11

272 22 2
                                    

― Channie-hyung? Wszystko w porządku? ― zapytał najmłodszy z towarzystwa, gdy zauważył, że brunet rozgląda się po sali.

― Tak, tak. Po prostu zastanawiam się, gdzie wywiało Hyunjina i Changbin, może powinienem ich poszukać?

― Na pewno im nic nie będzie, bar nie jest nie wiadomo jak duży, a oni są dorośli ― zachichotał Jisung, po czym wtulił się w ramię swojego partnera.

Minho uśmiechnął się na ten gest i czule ucałował czoło młodszego. Z ich dwójki, to on zazwyczaj pełnił rolę tego bardziej odpowiedzialnego. Pilnował dwudziestolatka, aby nie zrobił głupot, czy też krzywdy sobie, bądź innym. Pijany blondyn był zazwyczaj strasznie spragniony miłości, dlatego też cały czas siedział przyklejony do boku Lee, któremu to nie przeszkadzało, wręcz cieszyło. Cenił to w Hanie, że ten się nie ukrywał z ich związkiem, tak jak poprzednie osoby, z którymi był. Całował go na ulicy, w kinie i innych miejscach publicznych, nie bojąc się, pokazywać, że jest jego chłopakiem. Uważał to za piękne.

― Kocham cię, Hannie ― mruknął do jego ucha, powodując u młodszego wielki uśmiech na twarzy.

Felix z małym uśmieszkiem obserwował przyjaciół. Cieszył się, że Jisung znalazł w końcu kogoś, kto był niego wart. Zazwyczaj oddawał swoje serce osobom, które się tylko nim bawiły. Z Lee było inaczej, co prawda Yongbok o niego też się obawiał, lecz ten wykupił sobie jego łaski faktem, że posiadał trzy koty i potrafił gotować. Później pokazał, jak bardzo kocha jego przyjaciela, więc blondyn nie miał nic innego do zrobienia, niż cieszenie się z ich szczęścia.

Brunet w tym samym momencie był w innym świecie, wpatrywał się tańczące tłumy spoconych osób. Zastanawiał się, gdzie mogła być ta dwójka, która obiecała się trzymać blisko niego. Wiedział, że nie musi się bać, bynajmniej o Changbina, bo on zawsze miał głowę na karku, lecz Hyunjin mógł zrobić coś głupiego, dlatego w głębi duszy miał nadzieje, że nie rozdzielili się i są razem.

― Chyba idę ich poszukać ― mruknął Bang, co nie umknęło uwadze Lee.

― Pomóc ci?

― Nie chcę cię zmuszać, bo raczej powinienem dać radę ― spojrzał na niego z uśmiechem, a następnie kątem oka zauważył całującą się parę ― Chociaż wiesz co? Chodź. Po co masz się czuć jak piąte koło u wozu, skoro możesz mi pomóc ― zniżył swój głos do szeptu.

― Dzięki hyung. Patrząc na nich, pewnie i tak bym uciekł. Wiesz, należy im się chwila dla siebie.

Zachichotali, a następnie wstali z krzeseł, na których siedzieli przez dłuższy czas. Felixowi niebezpiecznie zakręciło się w głowie od nadmiaru alkoholu, przez co prawie stracił równowagę, lecz szybko ją odzyskał i nie musiał się przejmować tym, że zrobiłby z siebie najprawdopodobniej pośmiewisko. Powiedzieli, że idą poszukać reszty, ale para wydawała się być zbyt zajęta sobą, aby chociaż na chwilę się od siebie odkleić. Starszy z dwójki machnął coś niezrozumiałego w ich stronę, informując, że słyszał.

Śmiejąc się pod nosami, ruszyli w stronę zatłoczonego parkietu. Ludzie, w których żyłach płynął alkohol, bawili się w najlepsze. Przepychali się pomiędzy innymi, bądź pokazywali swoje umiejętności taneczne, nie interesując się przy tym, czy uderzą kogoś ręką, czy nogą. W pewnym momencie Chan poczuł zaciskającą się dłoń na tej, która należała do niego, spojrzał do tyłu. Felix szedł kilkanaście kroków za nim z przepraszającym uśmiechem na twarzy. Złapał dłoń starszego w momencie, gdy jakaś kobieta prawie się na niego przewróciła. Być może nie powinien sobie na to pozwalać, lecz nie chciał się zgubić w takim skupisku ludzi.

'cause i like you [b.ch x l.f] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz