❦Childe nie spodziewał się, że kolejne spotkanie z Zhonglim nastanie tak szybko, więc jest na nie absolutnie nieprzygotowany.
Bierze najszybszy prysznic w swoim życiu, nitkuje zęby, goli się i nakłada maseczkę, wcześniej zakładając na głowę opaskę z uszami, żeby nie pobrudzić dopiero co umytych włosów. W swoim pokoju brudne ubrania upycha pod łóżko, a czyste, których jeszcze nie wyprasował, wciska do szafy. Przebiera się w spodenki i luźny tshirt, żeby jak najmniej materiału opinało jego spalone ramiona.
— Sara! — woła, nieco spanikowany, kiedy wchodzi do salonu.
Przyjaciółka siedzi na kanapie i ogląda właśnie Banana Fish.
— Hm? Przyjechało już sushi?
— Przyjedzie Zhongli! — mówi szybko Childe, próbując poskładać koc, który po powrocie z pracy rzucił niedbale na fotel.
— Okej, ale z sushi?
— Sara!
— Słuchaj, nie moja wina, że mamy inne priorytety — odpowiada mu i wciska spację na komputerze podłączonym do telewizora. — Może założę chociaż jakieś spodenki, skoro przyjeżdża tatuś. Albo zrobię ci obciach i się nie przebiorę, tak jak ty ostatnio chodziłeś w majtkach, chociaż wiedziałeś, że jest u mnie Yoi.
— Sara, błagam... Muszę jeszcze posprzątać kuchnię. Poza tym, nawet nie wyszłyście wtedy z twojego pokoju.
— Urocza opaska, tatuś by docenił — rzuca Sara z szerokim uśmiechem na ustach i wstaje niechętnie z kanapy. — Ubiorę się tylko dlatego, że to Guan Zhongli, który zna Hu Tao.
— Dziękuję — mówi Childe nieco zdyszany po bitwie z kocem, który nie chciał się ładnie ułożyć.
Kuchnię od salonu oddziela wyspa i Childe uderza w kant blatu biodrem, gdy wpada tam jak burza i wręcz rzuca się w stronę zlewu. Szybko myje miskę po jogurcie i granoli, którą zjadł rano, dwa kubki po kawie i plastikowe pudełko śniadaniowe. Układa czyste naczynia na suszarkę i po namyśle przeciera jeszcze blat. Podłogę musiała umyć Sara, za co jest jej w tym momencie niesamowicie wdzięczny, bo pamięta, że rozlał na nią resztki kawy.
Kiedy uznaje, że kuchnia jest wystarczająco wysprzątana, biegnie z powrotem do małego salonu i z komody wyjmuje dwie świeczki zapachowe oraz zapalniczkę. Ustawia świece na stoliczku przed kanapą i po namyśle kładzie tam również ozdobną serwetkę. Poprawia po raz kolejny koc przewieszony przez fotel i zadowoleniem stwierdza, że jak na tak szybkie sprzątanie poszło mu bardzo dobrze.
— Potrzebujesz jeszcze skorzystać z łazienki? — pyta Sara, obserwując z rozbawieniem, jak Childe krząta się po salonie. — Chcę iść umyć włosy.
— Muszę zmyć maseczkę! — mówi nieco spanikowany i idzie szybko do łazienki. Przemywa twarz, nakłada serum i poprawia opaskę, która przesunęła mu się nieco w górę. — Okej, gotowe. Idę jeszcze wyjąć pranie — oznajmia.
Kieruje się do niewielkiego pomieszczenia, które przylega do kuchni. Jest w nim pralka, niewielka półka ze środkami czystości, wiadro z mopem i odkurzacz. Pierwotnie mały składzik pełnił pewnie funkcję spiżarki, ale razem z Sarą uznali, żeby zrobić tu prowizoryczne pomieszczenie gospodarcze.
Wyjmuje właśnie pranie do kosza, żeby rozwiesić je w pokoju Sary zanim przyjdzie Zhongli, ale wtedy rozlega się dzwonek do drzwi. Zostawia kosz obok pralki i w drodze do drzwi wyjmuje telefon z kieszeni. Dostrzega dwa powiadomienia: jedno z aplikacji, które informuje go, że zamówienie jest w drodze, a drugie to wiadomość od Zhongliego o treści jaki masz numer mieszkania?. Childe ma ochotę uderzyć się w czoło, bo wiadomość przyszła pięć minut temu, więc szybko odpisuje Zhongliemu i otwiera drzwi.
CZYTASZ
sunsets and melted ice-cream ∘ childe x zhongli
FanfictionChilde nie przypuszczał, że jego wakacyjna praca będzie polegała na staniu za wózkiem z lodami i nakładaniu gałek do wafelków. Przeprowadził się do Stanów, aby studiować weterynarię, a pracę w SeaWorld Orlando wyobrażał sobie trochę inaczej. Zhongl...