Matt
Gdybym miał wybrać pomiędzy wieczorem a porankiem, zdecydowanie wybrałbym to drugie. Wizja pory dnia, w ciągu której nie popełniłem jeszcze żadnego błędu, od zawsze dawała mi poczucie, jakbym każdego dnia miał Nowy Rok.
Jednak nie każde poranki należą do tych przyjemnych. Na co dzień bez problemu nazwałbym się rannym ptaszkiem, ale wtedy zazwyczaj wstaję na własny budzik, a nie na dźwięk jebanego domofonu.
Nie mówiąc o tym, że chcąc je otworzyć, wstałem lewą nogą, i to zarówno w przenośni, jak i nie.
Zerknąłem jedynie na godzinę, a widząc na zegarku piątą trzydzieści, zrozumiałem, że chyba kogoś nieźle pojebało, wpraszając mi się teraz na kawę. Zaspany, w nisko wiszących spodniach dresowych, które odkrywały górę od bokserek, zacząłem otwierać te cholerne drzwi, akurat w momencie, gdy osoba po drugiej stronie zadzwoniła.
A dokładniej dwie.
I to ubrane w mundury policyjne.
I cholera, w tej chwili zaczynałem jednak mieć nadzieję, że to tylko nieudany kostium halloweenowy. Delikatnie spóźniony, ale kostium. Że to tylko jakiś sposób na znalezienie sobie widoków półnagich ludzi. Że to tylko zabawa.
– Dzień dobry, sierżant Mike Campbell i inspektor Jace Verdi. Prowadzimy śledztwo w sprawie wypadku z udziałem Alice Watson, w Westerburgh.
– Przesłuchiwaliście mnie raz i obiecałem, że jak coś sobie przypomnę, to wam powiem. Nic takiego się nie wydarzyło – rzuciłem lekko zirytowany. Czemu tak bardzo drążą? Ostatnim razem dokładnie siedem razy spisywali moją wersję wypadku. Siedem razy opowiadałem o tym, jak leżała na asfalcie, siedem razy próbowali wyciągnąć ze mnie winę. I tak było, za każdym razem mówiłem im wprost, że to wszystko moja wina. Ale mnie nie zakuli w kajdanki, nie wsadzili do dołka. Wychodzi na to, że sami najlepiej wiedzieli, co będzie gorszą karą.
– Są nowe poszlaki w sprawie i musimy przeprowadzić ponowne przesłuchanie. Czy wie pan może coś na temat niejakiego Jacoba Woodsa?
Czułem, jak serce próbuje uciec mi z klatki, a na gardle zaciska się niewidzialna lina, uniemożliwiająca oddychanie. Wypowiedziałem słowa, czując jakbym właśnie wypuścił z siebie ostatnie powietrze
– To on to zrobił? – Chwytałem płytko powietrze, czując, jak coraz większa złość przepełnia moje ciało. Ręką sięgnąłem jedynie po kurtkę z wieszaka i narzuciłem ją na siebie. Czułem, jak przyklejała się do mojego ciała, lecz po raz pierwszy nie sprawiało mi to dyskomfortu. Byłem skupiony na tym, by jak najszybciej dotrzeć na komisariat. Zobaczyć gnojka, który możliwe, że jest zamieszany w jej wypadek. Przepycham się szybko między policjantami, kierując się w stronę samochodu. Słyszałem głosy policjantów, jak przez mgłę, nic do mnie nie docierało, oprócz faktu, że zapraszają mnie na komisariat.
Z wielką chęcią.
Wbiegłem na komisariat i dostrzegłem młodego blondyna, zakutego w kajdanki w towarzystwie dwóch policjantów, którzy prowadzili go przez korytarz. Nie myśląc dużo, podszedłem do niego i przywaliłem mu z pięści, czując, jak cała złość zaczyna się powoli uwalniać, co tylko jeszcze bardziej nasilało ataki. A we mnie, z każdym kolejnym ciosem, potęgowała się chęć zamordowania gnojka.
– Nienawidzę cię – rzuciłem wściekły, dalej okładając chłopaka, gdy w końcu ktoś mnie odciągnął od niego od tyłu. – Nie wystarczająco jej niszczyłeś życie wcześniej? Uwielbiasz się pierdolić z czyimś życiem? To może niech ktoś twoje sprowadzi do poziomu śpiączki!
– Zamknij się – odpowiedział, z głową spuszczoną ku dołowi. Z jego nosa leciała struga krwi, a on sam wręcz jęczał z bólu. Spojrzał na mnie, a po jego posiniaczonej już twarzy spływała pojedyncza łza. – To wszystko jest nie tak! Ja jedynie ją obserwowałem, nie wiem do końca co wtedy...
![](https://img.wattpad.com/cover/300746935-288-k77490.jpg)
CZYTASZ
More Than Just A Little Bit - ZAKOŃCZONE
Teen FictionBar to nie tylko miejsce spotkań z przyjaciółmi, lecz również oaza dla osób mających miłosnego kaca. Czasem w życiu nie idzie wszystko tak jak byśmy chcieli. Zaczynając na przesłodzonej herbacie, kończąc na byciu odrzuconym przez ukochaną osobę. A...