Rozdział 7

241 4 0
                                    

Natalie

Przyjechałam dzisiaj do pracy po prawie nie przespanej nocy. Lucas ząbkuje i całą noc prawie płakał. Tuliłam go, kołysałam , chodziłam z nim po domu, bawiłam się aż nastała 6.30 i musiałam się szykować do pracy. Mamie przekazałam wszytko co mogłoby pomóc małemu ale stwierdziła że da sobie radę w końcu pracowała w żłobku i wychowała pod swoją opieką wiele dzieci. Weszłam do windy i ruszyłam na swoje piętro. Pierwsze co mnie zdziwiło to to , że drzwi od gabinetu Davida były już otwarte a jest dopiero 7.40 więc jest jeszcze za wcześnie by był już w pracy. Podeszłam bliżej drzwi i zajrzałam do środka
- O jesteś już, zostaw swoje rzeczy i przyjdź do mnie, mamy papiery do przejrzenia
- Ty już tutaj?
- Jak widać
Mruknął tylko, więc wycofałam się, zostawiłam rzeczy u siebie i wróciłam do tego dupka. Siedzieliśmy już tak dwie godziny a on nie odezwał się ani słowem. Jak o coś pytałam to tylko coś mruknął i wracał do czytania akt. Miałam już dość tej ciszy
- O co Ci chodzi?
- Słucham?
- Pytam czy coś się stało?
- Nie!
- Okej
Spojrzałam tylko na niego i powiedziałam, że idę po kawę. Gdy czekałam aż kawa się zaparzy zadzwoniła Anna-/
- Hej, wiem, że jesteś w pracy ale musisz mi pomóc wieczorem
- Hej, o co chodzi?
- Co Ty taka nie mrawa?
- Prawie całą noc nie spałam, Lucas zaczął ząbkować
- Znowu?
- Tak Anna znowu, nie ma jeszcze wszystkich zębów
- To chyba nie będę Cię męczyć
- Spokojnie wypiłam już 3 kawy więc żyje, o co chodzi?
- 3 kawy??? Ty ledowe potrafisz jedną wypić
- Czasami potrzeba kofeiny by funkcjonować w miarę normalnie, Mów o co chodzi bo muszę wracać do pracy
- Pomożesz mi przygotować się na randkę? Myślałam też, że może pożyczysz mi jakąś sukienkę, Hugo zabiera mnie to jakieś mega eleganckiej restauracji a ja nie mam nic co by pasowało
- Randka? Czyli jednak coś jest na rzeczy, Dobra to wpadnij koło 18 i coś wymyślimy. Na którą masz być gotowa?
- Na 20.00
- To wpadnij jednak trochę wcześniej a teraz kończę wracam do tego buca , paa
- Pa i dziękuję
Zapowiada się ciekawy wieczór, ale teraz trzeba wrócić i przeżyć jakoś ten dzień. Dobrze że jeszcze trochę i David będzie musiał się zacząć szykować na spotkanie to będę mogła wrócić do siebie
- Mam kawę!
- Długo Ci zeszło, czyżbym był aż takim bucem że próbujesz uciec ode mnie?
Cholera!!!! Czy on słyszał całą rozmowę? Zrobiłam się cała czerwona wręcz purpurowa na twarzy i ledwo usiadłam na krześle by zająć jedną z ostatnich teczek pracowników...
- Nie bardzo rozumiem- Oczywiście udałam największą idiotkę na świecie, że nie wiem o co chodzi
- Przecież słyszałem, takie masz zdanie o mnie?
- Ja....
- Tylko powiedz prawdę, to zostanie między nami
- Tak, po dzisiaj mam takie zdanie o Tobie
- Dlaczego?
- Dlaczego???!? Bo próbowałam od rana z Tobą normalnie rozmawiać a ty mnie zbywałeś, nawet nie powiedziałeś czego szukamy, na każde pytanie dostawałam tylko jakieś mruknięcie więc Tak uważam Cię za buca
- Naprawdę tak się zachowywałem?
- Tak ale mniejsza z tym . Zostały nam już tylko 4 teczki więc za chwilę skończymy
David już nic się nie odezwał. Szybko uporałam się z ostatnimi teczkami i zdałam raport Davidowi
- Na tym stosie dokumenty w których nie ma nic podejrzanego. Na tym osoby które bardzo szybko przeszły z jednej firmy do drugiej. Ta teczka jest nie jakiego Adama, do niedawna pracował w Firmie Walkera. Został zwolniony rzekomo za wyprowadzanie danych z firmy. Myślę że powinieneś mu się przyjrzeć. Przypominam że o 15 masz spotkanie . Wracam do siebie.
Do godziny 15 miałam spokój aż nie przyszedł David i poprosił bym poszła po Pana Martesa. Nie zwlekając zjechałam na dół i podeszłam do recepcji.
- Czy Pan Martes już przyjechał?
- Nie jeszcze go nie ma
- Daj znać jakby się zjawił
- Nie ma problemu
Czekałam na szczęście tylko parę minut. Wiedziałam że David nie lubi spóźnień więc było pewne, że będzie nie miły dla niego...
- Pan Martes? Witam nazywam się Natalie Smith. Jestem Asystentka Pana Forda, zapraszam za mną zaprowadzę Pana na spotkanie
- Witam dziecko. Taka młoda a taka pewna siebie
- Już nie takie dziecko, zapraszam
Ruszyliśmy do windy , Pan Martes ciągle mi się przyglądał i komentował czemu tak młoda osoba współpracuje z kimś takim jak David. Nie rozumiałam o co mu chodzi ale cóż. Gość to gość trzeba być uprzejmym
- A jak Pański wnuczek?
- Wnuczek? Okazało się że lekarz na USG się pomylił. Pojechałem do córki do szpitala, wchodzę do niej na salę a wszędzie różowe balony. Nie wiedziałem czemu akurat takie . Aż nagle córka mi przedstawia małą Amandę
- Pewnie wszyscy byli w szoku
- Byli ale nie przeszkadza im to , że jednak jest dziewczynka. Jedynie ja chyba jestem trochę zawiedziony bo myślałem że będę miał już następce w firmie
- Dziewczyna też będzie mogła poprowadzić firmę jeśli dobrze ktoś przygotuje
- Wiem skarbie, ale ta księżniczka nie będzie brudzić sobie rączek w tym interesie, nie pozwolę na to
- Już się Pan w niej zakochał co?
- Już dawno zapomniałem jak to jest trzymać takie maleństwo na rączkach
- Zanim Pan się obejrzy będzie już biegać
- Masz dzieci?
Spytał po chwili a mnie zamurowało. I co miałam mu powiedzieć. Spojrzał na mnie i chyba mnie rozczytał
- Rozumiem, że to tajemnica?
- Wolę się tym nie chwalić. W pracy jestem po prostu sekretarką, a w domu mamą i wolę przy tym zostać. Nie chcę żeby ktokolwiek miał tą wiedzę bo łatwo to wykorzystają. Widać że matka bo nie potrafi najprostszych rzeczy wykonać. Nie przespana noc? To się zwolnij i zajmij dzieckiem. Wolę tego sobie oszczędzić
- Jesteś mądrym człowiekiem, szanuje że nie pozwalasz by dziecko wpływało na twoją karierę. Oczywiście zostanie to między nami.
- Dziękuję bardzo - spojrzałam w stronę gabinetu i zobaczyłam że David już czeka zniecierpliwiony. Dziwnie się nam przyglądał. Mężczyźni się przywitali i David zaprosił go do gabinetu ja zostałam na zewnątrz więc wróciłam do siebie.

            **************
David

-Czyli mamy wszystko ustalone? W przyszłym miesiącu zaczniemy prace. Powinniśmy zdążyć w 3 miesiące.
- Cieszę się bardzo a czy mógłbyś poprosić swoją asystentkę zanim podpiszemy umowę?
- Nie rozumiem po co?
- Po prostu ją zawołaj.
Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się do jej gabinetu. Siedziała zamyślona nad jakimiś papierami. W końcu spojrzała w moją stronę i jakby się przestraszyła.
- Mogłabyś przyjść do gabinetu? Pan Martes Cię prosi- Teraz jeszcze bardziej była przestraszona
- Mnie?.. Ale po co?
- Nie wiem , nie powiedział, kazał Cię tylko zawołać
- Już idę..
Wróciliśmy do gabinetu i wyraz twarzy Roberta momentalnie się zmienił. Przy mnie siedział poważny a na jej widok się uśmiechnął i uśmiech nie schodził z jego twarzy
- Natalie usiądź dziecko proszę. Ty David też.
- Czy coś się stało? Powiedziałam coś nie tak?
- Nie denerwuj się dziecko. Wszystko jest w jak najlepszym porządku a będzie jeszcze tylko lepiej.- Spojrzał wtedy na mnie i spoważniał
- Więc Robercie o co chodzi?
- Podpiszę umowę ale tylko jeśli osobą, która zajmie się wszystkimi dokumentami będzie Natalie oraz będzie doglądała prac w pensjonacie
Natalie pobladła a na jej twarzy wymalował się szok taki sam jak na mojej. Ciszę przerwała Natalie
- Ale jak to ja? Nie rozumiem
- I nie musisz rozumieć. Wystarczy Ci tyle , że wiem, że jesteś osobą której mogę zaufać i wiem że dopilnujesz wszystkiego.
- Ale ja się na tym nie znam, ja jestem tylko asystentką prezesa
- Dasz sobie radę Natalie, pytanie co David na mój warunek umowy- Oboje spojrzeli na mnie . Natalie niemo prosiła bym się nie zgodził za to Robert czekał gotowy do walki
- Skąd taki pomysł? Mamy wielu pracowników, których mógłbyś wziąć do tego projektu
- Ale wolę ją - wskazał na Natalie i wiedziałem że nie da za wygraną - Coś mnie w niej urzekło i wiem, że będzie idealną osobą do tego zadania
- W takim razie niech będzie. Natalie będziesz obecna przy tym projekcie
- Ale ja... Naprawdę niech Pan wybierze kogoś innego do tego, ja naprawdę się nie nadaje do tego - Spojrzała na Robert a jego wzrok złagodniał
- Dziecko nadajesz się idealnie i nie Pan a Robert - byłem w szoku, mało kto przechodził z nim na Ty , a on właśnie to zrobił z Natalie,ot tak. Ze mną dopiero po 3 latach współpracy to się stało.
- Natalie?- spojrzała na mnie i nie mogłem odkryć co jej oczy skrywały
- Tak?
- Dasz sobie radę, jak coś Ci pomogę
- Dziękuję. Tobie też Robercie - uśmiechnęła się do niego a on to odwzajemnił
- Czyli David dawaj umowę, podpisuje i uciekam.
Podpisaliśmy umowę i razem z Natalia odprowadziłem go do windy bo dalej powiedział że sobie poradzi.
Zanim wszedł do windy spojrzał na Natalie i dodał
- Jesteś wyjątkowa i pamiętaj o tym.I obiecuję dochować tajemnicy . A Ty- spojrzał na mnie - pilnuj jej i nie pozwól by ktoś Ci ją ukradł, bo masz obok się ogromny skarb- i zniknął w windzie. O co tu chodziło. Jaka tajemnica. Czy coś się wydarzyło między nimi? Spojrzałem na Natalie która już ruszyła do swojego gabinetu by zabrać rzeczy bo było już po 16. Wszedłem do niej
- O co chodziło?
- Też bym chciała wiedzieć, to było dziwne..
- O czym rozmawialiście zanim przyszliście do mnie?- spojrzała niepewnie na mnie i chwilę się zastanowiła
- W sumie to rozmawialiśmy o jego wnuczce i o tym że mimo chciał by wnuk przejął firmę to warto pomyśleć że dziewczyna też poradzi sobie w tym świecie
- I tylko o tym?- Pokiwała nie pewnie głową - musiałaś zrobić na nim wielkie wrażenie, mało z kim przechodzi na Ty . Ja czekałem 3 lata na to.
- Teraz to tym bardziej nie rozumiem dlaczego ja. I zrozumiem jeśli nie będę wcale przy tym projekcie. Nawet będę wniebowzięta
- Nie chcesz brać w tym udziału?
- Ja się po prostu do tego nie nadaje..
- Jak już mówiłem ze wszystkim Ci pomogę więc damy radę
- Czyli ty nie chcesz mnie odsunąć od tego?
- A dlaczego miałbym? Klient nasz Pan
- Myślałam że specjalnie się zgodziłeś żeby podpisał umowę
- Postanowiłem mu zaufać. Jeśli ma zaufanie by powierzyć swój skarb w twoje ręce tym bardziej ja muszę zaufać Tobie
- Dziękuję, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy
- Nie dziękuj, a teraz zmykaj do domu bo już późno
- Do poniedziałku
Natalie wyszła z firmy ,a ja jeszcze przez chwilę posiedziałem w biurze zastanawiając się, co ta kobieta ma w sobie. Myślę, że powinienem ją przeprosić za rano. Zachowałem się jak największy dupek, a ona na to nie zasłużyła. Przez weekend pomyśle jak jej to wynagrodzić.

Ten jeden uśmiech Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz