Dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. Nie ważne,że była sobota to Pedro piepszony González musiał ustawiać budzik na 8 rano. Już nie raz chciałam go zamordować. Jak wogóle śmiał mnie budzić w nocy? Weekend to czas na odpoczynek i odespanie. Ale nie on musiał wstawiać rano i zatruwać mi życie swoimi narzekaniami jak bardzo nie chce mu się ruszyć dupy z łóżka. Wydostałam się z jego objęć i przetarłam oczy. Chłopak przekręcił się i nakrył kołdrą do brody.
- Wstawaj leniu!- szturchnęłam zasypiającego piłkarza.
- Daj pospać człowiekowi- mruknął
Westchnęłam i ruszyłam do toalety. Zrobiłam pielęgnację twarzy i trochę się pomalowałam.
Nocowaliśmy u rodziców González'a, ale na szczęście miałam ze sobą walizki z wyjazdu. Wybrałam pierwszą lepszą sukienkę z kwiatowym motywem.
Związałam włosy w coś rodzaju koka.
Pedro nadal spał jak zabity.
Zeszłam na dół po drewnianych schodach.
Zauważyłam czytającego gazetę pana Roberto. Tata Pedro był w średnim wieku mężczyzną. Cóż jak to mówił sam González ,, Jest pulchny". Nie oceniałam ludzi z wyglądu. Był życzliwy. Ale za to nadwyraz wścibski jak jego żona. Oboje wiedzieli więcej niż ja podczas swojego całego życia.- Dzień dobry- przywitałam się z małżeństwem.
Ana González posłała mi sarkastyczny uśmiech. Stała przy kuchence i najprawdopodobniej szykowała śniadanie.
- Zrobiłam jajecznicę. Nałożę - oznajmiła strącając mnie wzrokiem kobieta.
- Dziękuję, ale nie jestem głodna- miło odmówiłam i nalałam sobie tylko wody.
- Ciocia!- usłyszałam zadowolonego blondwłosego Daviego.
Chłopiec wtulił się w mój brzuch, a ja poczochrałam go po włosach.
Był uroczy.- Dziś przyjedzie po ciebie tata- oznajmiłam czochrając chłopca po włosach.
Podskoczył podekscytowany i obiegł kanapę dokoła. Zaśmiałam się widząc radość blondwłosego.
Zostawiłam go z Massimo i wróciłam do kuchni po śniadanie dla niego.- Przepraszam, czy ma może pani płatki i mleko?- zapytałam nieśmiało.
Kobieta westchnęła i pokiwała głową. Była człowiekiem szatanem.
Wyjęła z szuflady wcześniej wspomniane płatki i mleko z lodówki.
Podziękowałam i zawołałam Daviego na śniadanie.-Poradzisz sobie?- zapytałam zajadajacego się
DaviegoKiwnął głową na tak, więc zostawiłam go z ochroniarzem i rodzicami Pedro. Chciałam wrócić do pokoju i zająć się szukaniem pracy. Wiedziałam,że Pedri nie będzie zadowolony z mojej decyzji.
Jakimś cudem śpiąca królewna Pedro wstał. Co tu się wydarzyło?
Brunet z samego rana wyglądał jakby go ktoś potrącił autem, ale w drodze się pozbierał sam.
Mimo to uwielbiam jego ciemne oczy i ten kpiący uśmieszek.- Aurora wyspana?- poniosłam brew widząc grymas na jego twarzy.
- Mniej więcej- mruknął
- Chodź musisz coś zjeść- jak gdyby nigdy nic przeżucił mnie przez swoje ramię jak worek ziemniaków.
Zaczęłam się szarpać i wierzgać nogami, ale nic z tego. Trzymał mnie mocno w tali. Westchnęłam i dałam spokój.
- Nienawidzę cię González- zirytowana fuknęłam, gdy posadził mnie na krześle i przywitał się z rodzicami.
Oni popatrzyli na siebie zdziwieni naszym widokiem i wzruszyli ramionami.
CZYTASZ
𝐌𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐭𝐡𝐞 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬 𝐤𝐧𝐨𝐰𝐬 𝐮𝐬 |
عاطفية𝘖𝘣𝘪𝘦𝘤𝘶𝘫𝘦 𝘊𝘪 𝘵𝘦 𝘸𝘴𝘻𝘺𝘴𝘵𝘬𝘪𝘦 𝘨𝘸𝘪𝘢𝘻𝘥𝘺. 𝘕𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦. 𝘔𝘺. 𝘎𝘸𝘪𝘢𝘻𝘥𝘺 𝘪 𝘵𝘰 𝘯𝘪𝘦𝘣𝘰, 𝘬𝘵ó𝘳𝘦 𝘯𝘢𝘮 𝘴𝘪ę 𝘱𝘳𝘻𝘺𝘨𝘭ą𝘥𝘢 𝐏𝐚𝐛𝐥𝐨 𝐆𝐚𝐯𝐢𝐫𝐚 𝐛𝐞𝐳𝐰𝐳𝐠𝐥ę𝐝𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐲 𝐰 𝐬𝐰𝐨𝐣𝐞𝐣 𝐝�...