23

268 15 1
                                    

Brunet wykrzywił usta w grymasie, gdy okazało się, że nie mógł ułożyć się w swojej ulubionej pozycji. Westchnął i otworzył powieki, na co w ogóle nie miał ochoty tego dnia, czuł się bardziej zmęczony, niż wtedy, gdy kładł się spać. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy zobaczył, że to leżący na jego brzuchu Felix był powodem, dla którego nie mógł zmienić pozycji.

Chyba lubisz to miejsce.

Młodszy leżał ułożony w poprzek przytulając się jednym ze swoich policzków do klatki piersiowej starszego. Mężczyzna był ciekawy, jak jego towarzysz znalazł sobie takie ułożenie, bo pamiętał jeszcze, że leżał wtulony w plecy srebrnowłosego, gdy kładli się spać. Dwudziestotrzylatek najchętniej zwinąłby się z łóżka, odbył poranną toaletę i ruszył do kuchni, aby zrobić swojemu gościowi jakieś pożywne śniadanie, jednak szkoda mu było młodszego, dlatego też jedyne, co zrobił, to wziął do ręki telefon, który leżał na szafce, a następnie zaczął stukać wiadomość w czacie z najlepszym przyjacielem:

"Dzwoń do Hwanga, budź go, i idźcie na jakieś zakupy, a potem zapraszam do mnie na śniadanie."

Być może Chris nie był najlepszym kucharzem, ale darmowe jedzenie wystarczyło, aby Changbin z aprobatą od razu odpowiedział na jego wiadomość. Zadeklarował się nawet do wyrzucenia z łóżka młodszego, jeśli ten od niego nie będzie odbierał telefonu. Bang zaśmiał się cicho, a chwilę później poczuł na sobie lekki ruch. Srebrnowłosy dwudziestolatek przeciągnął się niczym kot, prawie uderzył swoją ręką przyjaciela, jednak ten wykonał unik, a potem otworzył oczy, które nadal przyzwyczajały się do jasności panującej w pomieszczeniu. Ziewnął, zasłaniając przy tym buzie i zaczął badać swoje położenie, rozglądając się dookoła.

― Dzień dobry, Lixie ― usłyszał głos przyjaciela i szybko odnalazł wzrokiem jego twarz, uśmiechał się ― Jak się spało?

― Całkiem dobrze ― odwzajemnił uśmiech.

― Czyli mam rozumieć, że mój brzuch jest całkiem wygodny?

Piegus rozszerzył oczy, gdy zorientował się, że faktycznie leżał na brzuchu gospodarza mieszkania. Przygryzł delikatnie wargę, co nie umknęło uwadze jego towarzysza, który bacznie obserwował jego twarz. Nawet nie krył się z faktem, że jego wzrok zjechał na usta drobniejszego.

Chan, nie stresuj mnie, kurwa.

― Mhm, jest.

― Coś nie tak, Lixie? Jesteś czerwony.

― Możesz mnie przytulić? ― odpowiedział pytaniem na pytanie.

Starszy w odpowiedzi rozłożył tylko ramiona, a dla niego był to znak, że może się w nie wtulić, co też uczynił praktycznie od razu. Lubił być blisko niego, jego osoba działała kojąco, tak jakby był barierą, która chroniła go przed reszta świata. Zaciągnął się jego zapachem, który nie był jakiś nadzwyczajny, jednak nadal piękny.

Czuł, że nie wytrzyma dłużej. Emocje kumulowały się w nim z minuty na minutę. Wiedział, że długo już tak nie pociągnie. Nie dałby sobie rady. Jednak też się bał. Chciał mu coś powiedzieć, potrzebował mu coś powiedzieć, ale nie wiedział jak to zrobić, żeby nie wyjść na błazna. Nie miał wprawy w takich rzeczach, a wpadka mogłaby wszystko popsuć.

'cause i like you [b.ch x l.f] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz