𝘤𝘢𝘵𝘰𝘳𝘤𝘦. I still love him

237 19 50
                                    

Bez słowa odeszłam od dyskutujących rodziców Pedriego i wróciłam do auta. Nie wiedziałam jak zareaguje na to jego rodzina. Nie wiedziałam czy będą mieć do mnie problem. Wzrok wścibskich ciotek mnie przerażał. Nienawidzę być w centrum uwagi. Wolę się nie wyróżniać z tłumu. To było dla mnie bardzo niekomfortowe, gdy wiele osób gapiło się na mnie jakby miały im wylecieć gały. Usiadłam sobie wygodnie i wyjęłam telefon. Jutro Hiszpania gra mecz z  Japonią.  Miałam nadzieję, że zdążymy bez problemu, bo trener urwie mi i Pedro głowę. Drużyna liczyła na niego.
Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk stukania w szybę. Podniosłam głowę i zauważyłam panią Gavirę. Wyglądała na lekko zakłopotaną. Była ubrana na czarno jak to na pogrzeb przystało. Wyszłam do niej i usiadłyśmy na pobliskiej ławce. Westchnęła i zaczęła:

- Naprawdę jesteś w ciąży?- położyła dłoń na moim ramieniu.

Potwierdziłam kiwając głową. Byłam ciekawa co takiego miała mi do powiedzenia. Czyżby chodziło o Pablo?

- Gratulacje. Przykro mi z powodu poprzedniej ciąży. Pablo nie umie trzymać języka za zębami. Nie mogłam patrzeć jak się męczy i nakłoniłam go,żeby się wygadał. To było po waszej kłótni. Wiem, że jesteś młoda. Ja w twoim wieku też zaszłam w ciąże z Aurorą. Chciałabym, żebyś wiedziała, że możesz liczyć na pomoc moją i naszej rodziny.

Pani Anasi była wspaniała. Ciepła kobieta o wielkim sercu i skora do pomocy. Miała w sobie anielską cierpliwość i talent do gotowania. Nigdy nie zawiodła Pablo. Byli oboje ze sobą bardzo zżyci.
Gavi odziedziczył po niej urok osobisty oraz wyrozumiałość.
Uwielbiałam jej energię i uśmiech.

- Dziękuję, że zdecydowała się pani ze mną porozmawiać. To dla mnie wielkie wsparcie. Nie powiem, że nie jest mi ciężko, bo jest. Choruję na anemię, co może zaszkodzić nie tylko mi, ale dziecku też. Mimo wszystko zdecydowaliśmy z Pedro, że wychowamy nasze dziecko. Jest to najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Przyznam, że chciałam wrócić do pani syna, ale no cóż..- wymamrotałam zakręcając kosmyk włosów na palcu.

- Mój syn bardzo cię kochał. Strasznie przeżył twój wyjazd. Chodził na terapię. Po czasie znów zaczął jeść, uśmiechać się i wziął się za siebie. Wracał do formy i ciężko trenował. Udało mu się dostać do Barçy dzięki swoim staraniom. Na początku nie byłam co do ciebie przekonana, ale gdy dowiedziałam się co przeszłaś zrobiło mi się ogromnie głupio, że cię osądziłam. Jesteś silną osobą i przeszłaś naprawdę wiele. Stara rodziców potem poronienie. Teraz jesteś inna. Widzę jak zmieniłaś się na lepsze. Nie jesteś już dzieckiem. Cieszę się, że znalazłaś sobie kogoś. Pamiętaj miłość powinna uskrzydlać, a nie więzić w klatce.

Słowa mamy Pablo dały mi do myślenia. Miała rację. Zmieniłam się. Stałam się bardziej odpowiedzialna i wydoroślałam. Z czasem godziłam się z niektórymi rzeczami. Strata rodziców i dziecka wstrząsnęła mną. To był najgorszy czas w moim życiu. Nie tylko ja przeżyłam stratę kogoś. Nie byłam już tą szaloną i spontaniczną Clarą. Byłam przyszłą matką i musiałam sobie poradzić. Dziecko i jego dobro powinno być najważniejsze. Ale co jeśli jest sprawa, która nie daje mi spokoju? Pablo Gavira. Ten
chłopak był początkiem. To przez niego wszystko się stało. Gdyby nie związek z Pedrim inaczej by się to potoczyło. Nie żałuję niczego. Jednak pani Gavira ma rację. Ja nie potrafię tak dłużej. Nie mam pojęcia co mam robić. Nie czuję się dobrze okłamując siebie i innych. Pedro będzie wspaniałym ojcem, ale to nie o to w tym chodzi. Jaki to będzie miało sens? Związek z powodu dziecka? To się nie uda. Ja nie potrafię zapomnieć o Pablo.

- Ma pani całkowitą rację. Dziękuję- wstałam i odeszłam do rodziny Pedro.

Chrząknęłam i wyrwałam z dyskusji chłopaka. Ten przeprosił swoją rodzinę i poszedł ze mną na bok.

𝐌𝐚𝐲𝐛𝐞 𝐭𝐡𝐞 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬 𝐤𝐧𝐨𝐰𝐬 𝐮𝐬  |  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz