Westchnęłam zrezygnowana kiedy mały Dan już od paru minut płakał jak najęty. Nie mogłam go uspokoić, a zostałam sama z dwójką dzieci mojego brata. Jako,że zbliżała się ich dziewiąta rocznica ślubu. Obiecałam,że zaopiekuję się nimi, a oni spędzą cały dzień razem. Minął równy tydzień odkąd wróciłam w rodzinne strony. Najgorszy, ale również i najlepszy tydzień w moim życiu. Wszystkie wydarzenia tego tygodnia dały mi wiele do myślenia. Teraz zdawałam sobie sprawę jak kruche i delikatne jest ludzkie życie. Jesteśmy tylko na jakiś czas, a potem pstryk i znikamy. Chciałam wykorzystać jak najlepiej dany mi czas i szansę na naprawienie wszystkich głupot, które zrobiłam. Postanowiłam, że zacznę od najważniejszej osoby- Pablo. Czułam, że po tym wszystkim, co razem przeszliśmy zasługiwał na prawdę jak nikt inny. Poprosiłam Pedriego, żeby przyjechał i pomógł mi z dziećmi, a on oczywiście nie odmówił. Był już po niecałych piętnastu minutach po moim telefonie. Chciałam również z nim porozmawiać. W końcu był również bliski mojemu sercu ostatnio. Nie chciałabym, żeby miał mi za złe, że coś przed nim ukrywam. Zabawił chłopca grając z nim w piłkę. Asia zajęła się usypianiem swojej lalki.
- Zrobiłam waszą ulubioną zupę dyniową. Idźcie jeść- poinformowałam rodzeństwo, a oni pobiegli do kuchni i zajęli się jedzeniem.
Pedri usiadł na kanapie i upił łyk zielonej herbaty. Włączyłam telewizor, żeby w razie czego nie było słychać naszej rozmowy.
- Chyba czas porozmawiać. - odparłam zestresowana poprawiając pojedyncze kosmyki włosów opadające na moją twarz.
- Co chcesz zrobić z naszym ''romansem''?- zapytał wprost sprawdzając, czy dzieci nadal jedzą.
- Sama nie wiem. Jesteś naprawdę kochanym, pomocnym i prawdziwym przyjacielem. Gdyby nie Pablo nawet moglibyśmy spróbować,ale nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Nie chce niszczyć ci reputacji, że po tygodniu się już ze mną rozstałeś. Na razie nic nie potwierdzam,ani nie zaprzeczam. Poczekajmy jak rozwinie się sytuacja.
- Co ty chcesz zrobić?- gwałtownie wstał i złapał moją dłoń.
- Wyjawić całą prawdę. Zadzwoniłam do niego.- spokojnie wyjaśniłam.
- Wiesz, że to może wszystko zmienić? Chcesz poświęcić wasz związek i wystawić go na próbę? On ci tego nie wybaczy, że nic mu nie powiedziałaś.
- Właśnie, dlatego jestem winna powiedzieć mu wszystko. Nawet jeśli miałby mnie przez to znienawidzić to ja mu to powiem.
- Świetnie- parsknął sarkastycznie.
Molly zaczęła szczekać, gdy zadzwonił domofon. Teraz nie było odwrotu. Wzięłam głęboki wdech. Dam radę.
- Cześć- przywitał się ze mną i Pedro.
- Nie wiedziałem, że masz psa- szczeniak warczał na niego.
Zachichotałam i odpowiedziałam:
- Mam ją od wczoraj. Straszny łobuz.
- Wujek Pedro się wami chwilkę zajmie dobrze? Bedę w pokoju w razie czego- oznajmiłam zwracając się do rodzeństwa.
Weszliśmy do sypialni zamykając za sobą drzwi. Chłopak rozsiadł się wygodnie na fotelu rozglądając się po pomieszczeniu.
- Zanim usłyszysz to, co mam ci do powiedzenia i nawet jeśli mnie za to znienawidzisz to kierowałam się wyłącznie twoim dobrem- zaczęłam temat.
- Tylko błagam nie przerywaj mi, bo to co usłyszysz zmieni wszystko- jąkałam się.
- Gdy się pokłóciliśmy wyjechałam do rodziny mojej matki. Chciałam odpocząć i sobie wszystko przemyśleć. Podczas mojego pobytu w Madrycie idąc parkiem poczułam silny ból brzucha. Nie do wytrzymania. Upadłam skręcając się z bólu na chodnik, gdzie zauważyłam płynącą na moich nogach krew.- Przerwałam czując, że w kącikach moich oczu pojawiają się łzy.

CZYTASZ
ððð²ðð ðð¡ð ð¬ððð«ð¬ ð€ð§ðšð°ð¬ ð®ð¬ |
Romanceðð£ðªðŠð€ð¶ð«ðŠ ððª ðµðŠ ðžðŽð»ðºðŽðµð¬ðªðŠ ðšðžðªð¢ð»ð¥ðº. ðð¢ ð»ð¢ðžðŽð»ðŠ. ððº. ððžðªð¢ð»ð¥ðº ðª ðµð° ð¯ðªðŠð£ð°, ð¬ðµÃ³ð³ðŠ ð¯ð¢ð® ðŽðªÄ ð±ð³ð»ðºðšðÄ ð¥ð¢ ðððð¥ðš ððð¯ð¢ð«ð ððð³ð°ð³ð ð¥Äðð§ð¢ð ð³ðð€ðšðð¡ðð§ð² ð° ð¬ð°ðšð£ðð£ ðï¿œ...