Rozdział 34

819 60 51
                                    







Pod koniec sierpnia popołudnia nie są już tak ciepłe.

Niecałe trzy tygodnie po urodzinach Childe'a organizują przyjęcie Lily, która kończy siedem lat. Childe kupił dla niej zestaw farb akwarelowych i pędzli i daje jej prezent z samego rana, bardziej podekscytowany niż ona. Spędzają poranek w ogrodzie i jedzą gofry z owocami i bitą śmietaną.

Lily zaprasza znajomych ze szkoły, a Childe z Zhonglim zamawiają dmuchany zamek i trampolinę. Przyjęcie odbywa się w bawialni dla dzieci, mieszczącej się w ładnym kompleksie niskich budynków z dużym placem zabaw. Przyjeżdża nawet Yuxin ze swoim partnerem, aby pomóc im wszystko zorganizować. Childe nie był gotowy na tyle dzieci w jednym miejscu, ale na całe szczęście Zhongli ma wszystko pod kontrolą. Co jest w sumie logiczne, bo na co dzień uczy takie dzieci w Akademii i jest do nich nieco bardziej pozytywnie nastawiony niż Childe, który z dzieci toleruje tylko swoją Liling.

W ostatnią sobotę sierpnia odbywa się wesele Lisy i Jean. Zorganizowały je na świeżym powietrzu w pięknym ogrodzie na wybrzeżu Miami, gdzie znad oceanu wieje przyjemna bryza. Kiedy Childe przyjeżdża na miejsce z Xiao i Aetherem, większość gości już zajmuje swoje miejsca na rozkładanych białych krzesłach, które stoją przed podwyższeniem przystrojonym kwiatami.

— Widzę trzy wolne, o, tam — mówi Aether i Xiao razem z Childem ruszają za nim.

W pierwszym rzędzie Childe widzi rodziców Lisy, których miał kiedyś okazję poznać. Obok nich siedzą mamy Jean oraz jej młodszy brat z siostrą. W trójkę zajmują miejsca na końcu, a kiedy już siedzą wygodnie, Childe wyjmuje telefon, żeby napisać do Zhongliego, że jest już na miejscu.

Bardzo żałował, że nie będą tutaj razem od początku, ale nie mogli na to nic zaradzić. Zhongli musiał jechać na swój występ, jednak był on gdzieś niedaleko i miał zjawić się na ostatnie dwie godziny wesela. W końcu obiecał mu taniec. Childe przegląda ich wiadomości i uśmiecha się, kiedy dociera do zdjęcia Lily. Widział ją wczoraj, a już za nią tęskni.

Aether szturcha go, więc Childe chowa telefon do kieszeni wewnątrz marynarki i rozgląda się. Jean zmierza właśnie na podwyższenie, ubrana w biały garnitur. Childe uśmiecha się, widząc, że wszyscy przyglądają się jej, kiedy pokonuje dwa schody i staje pod bramą z kwiatów.

Był tak skupiony na swoim telefonie, że nie zauważył zespołu, który przed chwilą zaczął grać. Dźwięk rozlega się gdzieś po prawej i Childe może nie jest ekspertem, ale muzyka... brzmi znajomo.

Marszczy brwi i wychyla się, aby zobaczyć coś ponad głowami gości i otwiera szeroko oczy, gdy dostrzega niedaleko Hu Tao, Yelan, Yanfei i Zhongliego, skupionych na grze.

— No chyba nie... — mamrocze pod nosem i uderza stopą o stopę Xiao. — Nie wierzę — mówi i kiwa głową w stronę, gdzie cały kwartet gra właśnie muzykę. Siedzą przy podwyższeniu, zasłonięci pierwszymi rzędami, więc nic dziwnego, że Childe nie zwrócił na to wcześniej uwagi.

— Czy to...

— ...Zhongli? — pyta zaskoczony Aether. — Czy on nie miał dzisiaj...

— ...grać na weselu. No tak, ale jestem głupi. — Childe ma ochotę uderzyć się w czoło.

Nie połączył ze sobą faktów, a Zhongli najwyraźniej nie chciał dać mu odpowiedzi podanej na tacy i postanowił go zaskoczyć. Childe powinien się domyślić, kiedy jego chłopak poprosił o adres, pod którym miało odbyć się wesele, a gdy Childe mu go podał, wyglądał na trochę zaskoczonego i rozbawionego. Ale nic nie powiedział! Childe z jednej strony ma ochotę go za to zrugać, a z drugiej... po prostu najwidoczniej pisane im jest wpadanie na siebie.

sunsets and melted ice-cream ∘ childe x zhongliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz