Epilog

3.5K 187 30
                                    

Osiem miesięcy później

Minął rok od ich pierwszego spotkania.

Dokładnie dziewięć temu obiecali coś jego rodzicom, a więc przyjechali.

Irlandia zimą wyglądała bajecznie. Nie dało się jej porównać do Bostonu. Klimat był całkowicie inny. Ludzie nie śpieszyli się tutaj a wręcz zwlekali z powrotem do domu. Niespotykany widok, kiedy biały puch spadał wprost na samochody jadące powoli ulicami.

- Gotowa? – zapytał zatrzymując się pod swoim rodzinnym domem.

- Czekałam na to całe... całe...

- Po prostu długo – mrugnął do niej sprawiając, że napięcie minęło.

- Tak – pokiwała głową wychodząc za nim z taksówki.

Dom był niezwykły. Cały w kolorze białym obrośnięty zieloną winoroślą sprawiającą, że dom wyglądał i tajemnico a zarazem przytulnie. Do środka prowadziły podwójne drzwi w kolorze ciemnego dębu zapewne wykończone ręcznie sądząc po wyrzeźbionych w nich kwiatach róży. Na podjeździe jak i w oknach paliły się światła nadając mu przytulnej atmosfery.

Kiedy rozglądała się zauroczona drzwi za nią zaskrzypiały więc okręciła się, żeby stanąć prosto. Stała w nich mama Lenniego cała uśmiechnięta. Od razu wyciągnęła ręce, żeby ich przywitać. Amini po tylu rozmowach z nią przez Internet od razu wpadał jej w ramiona.

- Dzieci jak mi was brakowało – westchnęła przeciągle jak matka, która długo czekała na powrót swoich dzieci.

- Bardzo się cieszymy, że możemy... tu być – zająknęła się tylko raz.

- Ja też się cieszę moje dziecko – obejmując ją ramieniem wprowadziła ją do środka.

Środek wygląda jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Wszystko utrzymane jest w jasnych kolorach. Beżowe ściany i białe meble sprawiają, że pomieszczenia wydając się jeszcze większe niż są w rzeczywistości.

Największe wrażenie zrobił na niej stół w jadalni na prawie dwadzieścia osób przy którym siedzieli już członkowie rodziny śmiejąc się i rozmawiając.

- Mała jesteście – Arlo podniósł się z miejsca po czym podszedł do niej i zaczął ją okręcać dookoła.

- Też miło cię widzieć – zaśmiewała się.

- Stęskniłem się.

- Rozmawialiśmy kilka godzin temu.

- No i co z tego? – spojrzał na nią stęskniony. – To i tak za długo.

- Puść ją już – warknął Lennox odpychając brata a przyciągając do siebie swoją żonę.

Nadal byli małżeństwem i nie mieli zamiaru tego stanu zmieniać. Wspólnie postanowili, że nie jest dla nich ważna ceremonia, którą oczywiście powtórzyli w obecności księdza, ale tylko dlatego żeby móc patrzeć sobie w oczy i wyznawać miłość. Nie było żadnej imprezy. Byli tylko oni ze swoimi uczuciami.

Po przywitaniu się z wszystkimi usiedli do stołu. Amini była zestresowana jak nigdy, ale dłoń Lennoxa na kolanie szybko ją uspokoiła.

Miesiące jakie spędzili razem sprawiły, że rozumieli się bez słów. Oczywiście kłócili się jak to małżeństwo jednak od razu się godzili. Nic nie mogła na to poradzić, że nie potrafiła się na niego gniewać. Jakby mogła, skoro zrobił wszystko, żeby była szczęśliwa.

***

Wiele przeszła w życiu na szczęście to za nimi. Bartolo został skazany na dożywocie jednak jej zeznania nie mogły być brane pod uwagę. Dopilnował tego jego adwokat powołując się na jej stan psychiczny. Same dokumenty usadziły go na amen i tylko to się dla niej liczyło.

W wyniku postrzału straciła pamięć z ostatnich kilku godzin sprzed wypadku. Dodatkowo, kiedy usłyszeli diagnozę, że została uszkodzona jedna półkula mózgu i czego w wyniku miała teraz problemy z poprawnym myśleniem. Gubiła słowa albo myliła ich znaczenie a momentami nie pamiętała niektórych sytuacji. Lennie bardzo pomagał jak tylko mógł.

Po powrocie ze szpitala zastała cały dom obklejony naklejkami typu: kocham cię, będzie dobrze, to jest lodówka czy to twoje perfumy, zamknij drzwi. Wzruszyła się i popłakała jednak były to łzy szczęścia. Miała przy sobie mężczyznę, który wskoczyłby dla niej w ogień. Nie mogłaby sobie wymarzyć lepszego życia.

Posiłkując się kartkami rozmawiali między sobą. To była ich rutyna, podczas której opowiadali sobie co wydarzyło się w ciągu dnia, czy jak się czują.

Wtedy też dokończyła mu swoją historię. Było pełno łez i cierpienia jednak chciała, żeby wiedział o niej wszystko. Potrzebowała tego, żeby naprawdę mogli zacząć być razem, ale nie chciała mieć też przed nim tajemnic.

Kiedy skończyła on wyznał jej, że sfałszował akt ślubu, według którego byli mężem i żoną. Chciała być na niego zła jednak nie mogła. Nie po tym, kiedy powiedział jej co zaszło w szpitalu. Mogła tylko pocałować go z miłością jaką do niego czuła i podziękować, że na nią czekał.

Poczuła z tyłu jego obecność a po chwili jego ramiona obejmujące ją i dające jej poczucie bezpieczeństwa.

- Jak się czujesz?

- Dobrze. Nawet lepiej niż ... dobrze. – zająknęła się na chwilę. Szło jej coraz lepiej z pamięcią jednak nie będzie ona taka jak wcześniej. Pogodziła się z tym.

- Jesteś ze mną szczęśliwa?

- Jak z nikim na świecie. – odpowiedziała nie wąchając się ani na moment.

Szukała swojego miejsca na ziemi a znalazła je właśnie tutaj w Irlandii. Tak – przeprowadzali się tutaj na stałe. Lennox otworzył drugą siedzibę swojej firmy właśnie tutaj. Tą w Bostonie mieli zarządzać Arlo i Kaiden. Jej mąż nie spodziewał się jednak, że Hunter i Finley będą się chcieli przeprowadzić razem z nimi. Cieszyło ją to, bo nie będą tu całkiem sami a razem z przyjaciółmi.

Wiedziała jednak, że nic już nie będzie takie samo. Jej głowa nie pracował tak jak kiedyś. Gubiła rzeczy, zapominała nazwa i momentami nawet nie wiedziała co powiedziała dzień wcześniej. Nie było idealnie, ale dzięki Lennoxowi wiedziała, że taka przeszkoda tylko ich umocniła.

Znalazła przy nim dom o jakim zawsze marzyła.


Kochani dziękuję, że byliście ze mną do końca i daliście szansę tej historii. Na samym początku jak wpadłam na nią miała ona wyglądać zupełnie inaczej. Z biegiem czasu zaczęła się ona zmieniać i tak jakoś poszło. Mam nadzieję, że zakończenie was nie zawiodło. Dajcie znać jakie jest wasze zdanie. :)



Moje media społecznościowe

Tik Tok: @sunai_conte

Instagram: @SunaiConte

Twitter: @SunaiConte

Facebook: SunaiConte - strona autorska 

Odzyskane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz