𝓭𝓸𝓬𝓮. Friends

265 20 48
                                    

Lekarz spoglądał na monitor USG. Tego dnia denerwowałam się jak nigdy. Chodziłam jak na szpilkach. Jeszczę nudności nie dawały mi spokoju. Czułam się jak siedem nieszczęść i jeszczę gorzej wyglądałam. Przetłuszczone włosy związane w kok. Bez makijażu z podkrążonymi oczami i blada jak ściana. Przynajmniej ubrałam się jakoś normanie w miarę. Miałam białą bluzkę na którą założyłam kurtę jesnsową. Czarne jesnsy typu mom i sportowe nike.

- Spokojnie. Widzę, że się pani denerwuje. Widzi pani tą czarną kropkę? To jest pani dziecko. Nie mogę nic więcej powiedzieć. Będzie dobrze.


Mężczyzna w średnim wieku podał mi kawałek papieru, którym mogłam wytrzeć sobie brzuch. Nigdy nie lubiłam tego zimnego płynu.

- Czy ma pani jakieś inne nietypowe objawy niż nudności i ból brzucha?- zapytał pisząc coś w mojej karcie pacjenta.


- Cóż mam problemy ze snem, brak apetytu, kręci mi się w głowie, czasem mam duszności. Ostatnio wszystko mnie irytuje i złości- westchnęłam zgodnie z prawdą.


Bałam cię co może się wydarzyć. Wiedziałam, że coś się dzieje,bo mój organizm w poprzedniej ciąży również tak zareagował. Ale nie w takim stopniu. Musiałam zrobić wszystko, żeby utrzymać dziecko przy życiu. Już teraz byłam świadoma, że grozi mi poronienie.


- Była już pani w ciąży kiedyś prawda?


Potwierdziłam tylko cichym mhm.
Tak bardzo nie chciałam do tego wracać. Za każdym razem strata bolała tak samo. Wciąż nie mogę sobie tego wybaczyć.


- Dobrze. Przede wszystkim proszę się nie denerwować i unikać wysiłku fizycznego. Chodzi mi to o podnoszenie ciężkich rzeczy i prosił bym o wykonanie badania krwi na wszelki wypadek.


Wzięłam skierowanie na badania i wyszłam z gabinetu lekarskiego. Zauważyłam mnóstwo osób jak zwykle.
Umówiłam się w recepcji na badania za cztery dni. Pod szpitalem czekał na mnie Pablo w swoim aucie. Doskonale wiedziałam kto jest ojcem mojego dziecka.

Teraz przyszedł najgorszy moment. Zawiedzenie. Bałam się tak bardzo się bałam stracić ludzi, których kocham. Nie mogłam całe życie być zakochana w dwóch osobach- w mojej największej miłości jaką zawsze będzie Pablo i w mojim największym wsparciu- Pedro. Każdy z nich był dla mnie tak samo ważny. Ale czy to koniec mojego uczucia do Pablo? Nie. Nie pozwoliłabym mu odejść po tym wszystkim. Za dużo razem przeszliśmy, żeby mogło go od tak wyrzucić z swojego życia. Życie zaskakuje precelku. Żebyś wiedział, że tak Gavira. Nigdy nie pomyślałabym, że wrócę do Barcelony poznam tam tyle wspaniałych osób. Wdam się w udawany związek, żeby unikać Pablo. Myślałam, że jeśli dowie się, że jestem w związku z jego najlepszym przyjacielem i chcę ułożyć sobie życie od nowa to dam mi spokój. A ja wpakowałam go w jeszczę gorszy dołek i przez mnie się załamał. Nie dawał za wygraną. Robił wszystko, żebym do niego wróciła. A ja głupia przez chwilę myślałam,że to nawet się uda,ale nie. Musiałam zrezygnować z miłości dla rozsądku. Owszem kochałam Pedriego, ale nie w takim stopniu jak jego. Teraz to już nie miało znaczenia. Muszę kierować się tylko i wyłącznie dobrem naszego dziecka. Reszta jest nie ważna. Ja i Gavira od dziś jesteśmy przyjaciółmi.


- Gavi ja..Przykro mi. Ale to nie zmienia nic między nami. Nadal jesteśmy przyjaciółmi prawda?- niepewnie zwróciłam się do siedzącego obok piłarza.


Widziałam w jego oczach ból, smutek. Zraniłam go tym. Najpierw dałam mu nadzieję, że znowu do siebie wrócimy, a teraz będę miała dziecko z jego najlepszym przyjacielem. Nie mogłam już nic zrobić. Było za późno. Było mi go tak strasznie żal. To wszystko było tylko i włączenie moją winą. Ja wymyśliłam całą tą intrygę i wszystko poplatalam.


- Prawda. Cieszę się, że pozwalasz mi zostać. Nie odtrąciłaś mnie. Przynajmniej będę mógł zobaczyć jak układasz sobie szczęśliwie życie. To jest najważniejsze- złapał mnie na moment za dłoń.


Odpalił auto i wracaliśmy już do hotelu. Będę znowu na oczach wszystkich. Znając Pedro to za chwilę będzie wiedziała cała drużyna. Nie mógł utrzymać języka za zębami, a w takiej sytuacji to już wogóle.

Pablo nie był sobą. Wiedziałam jak wiele go to kosztuje. Dałby wszystko, żeby być na miejcu swojego przyjaciela. A teraz mógł tylko patrzeć jak jego największa miłość zakłada rodzinę. Bez niego.

Odwróciłam wzrok chcąc uniknąć drążenia tematu. Skupiłam się na widokach wokół.

Gdy dojechaliśmy wyszłam ciągnąc go po chwili za nadgarstek na boisko, gdzie był trening.
Dałam Pablo szybkiego całusa w policzek, a on uśmiechnął się słabo. Doszedł do reszty. Sira podbiegła do mnie i zamknęła mnie w szczelnym uścisku. W końcu jesteśmy w tym samym czasie w ciąży. Cóż za zabieg okoliczności.
Popatrzyłam w stronę najważniejszej osoby, która czekała tylko na to. Patrzył na mnie intensywnie swoimi ciemnymi tęczówkami. Nie był za daleko. Kiwnełam głową na tak. On odrazu zrozumiał o co chodzi i w gmnieniu oka znalazłam się w jego objęciach.


- Nie mogę w to uwierzyć- obrócił mnie wokół własnej osi i z powrotem postawił na ziemię.


- Będę ojcem!- krzyknął w stronę drużyny.


Parsknełam śmiechem słysząc wiwatyz gwiazdy i jak razem wywalają się w uścisku.
Núria przytuliła mnie od bok. Mój brat również wyglądał na zadowolonego. Ja popatrzyłam w stronę jednej osoby.

Gavi stał oparty o ścianę. Miał zamknięte oczy. To on był najbardziej pokrzywdzony w tym wszystkim. Nie obchodziło mnie, że wokół nas jest mnóstwo osób. Chciałam wesprzeć go w tym wszystkim. Musiał wiedzieć, że nie jest sam. Ruszyłam w jego stronę i wtuliłam się w jego ciało. Był lekko zmieszany, ale szybko się otrząsnął i objął mnie.
Poczułam łzy w końcikach moich oczu. Nie mogłam powstrzymać płaczu. Znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia. Ja musiałam kierować się tylko i wyłącznie dobrem mojego dziecka i rozsądkiem. Dziecko nie mogło wychować się bez ojca w rozbitej rodzinnie. Z czasem przekonam się co do Pedro.

- To koniec. Jesteśmy w pułapce- zaśmiałam się krótko dotykając dłonią jego klatki piersiowej.


- Nie będę mógł cię całować przyjaciółko- puścił mi oczko przyciągając mnie do siebie.

Podjęliśmy wspólnie najlepsze rozwiązanie w naszej sytuacji. Zostaliśmy tylko przyjaciółmi. Chociaż było to trudne i wręcz niewyobrażalne. Dorośliśmy i byliśmy mądrzejsi.


- Pocałuj mnie- odparłam sama zszokowana, że to mówię.

- Wiesz, że nie możemy- jego głos sie załamał.

- Ostani raz. Proszę- popatrzyłam na niego wręcz błagalnie.


Po chwili czułam jego usta na swoich. Był to pocałunek pełen uczuć i miłości. Trzymał mnie jak nie chciał mnie wypuścić. Jakby jutro nie było świata. Zmarnowaliśmy szansę od losu, a teraz musimy pogodzić się z tym. Już zawsze będę jego, a on mój.
Nie zwracałam uwagi na ciekawskie oczy.
Ostani raz spojrzałam na niego w ten sposób. Po czym wróciłam do zadowolonego González'a.


- Teraz możesz sie na coś przydać tatuśku. Potrzebuję jechać na zakupy.



- Ty lepiej zostań i odpoczywaj. Powiedz co chcesz to ci kupię.



- Nie ma mowy- posłałam mu mordercze spojrzenie i poczekałam jak skończy trening.


Dosiadłam się do uśmiechniętej Siry. Była ubrana dziś wyjątkowo inaczej. Bardziej ładniej. Przynajmniej jej ciąża służy.


- Wygladasz sto razy lepiej niż ja- parsknęłam śmiechem szturchając ją w ramię.

- Nie jest tak źle. Chodź pójdziemy się wystroić, bo za kilka godzin gramy mecz.


---

Z całego serca dziękuje wam za prawie tysiąc wyświetleń. Jest mi tak niezmiernie miło, że ktoś docenia moją ciężka pracę pisania po kilka godzin i starań. Jutro prawdopodobnie będzie roździał więc nie rozpisywałam się dziś ♥️.

𝐌𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐭𝐡𝐞 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬 𝐤𝐧𝐨𝐰𝐬 𝐮𝐬  |  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz