W klubie wypiłem parę shotów, coś między dwa, a dwanaście. Mimo to, cały czas czułem się trzeźwy, a co za tym idzie, w głowie ciągle miałem wcześniejszą rozmowę. Plusem było, że przynajmniej wiedziałem co się koło mnie dzieje. Minusem, że coraz bardziej uzmysławiałem sobie fakt, że blondynka obok mnie wcale nie jest Alice.
I że to nie Al odwozi mnie do domu, a właśnie Olivia.
Nawet sposób wypowiedzi nie był taki sam, Watson opieprzyłaby mnie, a Sheldon za wszelką cenę próbowała dotrzeć do tego co się stało za kulisami i mnie pocieszyć. Nawet muzyka w aucie nie sprzyjała usprawiedliwianiu mojej ślepoty, miała kompletnie inne brzmienie. Kiedy Al mnie wiozła w radiu, leciał rock alternatywny, a teraz jedynie głos Taylor Swift.
Uwielbiam jej piosenki, ale nie, to nie jest tym, co być powinno.
Alice odprowadziłaby mnie do mieszkania, a po upewnieniu, że na pewno już nic więcej nie wywinę, pojechałaby. Olivia upewniła się jedynie, że trafię do drzwi od mojego mieszkania. Teraz kieruje się w stronę schodów, bo czekają ją cholerne trzy piętra do przejścia.
Wykończony, mimo dość wczesnej godziny (bo jednak dwudziesta druga nie należy do jakichś późnych) położyłem się do łóżka. W tych samych jeansach i tej samej ciemnej koszuli, w której jeszcze pół godziny temu występowałem. Z cholernymi resztkami żelu na włosach, bez wieczornej toalety. Nie miałem kompletnie sił, nic więc dziwnego, że tak szybko zasnąłem.
Widziałem Alice, jej ciemne włosy, które tworzyły śliczne loki. Siedzieliśmy na polanie, gdzie zwykliśmy przesiadywać, i żartowaliśmy tak jak dawniej. Słyszałem jej radosny głos, a nie pikanie maszyny, a lekka mżawka sprawiała, że wręcz czułem chłód i krople wody na twarzy.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz mogłem choć przez chwilę w pełni przypomnieć sobie ten obraz, ten który przez pewien okres czasu niezbyt chętnie oglądałem codziennie, a teraz za nim tęsknię. Do nie tak dawna widzenie jej z daleka na imprezie irytowało mnie na myśl, co tym razem wywinie. Teraz z chęcią bym jej potowarzyszył.
Teraz chętnie wrzuciłbym ponownie ją do chłodnego potoku tylko po to, by ponownie posłuchać przekleństw rzucanych w moją stronę.
Rozmawialiśmy o czymś, ale nie potrafię powiedzieć o czym. Skupiłem się na słuchaniu jej barwy głosu, jej wypowiedzi. Tak dawno w końcu jej nie słyszałem. Jednak jedna wypowiedź wybiła się na tle tego wszystkiego.
– Powiedz, że mnie zapamiętasz stojącą w ładnej sukience, patrzącą na zachód słońca, kochanie... Moje czerwone usta i zaróżowione policzki... powiedz, że jeszcze mnie zobaczysz, nawet jeśli nastąpi to tylko w twoich najdzikszych marzeniach.*
Ostatnie słowa, jakie powiedziała, zanim się wybudziłem. Mam wrażenie, że krzyczałem, by nie odchodziła, choć moje usta nawet na chwilę się nie otworzyły. Alice zostawiła mnie tak jak za każdym razem od paru miesięcy. Z tym zwycięskim uśmiechem i, jak zawsze, mając głęboko w dupie moje prośby.
Kiedy tylko dotarło do mnie, że cały ten sen się skończył, nie potrafiłem ponownie położyć się spać. Czułem się jak małe dziecko, które nie chce zasnąć z obawy przed koszmarem, tyle że ja właśnie miałem najlepszy sen, ale bałem się rzeczywistości. A z obawy przed nią, pragnąłem za wszelką cenę schować się w miejscu, gdzie czułem się dobrze. Ironia, że miejscem tym był szpital, miejsce, przed którym większość stara się uciec. Tak też mimo godziny czwartej na zegarku, ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy i wyszedłem szybkim krokiem z mieszkania, kierując się w stronę auta.
Tak jak normalnie tę drogę pokonałbym w piętnaście minut, tak dziś wystarczyło mi ich zaledwie siedem.
Cholernie chciałem ją zobaczyć. Część mnie wierzyła, że może się obudziła, i może podświadomie to czułem, dlatego mi się przyśniła. Tyle razy moje sny okazywały się rzeczywistością, że ta opcja wydawała się co najmniej prawdopodobna.
CZYTASZ
More Than Just A Little Bit - ZAKOŃCZONE
Novela JuvenilBar to nie tylko miejsce spotkań z przyjaciółmi, lecz również oaza dla osób mających miłosnego kaca. Czasem w życiu nie idzie wszystko tak jak byśmy chcieli. Zaczynając na przesłodzonej herbacie, kończąc na byciu odrzuconym przez ukochaną osobę. A...