Rozdział 18

2K 133 1
                                    

Zacisnął pięści o mało co nie zrywając się z miejsca. Jej krzyk był dla niego jak katusze, ale nie robił nic. Patrzył wprost na ekran, na którym widział rzucającą się po łóżku i krzyczącą Amini.

Poznając jej imię poczuł się jakby w pewien sposób ją poznał. Dała mu coś sama z siebie i choć był to niewielki kawałek jej przeszłości było warto poczekać.

Rozmowa, którą odbył wczoraj z Agentem utkwiła mu w pamięci, ale też wiele uświadomiła a zwłaszcza jego ostatnie słowa „Jeśli nie jesteś pewien tego co czujesz odpuść. Ona potrzebuje kogoś kto będzie przy niej a to nie jesteś ty".

Po jego wyjściu nie mógł się otrząsnąć, bo wiedział, że ma rację, ale nie chciał jej zostawiać. Poruszyła w nim jakąś cząstkę jego serca która nie chciała pozwolić jej odejść.

Wystarczył mu jeden pocałunek, żeby zrozumieć, że nie odda jej tak łatwo. Chciał, żeby należała do niego i tylko niego. Teraz też zrozumiał słowa swojej matki, że kiedy pozna tą właściwą i jedyną będzie wiedział.

Przekonał się o tym bardzo szybko, kiedy w dniu jej poznania pomógł jej leżącej na podłodze. Moment, w którym spojrzał w jej oczy wiedział, że przepadł, ale długo nie chciał się do tego przyznać.

W końcu nie wytrzymał i podniósł się z fotela. Zgasił ekran i zamykając za sobą drzwi podążył do windy. Tam jego ciało wiedziało co robić. Podążyło ku jedynej osobie, która sprawiał, że jego życie było szczęśliwsze.

***

Koszmar znowu wybudził ją ze snu. Nie wiedziała, ile jeszcze będzie w stanie wytrzymać takich nocy. Ten sen był inny. Wydawało jej się, że czuła palce jej siostry zaciskające się na jej dłoni.

Poprzednim razem miała przy sobie Lenniego i to on uspokoił ją i sprawił, że ponownie zasnęła. Nie śniło jej się wtedy nic złego.

Przeciągająca się cisza była jak cios prosto w serce. Nie wiedziała na co liczyła. Że jak książę na białym koniu wpadnie do jej sypialni i ja uratuję. Wolne żarty. Tak było tylko w bajkach a ona z nich dawno wyrosła.

Nie dając rady dalej wytrzymać podnosi się z łóżka. Szeleszcząca pościel opada na podłogę, ale jej to nie przeszkadzało. Podniesie ją jak będzie wracać. W mroku nocy szła w kierunku kuchni. Stawiała powolne kroki, żeby nie wywrócić się przez któryś z mebli. Mogłaby zaświecić światło, ale potrzebowała tego mroku. Dzięki niemu mogła udawać, że to też jest sen. Że zaraz się obudzi i schodząc po schodach do salonu w jej rodzinnym domu zobaczy siedzących przy stole rodziców.

To tylko złudna nadzieja dająca jej szansę na życie jakie miała.

***

Pierwszy plan nie wypalił więc musiał wymyślić drugi. Dopracował każdy szczegół, żeby moc dostać się do budynku. Nadarzyła się jednak okazja, której nie mógł przegapić.

Zza rogu wyszedł mężczyzna, którego obserwował od kilku dniu. Wiedział, że pracuję w biurze na trzecim piętrze i posiada kartę do windy. Nie dojechałby nią na samą górę, ale będąc w środku mógłby wykazać się swoimi umiejętnościami i przeprogramować windę.

Wychodząc z samochodu na zimne powietrze otulił się płaszczem i przebiegł na drugą stronę ulicy. Podążał za mężczyzną aż do wyznaczonego miejsca. Miał czas nie śpieszył się więc mógł przeanalizować sytuację.

Mężczyzna przed nim był w średnim wieku. Był od niego niższy i grubszy co dawało mu więcej przewagi. Od razu było widać, że nie będzie miał z nim problemu, ale będzie go musiał ukryć. Zaułek tuż za rogiem będzie się do tego nadawał idealnie.

Odzyskane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz