𝓺𝓟𝓲𝓷𝓬𝓮. Return

214 17 16
                                    

Promienie słoneczne ogrzewały moje ciało. Byłam na jednej z brazylijskich plaż. Było samo południe, czyli idealny czas na opalanie. Jednak musiałam zasłonić swój brzuch ciążowy ręcznikiem. Założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos. Byłam w Brazylii już od prawie dwóch tygodni. Cóż okłamałam Pedro mówiąc mu, że lecę do mojego brata który tak naprawdę mieszkam w Anglii. Wiedziałam,że będzie mi przez to truć dupęz więc wolałam siedzieć cicho. Neymar zaproponował mi,żebym zamieszkała w jednym z jego letniskowych domków. Bardzo zaprzyjaźniłam się z jego partnerką. Bruna była śliczną czekoladową modelką. Miała uroczy uśmiech i urodę. Szybko się do niej przezwyczaiłam. Była ode mnie starsza o dziewięć lat. Wydawała się być pomocna, wyrozumiała i troskliwa. Szczerze dziwiłam się czemu nie mają jeszcze dzieci, ale nie śmiałam zapytać. Dobrze dogadywała się z synem Ney'a. Jeśli bym widziała ich pierwszy raz to stwierdziłabym,że to jego matka.
Przez cały tydzień nie używałam telefonu. Musiałam odizolować się od świata i odpocząć. Przemyślałam sobie wiele spraw i cieszyłam się chwilą. Czasem myślałam nad powrotem, ale nie chciałam tak szybko rozstawać się z Brazylią. Mieszkańcy byli dla mnie bardzo mili i gościnni. Tu ceni się piłkę nożną i jest ona narodowym sportem. Czyżby kojarzyli mnie z nazwiska albo z Pedrim?

- Ciociu jestem głodny! Mogę lody?- krzyknął chlapiący się w wodzie Davi.

No tak syn Neymara był nadwyraz mądrym chłopakiem jak na swój wiek. Był niespokojnym dzieckiem. Ciągle robił coś innego i miał tyle energii, której nigdy ja nie mam jeśli chodzi o matmę.
Jeśli moje dziecko miało takie być to zejdę na zawał szybciej niż myślę.

- Ojca się zapytaj- mruknęłam spoglądając na niego.

Obok mnie usiadła Bruna narzekająca,że jest jej gorąco. Ułożyła się wygodnie na leżaku i zabrała mi krem z filtrem.


- Jedziesz z nami w święta do rodziny?- zapytała spoglądając na mnie zza okularów niczym baba od matmy z pierdolcem.

- Sama nie wiem. To czas do spotkań z rodziną. Nie będę wam robić kłopotu- odparłam zamyślona.

- Czyli wracasz do Hiszpanii? Bardzo cię polubiłam i chciałabym utrzymać kontakt- uśmiechnęła się lekko.

- Ja ciebie też uwielbiam kochana. Wiesz Hiszpania to mój dom, a święta spędzam z rodzeństwem co roku.

- No i jest tam Pedro. Gavi też oczywiście- puściła mi oczko.

- Co masz na myśli?- zachichotałam słysząc słowa dziewczyny.

- Oj tam mnie nie okłamiesz. Nawet nie wiesz jak bardzo widać,że lubisz go nadal. Poza tym jestem babą i się znam na takich sprawach.

Cóż rzeczywiście miała rację. Mimo wszystko nadal nie zapomniałam o Pablo. Był dla mnie naprawdę ważnym i już zawsze będzie częścią mnie. Nigdy nie przestałam go kochać. Wciąż chce dla niego jak najlepiej, dlatego postanowiłam zostawić to wszystko i dać mu swobodnie dalej się rozwijać. Dla naszego dobra starałam się pogodzić z myślą,że to teraz Pedri jest najważniejszy. Nasze dziecko przede wszystkim potrzebuje domu i rodziny, którą mu zapewnimy.

- To już nie ma znaczenia. Nasza relacja jest za skomplikowana,żeby powiedzieć na czym stoimy.

- Uwierz mi,że nie musisz poświęcać dla dziecka  szczęścia. Ty też jesteś ważna. Popatrz na Neymara i Daviego. On i matka jego syna nie są razem i mają dobre stosunki z synem. Ona ma swoją rodzinę, a on ma mnie. Da się tak żyć- machnęła rękami zrezygnowana.


- Rozumiem, ale ja sama wychowałam się w taki sposób i to wcale nie jest tak dobrze. Czasem są kłótnie i dziecko jest przeżucane z domu do domu. Poza tym to by wywołało burzę w mediach. Nie jestem gotowa na takie ryzyko- przyznałam zgodnie z prawdą.



𝐌𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐭𝐡𝐞 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬 𝐀𝐧𝐚𝐰𝐬 𝐮𝐬  |  Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz