Amini
Osiem miesięcy później
Minął rok od naszego pierwszego spotkania.
Dokładnie dziewięć miesięcy temu obiecaliśmy coś jego rodzicom, a więc przyjechaliśmy.
Irlandia zimą wyglądała bajecznie i nie dało się jej porównać do Bostonu. Klimat był całkowicie inny. Ludzie tutaj nie śpieszyli się a wręcz zwlekali z powrotem do domu. Niespotykany widok, kiedy biały puch spadał wprost na samochody jadące powoli ulicami.
- Gotowa? – zapytał zatrzymując się pod swoim rodzinnym domem.
- Czekałam na to całe... całe...
- Po prostu długo. – mrugnął do mnie sprawiając, że napięcie minęło. Zawsze wiedział, kiedy czułam się stresowała i wystarczył tylko jeden moment, który zmieniał wszystko. Czy jego pocałunek, uścisk czy trzymanie mnie za rękę.
- Tak. – pokiwałam głową wychodząc za nim z taksówki.
Dom był wprost niezwykły. Cały w kolorze białym obrośnięty zieloną winoroślą, która w tej chwili wyglądała jakby uschła i sprawiającą, że dom wyglądał i tajemnico a zarazem przytulnie. Do środka prowadziły podwójne drzwi w kolorze ciemnego dębu zapewne wykończone ręcznie sądząc po wyrzeźbionych w nich kwiatach róży. Na podjeździe jak i w oknach paliły się światła nadając mu przytulnej atmosfery.
Kiedy rozglądałam się jak zauroczona, drzwi za mną zaskrzypiały więc okręciłam się, żeby stanąć prosto do nich. Stała w nich mama Lenniego cała uśmiechnięta. Od razu wyciągnęła ręce, żeby nas przywitać. Po tylu rozmowach z nią przez Internet od razu wpadałam jej w ramiona.
- Dzieci jak mi was brakowało. – westchnęła przeciągle jak matka, która długo czekała na powrót swoich dzieci.
- Bardzo się cieszymy, że możemy... tu być. – zająknęłam się tylko raz.
- Ja też się cieszę moje dziecko. – obejmując mnie ramieniem wprowadziła do środka.
Wnętrze wyglądało jeszcze lepiej niż na zewnątrz. Wszystko utrzymane było w jasnych kolorach. Beżowe ściany i białe meble sprawiały, że pomieszczenia wydawało się jeszcze większe niż było w rzeczywistości.
Największe wrażenie zrobił na mnie stół w jadalni na prawie dwadzieścia osób przy którym siedzieli już członkowie rodziny śmiejąc się i rozmawiając. Większości z nich nie znałam, ale już nie mogłam się doczekać aż będziemy mogli spędzić ze sobą trochę czasu.
- Mała jesteście! – Arlo podniósł się z miejsca po czym podszedł do mnie i zaczął ją okręcać dookoła.
- Też miło cię widzieć. – zaśmiewałam się.
- Stęskniłem się.
- Rozmawialiśmy kilka godzin temu.
- No i co z tego? – spojrzał na mnie stęskniony. – To i tak za długo.
- Puść ją już! – warknął Lennox odpychając brata a przyciągając mnie do siebie co wywołało we mnie rozbawienie. Mój mąż był niesamowicie zaborczy, jeśli jakiś mężczyzna za bardzo się ze mną spoufalał, ale uwielbiałam to w nim.
Nadal byliśmy małżeństwem i nie mieliśmy zamiaru tego stanu zmieniać. Wspólnie postanowiliśmy, że nie była dla nas ważna ceremonia. Oczywiście powtórzyliśmy ją w obecności księdza, ale tylko dlatego żeby móc patrzeć sobie w oczy i wyznawać miłość. Nie było żadnej imprezy. Byliśmy tylko my ze swoimi uczuciami.
Po przywitaniu się z wszystkimi usiedliśmy do stołu. Byłam zestresowana jak nigdy, ale dłoń Lennoxa na kolanie szybko mnie uspokoiła.
Miesiące jakie spędziliśmy razem sprawiły, że rozumieliśmy się bez słów. Oczywiście dochodziło pomiędzy nami do kłótni, ale potem i tak się godziliśmy. Nic nie mogłam na to poradzić, że nie potrafiłam się na niego gniewać. Jakbym mogła, skoro zrobił wszystko, żeby była szczęśliwa.
***
Wiele przeszłam w życiu, aby doczekać upragnionego szczęścia. Bartolo został skazany na dożywocie jednak moje zeznania nie mogły być brane pod uwagę. Dopilnował tego jego adwokat powołując się na mój stan psychiczny i uraz głowy przez co nie byłam wiarygodna. Same dokumenty usadziły go na amen i tylko to się dla mnie liczyło.
W wyniku postrzału straciłam pamięć z ostatnich kilku godzin sprzed wypadku. Dodatkowo, kiedy usłyszeliśmy diagnozę, że doznałam uszkodzenia jednej półkula mózgu i czego w wyniku miałam teraz problemy z poprawnym myśleniem. Gubiłam słowa albo myliłam ich znaczenie a momentami nie pamiętałam niektórych sytuacji. Lennie bardzo pomagał jak tylko mógł.
Po powrocie ze szpitala zastałam cały dom obklejony naklejkami typu: kocham cię, będzie dobrze, to jest lodówka czy to twoje perfumy, zamknij drzwi. Wzruszyłam się i popłakałam jednak były to łzy szczęścia. Miałam przy sobie mężczyznę, który wskoczyłby dla mnie w ogień. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego życia.
Posiłkując się kartkami rozmawialiśmy między sobą. To była nasza rutyna, podczas której opowiadaliśmy sobie co wydarzyło się w ciągu dnia, czy jak się czuliśmy.
Wtedy też dokończyłam mu swoją historię. Było pełno łez i cierpienia jednak chciałam, żeby wiedział o mnie wszystkiego. Potrzebowałam tego, żebyśmy naprawdę mogli zacząć być razem, ale nie chciałam mieć przed nim tajemnic.
Poczułam za plecami jego obecność a po chwili ramiona obejmujące mnie i dające poczucie bezpieczeństwa.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Nawet lepiej niż ... dobrze. – zająknęłam się na chwilę. Szło mi coraz lepiej z pamięcią jednak nie będzie ona taka jak wcześniej. Pogodziłam się z tym.
- Jesteś ze mną szczęśliwa?
- Jak z nikim na świecie. – odpowiedziałam nie wąchając się ani na moment.
Szukałam swojego miejsca na ziemi a znalazła je właśnie tutaj w Irlandii. Tak, przeprowadzaliśmy się tutaj na stałe. Lennox otworzył drugą siedzibę swojej firmy właśnie w rodzinnym mieście. Tą w Bostonie mieli zarządzać Arlo i Kaiden. Mój mąż nie spodziewał się jednak, że Hunter i Finley będą się chcieli przeprowadzić razem z nimi. Cieszyło mnie to, bo nie będziemy tu całkiem sami a razem z przyjaciółmi.
Wiedziałam jednak, że nic już nie będzie takie samo. Moja głowa nie pracowała tak jak kiedyś. Gubiłam rzeczy, zapominałam nazwa i momentami nawet nie wiedziałam co powiedziałam dzień wcześniej. Nie było idealnie, ale dzięki Lenniemu wiedziałam, że taka przeszkoda tylko nas umocniła.
Znalazłam przy nim dom o jakim zawsze marzyłam.

CZYTASZ
Odzyskane życie
RomanceAmini w wieku siedemnastu lat została objęta programem ochrony świadków. Lata ukrywania się i unikania ludzi odcisnęły na niej swoje piętno. Z każdym kolejnym dniem traciła nadzieję na lepsze życie. Niespodziewana śmierć siostry uświadomiła jej, że...