20

243 14 2
                                    

Wypuścił z malinowych ust powietrze, które zdążyło się w nich nagromadzić, następnie przygryzł dolną wargę, chcąc w jakiś sposób załagodzić stres. Co z tego, że tak naprawdę to nic nie dawało? Zawsze mógł wmówić sobie, że jest okej i może udać się do mieszkania, które znajdowało się naprzeciwko tego Hana.

― Ty nadal tutaj stoisz? ― spytał starszy, gdy zauważył przyjaciela.

Ten tylko odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął się słabo. Stresował się i nie zamierzał się z tym kryć. Nie wiedział, jak miał to wszystko rozegrać.

Czy powiedzieć wszystko od razu?

A może lepiej podpytać się i wybadać czy sam coś pamięta z tamtej nocy?

Myśl Felix, myśl.

Myśl za myślą, biegały po jego głowie tak, jakby bawiły się w berka. Z jednej strony chciał być już u bruneta i powiedzieć mu wszystko, wyrzucić to z siebie, lecz z drugiej strony, bał się. Najchętniej zakopałby się w fortecy stworzonej z poduszek, koców i innych miękkich przedmiotów, jednak nie mógł. Musiał stawić czoła wyzwaniu, jakim było powiedzenie przyjacielowi o ich pocałunku, który on sam zainicjował.

― Nie możesz iść ze mną? ― zapytał błagalnie.

― Lixie... Wiesz, że chciałbym ci pomóc, ale nie mogę z tobą iść. Dasz sobie radę, wierze w ciebie.

Srebrnowłosy pokiwał tylko głową na znak, że rozumie. Odwrócił się w stronę drzwi i spojrzał na niechlujnie związane trampki, które jakiś czas wcześniej szybko zarzucił na stopy. Wziął głęboki wdech i chwycił klamkę, otworzył drzwi. Odwrócił się przez ramię, żeby znowu spotkać się ze wzrokiem Jisunga, który stał w tym samym miejscu w niebieskiej piżamie, którą dostał od Minho na zeszłoroczne święta Bożego Narodzenia, co z tego, że było już grubo po czternastej? Miał tego dnia ochotę poleniuchować, dlatego też nie ubierał zwykłych ubrań. Ciemnowłosy uśmiechnął się do niego pocieszająco.

― Dasz radę Lixie, okej? Powiesz mu to, będę trzymał kciuki. Jeśli poczujesz się niezręcznie, czy też gorzej, powiedz mu, że jesteś mi potrzebny i musisz wracać, tylko daj mi znać wiadomością, wtedy wyjmę lody i włączę "Małą syrenkę".

― Dziękuję Hannie ― uśmiechnął się delikatnie.

Nie czekając już na nic, wyszedł przez drzwi frontowe mieszkania. Wykonał kilkanaście kroków do przodu i znalazł się przed kolejnymi drzwiami. Wykonał prosty ruch zamkniętą dłonią i zapukał w drewno. Na reakcje właściciela nie musiał czekać zbyt długo, ponieważ chwilę później drzwi się uchyliły, a w nich stanął dwudziestotrzylatek. Mężczyzna musiał być w łazience, bynajmniej tak stwierdził Lee przez mokre włosy, których końcówki kręciły się niczym małe spiralki oraz ręcznik przewieszony przez kark. Jego mina była neutralna, do czasu, gdy zobaczył młodszego. Duże usta od razu wygięły się w grymas szczęścia.

Odsunął się delikatnie, aby jego gość mógł wejść do środka, po krótkim przywitaniu poinformował go, że idzie jeszcze szybko do łazienki, a on ma na niego zaczekać w salonie, przy okazji zaznaczył, że ma się czuć jak u siebie i może włączyć sobie telewizor, czy też poczęstować się smakołykami zostawionymi na stoliku w salonie.

'cause i like you [b.ch x l.f] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz