siete. Are you sure?

308 23 15
                                    

Zaparkowałam autem Pedro przed lotniskiem. Pomogłam mu użerać się z walizkami. Jak zwykle przyszedł ktoś po zdjęcia czy autograf i zatrzymaliśmy sie z przynajmniej trzy razy. Dziś reprezentacja Hiszpanii wylatuje do Kataru na Mistrzostwa Świata. Stresowałam się bardziej niż Pedri dziesięć razy wzięty. Nie tylko z powodu samego wylotu, a tego, że codziennie dzień w dzień będę zmuszona widzieć jego. Nie byłam gotowa po dłuższym czasie znowu zacząć z nim przyjaźń i rozmowę. Czułam się niekomfortowo w jego towarzystwie. Nie wiedziałam, co nas łączy i starałam się go unikać jak ognia. Złapałam się kurczowo za jego koszulkę, zmuszając go do zatrzymania się.

Byliśmy już przed kontrolą bagaży gdzie byli wszyscy piłkarze. Chciałam z nim porozmawiać trochę dalej od wszystkich.
Rozejrzałam się i zauważyłam Pablo. Stał oparty o ścianę, a wokół niego jego matka i siostra gadały między sobą. Ale on nie słuchał. Był nie obecny. Wiedziałam, że to częściowo moja wina.
Nie chciałam, żeby nastrój przekładał się na gre, ale tka czy siak u niego tak było. Widziałam jak na treningu nie angażował się wogóle, a jak już to agresywnie faulował kolegów z swojej własnej drużyny.

Przybliżyłam się do Pedro kładąc ręce na jego karku i chciałam już z nim porozmawiać. Jednak nie było mi to dane i gdy rozchyliłam wargi przerwali nam rodzice González'a. Kobieta miała krótkie brązowe włosy i była luźnie ubrana. Jej mąż miał już siwe włosy i okulary, ale powitał nas z uśmiechem. Obok nich zauważyłam wysokiego bruneta z zaroste. To prawdopodobnie był jego brat.



- Mój mały synek jedzie na mundial- sztucznie otarła łze.




- Mamo- stracił ją piłkarz.




- Ty musisz być Clara- podał mi rękę pan González.



- Owszem, Clara Hernández- posłałam mu lekki uśmiech- upszedzając pytania to jestem siostrą trenera.



- Oh to wspaniale!- przytuliła mnie matka chłopaka.




Poznałam również brata Pedro. Nazywał się Fernando i był starszy od brata o 6 lat. Okazał się bardzo miły i sympatyczny. Pożegnał się tylko z bratem i wyszedł.
Stało się coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Wiedziałam, że Gavi i Pedri przyjaźnili się, ale że ich rodzice?
Kobiety przywitały się ciepło.
Popatrzyłam nerwowo na Pedro, który zrozumiał o co chodzi.



- Cześć i dzień dobry- mruknęłam do nich.



- Miło cię widzieć kochana- odezwała się zadowolona Aurora.




Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami. Nawet bardzo bliskimi, ale kontakt się urwał. Myślałam, że też ma mi za złe jak Pablo. Ten to miał do mnie pretensje o cały świat.




- Wiedzę, że dobrze sie bawisz z swoim nowym kochasiem- wypchnął policzek od środka.



- To już wszystko? Możesz skoczyć robić z siebie wielką ofiarę? Tak naprawdę to ja tu najbardziej ucierpiałam i jeszcze masz do mnie problem- prychnęłam walcząc z nim na wzrok.




- Nie rób już z siebie takiej świętej. Nie mam do ciebie o to problemu, bo i tak nic nie mogłaś zrobić. Mam o to, że mi o tym nie powiedziałaś. Może wtedy pomógłbym ci przez to przejść. Byliśmy razem i byłoby nam łatwiej we dwójkę- wyjaśnił nie ustępując





- Wiem, że nic mnie nie usprawiedliwia, ale nie potrafiłam. Jak miałam ci to powiedzieć? Cześć tu Clara, jestem w Madrycie i właśnie poroniłam?- syknełam czując, że Pedro ściska moją dłoń.



- Cokolwiek mogłaś mi powiedzieć. Najbardziej boli mnie to, że powiedziałaś to nawet jemu, a mi nie. Zamierzałaś okłamywać mnie całe życie?. A może dowiedziałbym się przez przypadek?



- Dobra, dajmy już sobie spokój. Możemy się kłócić godzinami, a to i tak nic nie zmnieni. Myślę, że to czas, aby dorosnąć i nie zadręczać się tym. Nasze spory nie zwrócą mu życia- powiedziałam starając się brzmieć pewnie.



- Nie wiem czy umiem ci wybaczyć. Muszę to przemyśleć- powiedział i odszedł.


Dajmy sobie czas.



- Zaraz lecimy. Ostanie kilka minut na pożegnanie się- krzyknął trener reprezentacji Hiszpanii.



Piłkarze żegnali się ze swoimi rodzinami, żonamiz dziećmi. Niektórzy plakali. To było bardzo wzruszające.


- Za kilka godzin się widzimy ,więc uważaj na siebie i napisz mi koniecznie jak dolecisz- troskliwie zwróciłam się do Pedro, który wreszcie mógł mnie pocałować.




- Kocham cię!- ostani raz usłyszałam zanim wszedł za bramki.



Ja ciebie też chciałabym.

Poczekałam trochę i wsiadłam do swojego samolotu.


***

Lot minał mi bardzo szybko, bo większość przespałam. Dziwnie było lecieć mi z żonami inny piłakrzy, ale no coż obiecałam Pedro, że będę wspierać go w pierwszym mundialu. Ciepły wiatr rozwiał moje włosy. Promienie księżyca oślepiły mnie na początku. W Katarze było bardzo ciepło jak w lato. Może i tak było lato, ale ja tam się nie znam.

Nie wiem jak te baby chcąc tam dotrzeć, ale ja zamówiłam sobie taksówkę. Mój brat miał przyjechać dzień po mnie, bo coś mu wypadło. Cieszył się na te mistrzostwa jak nikt inny. Dostałam od Pedro nazwę hotelu i podałam ją po angielsku kierowcy. Rozglądałam się po wielkim mieście. Wszędzie nowoczesne ekskluzywne apartamenty i inne wieżowce. Robi wrażenie.
Odebrałam wreszcie kartę do pokoju. Nie widziałam się jeszczę z żadną znaną mi osobą przez co lekko się zaniepokoiłam, że źle ttawilam.
Mój pokój był na przed ostatnim piętrze.
Było duże małżeńskie łóżko z dwoma szafkami nocnymi po obu stronach. Dwa fotele ze stołem. Telewizor, komoda i szafa z lustrem. Łazienka była wylożona białymi kafelkami. Przez okna widoczne było centrum miasta. Widok z tamtąd był nieziemski.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Przekręciłam zamek i moim oczom ukazał się Pablo. Zdziwiłam się na jego widok.



- Postanowiłeś się ze mną pogodzić?- podpisałam brew



- Tak- szepnął po czym poczułam jego usta na swoich.




Oddałam pocałunek pogłębiając go. Złapałam Gavirę za kark, a on zaplutł swoje dłonie wokół mojej talii.




- Jesteś pewna?- zapytał mnie opiekuńczo nie naciskając.



W tedy nie liczyło się nic innego nic my. Byłam gotowa zostawić wszystko dla niego. Popełniliśmy błąd kolejny raz pakując się w miłość. Oboje pragnęliśmy znałeść się w swoich objęciach. W tym momencie najważniejsi byliśmy my. Nawet jeśli miałabym żałować. Wiedziałam, że to zmieni wiele w naszej relacji. Nie byliśmy tylko dwójką dawnych kochanków. Wciąż byliśmy w sobie zakochani. Uczucie w minutę dało o sobie znać. Ta noc zmieni całe moje życie. Ale czy na lepsze? Mój umysł był myślami z nim. Nie mogłam w tym momencie zachować zdrowego rozsądku. Miłość przejęła myślenie. Czułam się jaky milion fajerwerków wybuchło w moim sercu.



- Jestem odpowiedziałam bez żadnych wątpliwości.




Znowu poczułam, gdy nasze usta łączyły się w jedno.Owinęłam nogi wokół jego talii.
Po czym po chwili wylądowałam na miękkim materacu. Wiedziałam, że tej nocy nie będziemy spać.

---

Troszeczkę krótszy niż zwykle i nie będzie tu takiej sceny jak myślicie.
Podpowiem tylko, że to nie koniec sporów między Clarą i Pablo. Niestety hah. Widzimy się za tydzień niecały.
Dziękuję za każdy komentarz i gwizdkę. Jest mi ogromnie miło <3.

𝐌𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐭𝐡𝐞 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬 𝐤𝐧𝐨𝐰𝐬 𝐮𝐬  |  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz