8

285 19 0
                                    

― Hyuuuung ― jęknął z rozpaczy Hwang do telefonu ― Miałeś zadzwonić i przeprosić.

Posłuchaj mnie uważnie ― westchnął ― Ja wiem, że jesteśmy w trójkę taką rodzinką, Channie-hyung i ja zachowujemy się czasami jak stare małżeństwo z wieloletnim stażem, a ty jesteś owocem tego całego "związku", ale ja tak nie mogę, Jinnie. Nie mogę przeprosić go za prawdę. Nie skłamałem, widząc jego kobietę z innym. Myślę, że on zrozumiał, że to nie żadna nasza sztuczka, tylko po prostu nie chce przyjąć do wiadomości, że kobieta, którą idealizował przez trzy ostatnie lata, jest potworem. Z jednej strony nie dziwię się mu, że odpycha prawdę. Wiesz, że darzył tę jędzę szczerym uczuciem.

Jasnowłosy pokiwał lekko głową, lecz Seo nie mógł tego zauważyć. Następnie odchylił głowę, aby wciągnąć poranne powietrze. Szedł właśnie do pracy. W zwyczaju miał pracować z Chrisem i Changbinem na nocnej zmianie, jednak od kiego Pan Kim postanowił awansować go na wyższe stanowisko, zmienił mu się grafik, przez co większość swoich zmian zaczynał o dziewiątej i kończył po południu. Z jednej strony cieszył się, bo to oznaczało wolne wieczory i możliwość grania z Jeonginem, z którym mieszkał, a z drugiej strony się bał. Chan i Changbin nadal byli na jednej zmianie, nie miał pojęcia, jak zamierzają pracować w zgodzie.

Słuchasz mnie?

― Ehhh... przepraszam. Jestem rozkojarzony. Stresuję się tym wszystkim.

Przyjdź do mnie po pracy ― powiedział starszy ― Obejrzymy jakąś z tych twoich gejowskich dram, czy pójdziemy na obiad. Nie wiem, ale spędzimy razem czas, okej? Nie możesz się tak przejmować dzieciaku.

― Ja wiem, hyung, ale jak pomyśle sobie, że możecie się już do siebie nigdy nie odezwać, to robi mi się cholernie przykro. Nie chce być pomiędzy młotem a kowadłem.

Hej, hej, hej, Hwang. Ogarnij tą ckliwą dupe może, co? To, że nie rozmawiamy, nie znaczy, że tak będzie zawsze. Daj hyungowi trochę czasu. Sam przyjdzie, gdy przejrzy na oczy. Mówię ci, to tylko kwestia dni, czy może tygodnia, Spokojnie panikarzu.

Zaśmiał się cicho pod nosem. Od dziecka był osobą, która miała tendencję do wyolbrzymiania problemów. Mimo to jego przyjaciele zawsze starali się go uspokajać, gdy przekraczał granicę i zadręczał się zbyt wieloma myślami. Był wdzięczny Changbinowi za to, że go nie zbywał, co prawda Bang również nie unikał jego wiadomości i rozmawiał z nim przez telefon, jakby wszystko było w porządku, jednak miał świadomość w głębi duszy, że nie było tak, jak powinno być.

Kupisz mi fajki jak będziesz do mnie szedł? ― zapytał ciemnowłosy ― Nie chce mi się wychodzić z mieszkania.

― Zaraz w ogóle do ciebie nie przyjdę, jak będziesz mi pieprzył o tym świństwie.

No dobra, dobra.

Starał się nie zaśmiać po raz kolejny, słysząc, głębokie westchnięcie przyjaciela i może zaniósłby się śmiechem, gdyby nie zauważył jego. Kima Seungmina. Mężczyzna szedł kilka metrów przed nim, jak zwykle wyglądał wręcz idealnie. Ciemne włosy jak zwykle, pozostawały schludnie ułożone, a delikatny uśmiech układał się na jego ustach. Jasna koszula ładnie prezentowała się na nieprzesadnie umięśnionej klatce piersiowej, a ciemne dżinsy opinały się na jego długich i chudych nogach. Ubrany był niby w zwykłe rzeczy, tak jak reszta pracowników baru, jednak blondyn nie mógł oderwać od niego oczu.

'cause i like you [b.ch x l.f] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz