❦Usta Zhongliego smakują limonką, miętą i cukrem.
Childe przesuwa dłonie na jego biodra, a Zhongli chętnie rozchyla wargi i przesuwa swoim językiem po języku Childe'a. Obaj sapią cicho. Childe przyciąga Zhongliego do swojego ciała, przesuwa dłonie z jego bioder na pośladki i ściska je. Zostaje nagrodzony cudownym jękiem, słodkim, jak ich pocałunki.
— Childe... — mamrocze Zhongli i ciągnie zębami za jego dolną wargę. Childe zaraz oszaleje. Dociska do niego swoje biodra i czuje, że Zhongli też zaczyna się podniecać. Gorąco rozlewa mu się w podbrzuszu. — K-Kochanie, czekaj... — dodaje drżącym głosem i ujmuje twarz Childe'a w dłonie.
Childe odrywa się z mlaśnięciem od jego warg. Spogląda na Zhongliego i rumieni się, widząc, że całował go na tyle mocno, aby usta miał spuchnięte i zaczerwienione. Oprócz tego jego oczy błyszczą, a na policzkach wykwitł śliczny rumieniec, który rozciąga się aż po szyję i znika pod kołnierzykiem hawajskiej koszuli.
— Um, sorki — mówi zażenowany Childe. Mimo wszystko nie odsuwa się jednak od Zhongliego, jedynie zabiera dłonie z jego tyłka, aby położyć je w bezpiecznym miejscu na jego talii. — Poniosło mnie.
— Nie mam nic przeciwko. — Zhongli uśmiecha się i przysuwa twarz do jego twarzy, żeby koniuszkiem języka musnąć jego rozchylone usta. Childe wstrzymuje oddech. — Ale możemy przenieść się do sypialni. Będzie wygodniej — sugeruje i odgarnia mu z czoła kosmyk włosów. — Co ty na to?
Po drodze mijają pana Tubby'ego, który obserwuje ich ze swojego drapaka w salonie. Childe jednak nie potrafi się specjalnie skupić, bo Zhongli całuje jego szyję i kark, a w pewnym momencie dociska go plecami do ściany i robi mu malinkę na ramieniu. Nie ssie jednak skóry na tyle mocno, aby ślad został na dłużej, więc kiedy docierają w końcu do sypialni, malinka zdążyła zblednąć. Childe jest tylko trochę zawiedziony.
Obserwuje nieco zdyszany, jak Zhongli zamyka za nimi drzwi i prowadzi go w stronę łóżka. Childe splata razem ich palce i kiedy docierają do krawędzi materaca, na którym Zhongli siada, chłopak staje między jego rozchylonymi udami.
— Chcesz... kontynuować? — pyta i kładzie mu dłonie na biodrach. Wsuwa kciuki pod materiał t-shirtu i dotyka jego skóry. Childe wbija zęby w spuchniętą od pocałunków wargę i kiwa głową. — Okej. Chcesz uprawiać dzisiaj seks? — zadaje kolejne pytanie.
Childe mruga zaskoczony. Nie spodziewał się, że Zhongli tak po prostu o to zapyta. Nie był do tego przyzwyczajony. Z drugiej strony, pewnie tak wygląda zdrowa komunikacja w związku. Po co snuć domysły i robić coś wbrew sobie, jeśli można po prostu się spytać? Childe dopiero teraz widzi wszystkie swoje błędy i jest niesamowicie wdzięczny za to, że ma Zhongliego.
— Ja... — Spogląda na Zhongliego, który uśmiecha się teraz do niego niemal nieśmiało. Childe próbuje nie myśleć o tym, że jego twarz znajduje się na wysokości jego krocza. — Chyba nie — przyznaje w końcu. Postanawia być z nim absolutnie szczery. — Nie jestem chyba jeszcze gotowy — dodaje.
— Jasne — odpowiada Zhongli i sięga po jego dłonie, aby po raz kolejny tego wieczoru spleść razem ich palce. — Chodź... o, tu. — Przesuwa się na środek łóżka i kładzie się na stosie poduszek, klepiąc miejsce obok siebie. — Będzie ci wygodniej.
Childe przełyka ślinę i klęka na łóżku, nie mogąc przestać patrzeć na oczywiste wybrzuszenie w spodniach Zhongliego. Ślina napływa mu do ust i w tym momencie niczego tak bardzo nie pragnie, jak zsunięcia tych cholernych spodni. Oprócz tego koszula uniosła mu się nieco i spod materiału wystaje końcówka kolczyka w pępku.
CZYTASZ
sunsets and melted ice-cream ∘ childe x zhongli
FanfictionChilde nie przypuszczał, że jego wakacyjna praca będzie polegała na staniu za wózkiem z lodami i nakładaniu gałek do wafelków. Przeprowadził się do Stanów, aby studiować weterynarię, a pracę w SeaWorld Orlando wyobrażał sobie trochę inaczej. Zhongl...