Jechały bocznymi drogami kierując się ku lasowi. Czyli taki czekał mnie koniec – zostanę zabita i zakopana tak żeby nikt nie mógł znaleźć mojego ciała.
- Wiesz, że możesz jeszcze zwrócić – zaznaczyła delikatnie.
- Chyba sama w to nie wierzysz. Tacy ludzie nie odpuszczają. Gdybym teraz zrezygnowała znaleźliby mnie.
Miała rację. Zdecydowała się na porwanie Amini i doręczenie jej a zrezygnowanie w tym momencie tylko by ich rozsierdziło. Nie zostawiliby tak tego afrontu z jej strony. Musiałaby zginać.
Jej śmierć nie byłaby łagodna. Na pewno nie. Zrobiliby wszystko, żeby cierpiała jak najdłużej.
- Masz czasami takie wrażenie, że nie miałaś za dużo czasu na zrobienie czegoś czego powinnaś? – zapytała myśląc o Lennoxie.
- Czasami, ale szybko dociera do mnie, że to nie dla mnie. Nauczyłam się, że żeby przeżyć trzeba zrobić wszystko nawet jeśli oznacza to porwanie.
Zjechały w ścieżkę, na której tylko jeden samochód mógłby przejechać, na drugi nie było miejsca. W oddali zamajaczyły światła innych samochodów. Im bliżej były tym bardziej była przerażona. Mogła się okłamywać, że tak nie jest, ale nie ważne jak bardzo starała się opanować emocje nic to nie dawało.
- Każdy z nas zasługuje na miłość... i wybaczenie – chciała, żeby Suzette wiedziała, że nie ma do niej żalu. Nie była taką osobą, żeby kogoś nienawidzić. To była jej zmora od dziecka. Gniewała się tylko chwilę a potem jej przechodziło.
- Dlaczego musisz być tak perfekcyjnie dobra? – krzyknęła na nią. – Porwałam cię. Ogłuszyłam. Nawet przykułam do łóżka – spojrzała na nią jak na wariatkę.
- Irytuję cię to co nie – uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Tak bo wtedy mam wyrzuty sumienia a ja nie lubię ich mieć – odpowiedziała jednym tchem.
- Nie nadajesz się do tej pracy. Udajesz, że nic nie czujesz jednak dopuszczasz do siebie niektóre odczucia. Uwierz mi, że prędzej czy później to cię zgubi.
- Co ty możesz o tym wiedzieć – prychnęła.
Amini zamyśliła się. Co ona może wiedzieć? Ano trochę wiedziała. Uczucia to dziwna rzecz, której nie da się wyłączyć, wyciszyć czy wygłuszyć. Prędzej czy później one nas dopadną. Porównywała to do grypy. Nie chorowała latami, a kiedy ją dopadała rozkładała ją na łopatki.
- Dopuściłam do siebie uczucia i zobacz co zrobiłam – wyznała z nostalgią Amini. – Zakochałam się choć nie powinnam. Zyskałam przyjaciół, którzy byli dla mnie dobrzy. A co najważniejsze pozwoliłam sobie wejść z kimś w bliższą relację wiedząc, że prędzej czy później i tak mnie zabiją.
- To, dlaczego to zrobiłaś?
- Nie wiem – wzruszyła ramionami a w oczach zalśniły jej łzy. – Byłam samolubna, bo chciałam od życia czegoś więcej niż tylko ukrywania się.
Suzette nic na to nie odpowiedziała. Uparcie wpatrywała się w widok przed sobą. Dotarło do niej, że stanęły kilka metrów od nieznajomych mężczyzn, którzy czekali oparci o samochody.
- Chodź – wyłączyła silnik po czym wyszła z samochodu.
Wiedziała, że ucieczka nie ma sensu. Nie przy tylu osobach, które były sprawniejsze od niej. Wzdychając po raz ostatni wyszła z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi.
CZYTASZ
Odzyskane życie
RomanceAmini w wieku 17 lat została objęta programem ochrony świadków. Lata ukrywania się i unikania ludzi odcisnęły na niej swoje piętno. Z każdym kolejnym dniem traci nadzieję na lepsze życie. Niespodziewana śmierć siostry uświadomiła jej, że nigdy nie b...