Rozdział 24

165 11 1
                                    


"Moja głowa od tygodni jest zapełniona tobą. Wszedłeś do mojego życia, zająłeś moje myśli, które początkowo miały być przeznaczone dla Dave'a i tak oto znowu nabrałam się na miłość, której obiecałam nie dać szans. Przepadłam dla ciebie, choć nigdy to nie miało mieć miejsca. Ponownie się zakochałam."

To się nie nadaje – rzuciłam pod nosem, przekreślając zapisane wyrazy na kartce. – To raczej brzmi, jakbym błagała, by mnie kochał.

Chociaż gdyby tak pomyśleć, to w "Pretty woman" zadziałało.

Nic się nie nadaje. Mogłabym stworzyć list, mogłabym stworzyć playlistę. Mogłabym nawet stworzyć album, w którym wyznałabym mu uczucia, ale to nie ma sensu.

To nic nie da, że ja się narobię, skoro oboje dobrze wiemy, że nigdy nie mieliśmy mieć do siebie uczuć.

Ale nie potrafię odpuścić.

Każde jego słowo budzi we mnie taką radość, której nie czułam nawet przy Davie. Każdy jego gest, każdy jego oddech. A to co działo się tamtej nocy, doprowadza mnie na skraj obsesji.

Tamta noc dała mi poczucie, że może jednak nie jestem sama w naszych uczuciach, niszcząc jednocześnie całe szczęście z chwilą gdy wypowiedział nie to imię. Ale nie umiem dłużej już tego wszystkiego ukrywać.

Muszę mu w końcu powiedzieć.

Bo w końcu może jednak uda nam się mieć szczęśliwe zakończenie.

Chwyciłam torbę z portfelem i ruszyłam do sklepu z myślą, że spróbuję zrobić romantyczną kolację dla dwojga. W końcu jak to mówią, przez żołądek do serca. Zrobię jakieś włoskie danie, do tego czerwone wino i blask świec. Popularne, ale nie bez powodu takie jest. W wielu przypadkach pewnie zdaje swoją rolę.

Może i tym razem się uda.

Wizyta w sklepie wydawała się jedną z cięższych, jakie kiedykolwiek miałam. Uczucie poddenerwowania i strachu sprawiły, że nie potrafiłam dobrze chwycić żadnego z przedmiotów, moje dłonie trzęsły się jak u osoby uzależnionej od kofeiny, która nie widziała ostatnimi czasy kubka z kawy. A wiem, co mówię, bo z jedną taką mam bardzo dobry kontakt.

Moment krytyczny nastąpił podczas wybierania wina, kiedy chwyciłam butelkę, a ta wypadła mi z rąk, roztrzaskując się przy tym i wylewając cały napój na mnie i na podłogę. Nie umiałam już nad sobą dłużej zapanować, czułam, jak z moich zaszklonych dotąd oczu poleciały łzy.

To będzie porażka. Totalna porażka.

Zaczęłam zbierać szkło, którego drobne kawałki kaleczyły moją dłoń, gdy podeszła jedna z ekspedientek, zapewniając mnie, że nic się nie stało i prosząc bym przestała sprzątać. Jednak od małego byłam uczona sprzątać swój bałagan i niewiele się zastanawiając, zaczęłam sprzątać je jeszcze szybciej, jeszcze bardziej kalecząc swoje dłonie.

Kobieta na szczęście tego nie zdołała zauważyć, bo krew była skutecznie maskowana kolorem wina.

Słyszałam, że kobieta mówiła bym zaprzestała, ale jej słowa zdawały się nieistotne. Liczyło się jedynie, że zbiłam ostatnie wino tej marki. Te, które miało iść na naszą kolację.

A miało być idealnie.

Przestałam zbierać dopiero wtedy kiedy kobieta podniosła mnie do góry z przerażoną miną.

– Spokojnie, takie rzeczy się zdarzają, sklep jest ubezpieczony. Zaraz posprzątam, proszę, niech pani weźmie drugie wino i kontynuuje zakupy, nic takiego się nie stało.

More Than Just A Little Bit - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz