Epilog

407 12 1
                                    

Nie wszyscy kochankowie są złączeni miłością lub seksem. Niektórzy złączeni układem lub rozmowami potrafią stworzyć więź, której pozazdrościć może nie jedna osoba. Problemem jest jednak trwałość. Dopóki miłość lub nienawiść nie łączy dwóch osób ciężko o trwałą relację. Chociaż nawet te dwie rzeczy w życiu są wątpliwe.

Nam zabrakło w naszej wszystkiego. Zaczynając od uczuć, kończąc na trwałości tych uczuć. Chcieliśmy, żeby było po prostu dobrze, w tym spierdolonym świecie, w spierdolonej relacji, w spierdolonej sytuacji. My, równie mocno zepsuci.

Chcieliśmy. A potem wszystko spierdoliliśmy bardziej.

Tonący brzytwy się chwyta, dlatego żadne z nas specjalnie nie martwiło się tym, że ta relacja z każdą chwilą stawała się coraz gorsza. Było dobrze, tak jak było, mimo że nic z tego co robiliśmy wcale do "dobrych" nie należało.

Było dobrze, bo nie było źle.

Część mnie wiedziała, że nasza relacja nie była zdrowa, a jedynym ratunkiem dla nas obu było obudzenie Alice. To nie zmienia jednak faktu, że ten stan rzeczy wydawał się korzystny. Miałam Matt'a, a to było najważniejsze.

Nasze, w założeniu, szczere rozmowy stały się najsłodszymi kłamstwami, jednak co się dziwić, wszyscy podążamy za smakiem kłamstw, gdy nasze serca są głodne. Wszyscy potrzebujemy czegoś, co utrzyma nas przy życiu, zaspokoi łaknienie i żądzę. A że niekiedy nie jest to dla nas zdrowe, nie jest dla nas przeznaczone, to nieistotne. Narkotyki też w większości przypadków są niezdrowe dla ludzi, a jednak, coś w nich sprawia, że po nie sięgamy.

I właśnie tym była nasza relacja.

Heroiną, która uzależniła mnie po pierwszym wzięciu. Kodeiną działającą przeciwbólowo. Opiumem wprowadzającym mnie w błogi stan. Mieszanką wybuchową, która sprawiła, że teraz czuję głód.

Wiedziałam, na co się pisałam – rzuciłam, chcąc się jakkolwiek pocieszyć. – To tylko moja głupota.

Choć z drugiej strony, my również rodzimy się, wiedząc, że umrzemy, tak jak wszyscy dookoła. Dlaczego więc zachowujemy się, jakby było inaczej, jakby dotyczyło nas wszystko, oprócz śmierci? Bo tak jest łatwiej.

I przez to, że raz było "łatwiej", teraz znowu wróciliśmy do stanu rzeczy.

Przez to, że było "łatwiej", Matt miesiącami będzie odbudowywał swoją relację z Alice, starając się na nowo obudzić w niej zaufanie. Przez to, że było łatwiej, moje myśli znowu są kimś zapełnione, mimo że powinny być skupione na grze, bo z myślą o słowach Matt'a zdecydowałam się zagrać w pokera.

I właśnie wygrywam już trzecią grę, bo bardzo łatwo się gra va banque, gdy nie ma się już nic do stracenia.

****

398 words

Matixe_

***

More Than Just A Little Bit - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz