co czasami ku własnemu zaskoczeniu się zgadzałam, jednak kiedy zaczął się listopad musiałam im odmawiać, nie byłam fanką biegania kiedy zimny wiatr ocierał się o moją szyję. Dlatego zazwyczaj siedziałam na trybunach i patrzyłam jak chłopaki ścigają się rywalizując ze sobą, śmiejąc się że chcą mi się po pisać na co Will wpadał w szał i pokazywał im dlaczego to on a nie kto inny jest kapitanem. A ja i tak nie mogłam oderwać od niego wzroku. Jednak tym razem nie pojawiłam się nawet tam, potrzebowałam pobyć sama. Bez niekończących się spojrzeń i pytań, które towarzyszyły mi od kiedy byłam z Willem.

Siedziałam w moim ulubionym miejscu pomiędzy regałami w najdalszej części biblioteki. Nikt nigdy tam nie zaglądał.

Może to dlatego że znajdowały się tu książki o rozwoju starożytnych Chin i mało kto interesuje się tego typu sprawami. No może nie licząc naszego Pana od historii, choć byłam pewna że w jego domu znajduje się zdecydowanie więcej informacji na ten temat. Starożytne Chiny były jego największą pasją i gdy tylko miał pytać a nasza klasa nic nie umiała wystarczyło spytać o coś dotyczącego tamtej cywilizacji.

Ja natomiast gdy zagłębiałam się w książkę totalnie odlatuję, jestem wtedy w tamtym świecie, dlatego nawet nie zauważam kiedy mijają dwie godziny.

Czytałam adnotacje jakie postawił Will na powieści Szekspira i dzięki nim mogłam jeszcze lepiej zrozumieć i pokochać ,,Romeo i Julię".

Łzy płynęły mi po policzkach, kochałam tą książkę i miłość którą opisywała ich historia ale jednocześnie nienawidziłam autora za zakończenie. Nigdy nie lubiłam kiedy bohaterowie których pokochałam tracili życie, mimo że zdawałam sobie sprawę, że taka jest kolej rzeczy, czas płynie a historia toczy się dalej po prostu bez nich. Jednocześnie nigdy się nie dowiemy co by było gdyby ktoś postanowił dać im inne zakończenie. Zakończenie w którym będąc dziadkami popijali by ciepłą herbatę na werandzie i patrzyli na wnuki bawiące się w ogrodzie.

Mimo że nie czytałam tej książki po raz pierwszy znów płaczę na momencie śmierci głównych bohaterów. Czytam przypis jaki umieścił obok Will. ,, Ja nigdy cię nie zostawię nawet po śmierci towarzyszył bym ci aż do końca "

A ja wiedziałam że nie kłamał jak i zdawałam sobie sprawę że ja również nie byłabym w stanie go opuścić. Lecz nie potrafiłam powstrzymać łez spływających po policzkach.

- Nie płacz kochanie ja zawsze będę przy tobie, zawsze będę się tobą opiekował - powiedział Will szeptem całując mój policzek - nie płacz ja dam ci piękniejsze zakończenie tej historii.

- A jeśli nam się nie uda, oni też chcieli mieć piękne zakończenie ale umarli - powiedziałam przez łzy tuląc się do piersi chłopaka

- Ale żadna historia nie dzieje się dwa razy, a my zasłużyliśmy na cudowne zakończenie tej historii, po za tym oni po prostu musieli umrzeć – popatrzyłam na niego z niezrozumieniem, o czym on mówił – gdyby nie umarli aby udowodnić swoim rodzinom ich wielką miłość, ich najbliżsi cały czas żyli by w nienawiści do siebie i nie zaakceptowali by tego związku

Miłość to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz