Rozdział 15

2.2K 145 1
                                    

Był wściekły, ale nie na nią czy na Arlo, ale na samego siebie. Mógł ich zatrzymać, kiedy tylko wsiedli do windy, ale tego nie zrobił, bo rozumiał, że potrzebuję tej namiastki normalności. A może chciał zobaczyć na jej twarzy prawdziwy uśmiech.

Może też, dlatego włamał się do kamer ulicznych i patrzył na nią niczego nieświadomą. Była wesoła, roześmiana i w końcu pozwoliła sobie na bycie sobą. Kiedy ich wizyta się przedłużała denerwował się coraz bardziej. Im dłużej była na otwartej przestrzeni tym rosło zagrożenie.

W końcu wyszedł po nich, ale wtedy oni zaczęli wracać. Jeden moment zmienił wszystko. Jak w zwolnionym tempie widział samochód, który zwolnił tuż za nimi i z którego powoli wysunęła się lufa pistoletu.

Nigdy nie przeżył czegoś tak mrożącego krew w żyłach. Bał się o brata, ale i o nią. Nie potrafił tego zrozumieć, bo nawet jej nie znał.

- Dlaczego tak bardzo chcesz cierpieć? – spytał muskając kciukiem jej brodę. Czuł ciągłą potrzebę bycia przy niej, dotykania jej a nawet rozmawiania z nią.

Kiedy mu nie odpowiedziała delikatnie, ale stanowczo podniósł jej głowę. Starała się unikać jego wzroku, ale nie zamierzał dłużej na to pozwalać. Spojrzał w jej oczy i już nie mógł się od nich oderwać.

Pochylił się nade nią i złączył ich wargi w pocałunku. W tym właśnie momencie poczuł jakby znalazł to czego szukał. Przegarniające go szczęście.

Przyciągnął ją do siebie i usłyszał ją jęknęła w jego wargi. Pogłębił pocałunek dotykając jej ciała. Ramion. Szyi. Pleców. Pośladków by skończyć na biodrach.

Wiedział, że źle robi, że to niewłaściwe, ale nie mógł się od niej oderwać. Później może będzie tego żałował, ale w tej chwili nie chciał przestać się tak czuć. Dotykając jego piersi jeszcze bardziej sprawiła, że chciał ukryć ją przed wszystkimi. Sprawiła, że poczuł do niej coś więcej niż tylko obowiązek jaki został przed nim postawiony.

Nie potrafił tego określić. Nie w tej chwili. Cieszył się tym, że po prostu ją miał.

- Lenni – wyjęczała w jego usta. To jak szeptała jego imię w sposób, który nikt wcześniej nie wymawiał sprawiał, że chciał rozebrać ją, rozłożyć na stole i sprawdzić na ile jest w stanie mu zaufać.

Udało mu się opanować tylko dlatego że usłyszał dźwięk widny. Odsunął się od niej cofając krok za krokiem. Była urocza. Zarumieniona, z pełnymi wargami i pociemniałymi z pożądania oczami. Była idealna.

***

Kiedy dotarło do niej co się stało zaczęła wygładzać sweter, który podsunął się na jej brzuch i odsłaniał skrawek skóry. Nie mogła spojrzeć mu w oczy, dlatego uciekła do swojego pokoju. Oparła się o drzwi i wtedy usłyszał przytłumione głosy.

Usiadła na podłodze nie mogąc utrzymać się na nogach. Palcami dotknęła ust. Nadal czuła mrowienie od pocałunku, który sprawił, że zalała ją fala gorąca.

Kiedy trzymał ją w ramionach nie myślała, że to co robią jest złe. W momencie, kiedy odsunął się od niej a drzwi windy oznajmiły, że ktoś za chwilę przez nie przejdzie otrzeźwiała. Nie mogła spojrzeć mu w oczy i dlatego uciekła. Nie chodziło o to, że się wstydziła, ale o to, że jej się podobało.

Kiedy dotarło do niej, że mogłoby między nami coś być, że narodziła się więź przypomniała sobie kim jest. Codziennie była narażona - co pokazała dzisiejsza sytuacja – i nie powinna zaczynać czegoś co szybko się skończy. Wiedziała, że to nie będzie trwało wiecznie, bo kto by z nią był znając prawdę. Ukrywanie się i kłamanie nie służyło bliższym relacjom.

Odzyskane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz