31

333 17 0
                                    

Przygryzł swoją wargę czując napływającą fale stresu. Biegał nad nim Jisung, który co rusz poprawiał jego fryzurę. To właśnie go poprosił o pomoc w przygotowaniu na randkę, na którą został zaproszony przez Banga kilka dni wcześniej.

Była końcówka września i wczorajszego wieczoru zebrali się całą siódemką, aby razem zadzwonić na kamerce do przebywającego w Stanach Kima, ponieważ ten miał urodziny. Mężczyzna ucieszył się na widok przyjaciół, prawdę mówiąc nie spodziewał się, że będą o nim pamiętać. Rozmawiali długo, chciał wiedzieć, co słychać u każdego z nich oraz opowiedzieć, jak on daje sobie radę. Wychodziło na to, że radził sobie świetnie, znalazł nawet koleżankę, co zaskoczyło Koreańczyków. Saki, bo tak się nazywała japonka, była bardzo pomocna, gdy Seungmin zabłądził na uniwersytecie pierwszego dnia. W zamian za pomoc, dwudziestojednolatek zaprosił ją na kawę i tak złapali wspólny język. Chłopcy bardzo się cieszyli z tej nowiny, poza Hyunjinem, który przez większość rozmowy siedział w ciszy.

Lee westchnął czekając aż jego przyjaciel wróci do pokoju. Biegał od drzwi do drzwi, przeglądając raz swoją szafę, a potem tą należącą do młodszego. Być może Han zbyt bardzo wziął do siebie prośbę piegowatego, ale to była jego pierwsza randka, więc granatowowłosy obiecał mu, że będzie wyglądał wręcz idealnie. Rozmawiał wcześniej z Chanem i dowiedział się co nie co o planie sąsiada, dlatego też mógł precyzyjniej wybrać strój Yongboka.

― Myślisz, że ta fryzura to dobry pomysł? ― zapytał spoglądając na swoje odbicie w lustrze.

― A czemu nie? Wyglądasz ładnie, z lekka zadziornie. Channie-hyung będzie zadowolony, jestem pewien.

Starszy posłał mu szybki uśmiech, przyjrzał się białej koszuli, zastanawiając się czy nie ubrał przyjaciela zbyt elegancko, jednak potem pomachał głową, przypominając sobie, że starszy również planował ubrać się ładniej niż zwykle.

― Stresujesz się?

― Nie jest chyba źle, oczywiście robi mi się gorąco na myśl, o tym, że za chwilę pójdę na swoją pierwszą randkę, ale raczej podchodzę do tego w pozytywny sposób, w końcu całe życie czekałem na tą chwilę. Myślę, że będziemy się dobrze bawić, w końcu to Channie-hyung, z nim zawsze się dobrze czuję.

Jisung pokiwał tylko głową na słowa przyjaciela, mimo że w środku miał ochotę piszczeć. Był dumny z Lee, traktował go jak młodszego brata i każdą zmianę w jego życiu przeżywał bardziej niż srebrnowłosy. Starał się być przy nim w każdym przełomowym momencie, bo uważał współlokatora za małego pisklaka, który jeszcze nie rozumie wielu rzeczy, chciał być dla niego niczym mentor, starszy brat i najlepszy przyjaciel, chociaż piegus czasami odnosił wrażenie, że jego rodzica też starał się zgrywać.

― Jisung? ― zapytał ― Masz może, no wiesz, jakieś rady?

― Hmm... ― udał zamyślenie ― Nie myśl dużo, bo się zestresujesz, po prostu bądź tym uroczym Lee Felixem, którego wszyscy kochamy. Chan-hyung i tak jest tobą oczarowany, więc nie masz się czym przejmować.

― Może masz rację...

― Może? ― prychnął ― Ja się nigdy nie mylę. Teraz się ruszaj, zaraz jest dwudziesta i ten twój kochaś po ciebie będzie ― ponaglił go, aby wstał z krzesła.

'cause i like you [b.ch x l.f] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz