Będąc dzieckiem ani przez chwilę nie pomyślałabym, że polubię spacery. Byłam tym wygodnickim dzieckiem, które kochało długie podróże samochodem. A w zasadzie to, co temu towarzyszyło – spokojna muzyka w radiu lub mp3 i chmury na błękitnym niebie. Jak przypomnę sobie te wszystkie wycieczki w wakacje w góry, jak opierałam się o szybę, by oglądać kształty chmur i wymyślać ich historie, to stwierdzam, że dzieciństwo minęło stanowczo zbyt szybko.
Najgorsze w tym wszystkim jednak jest to, że dalej jestem tym samym dzieckiem, z taką różnicą, że nie mogę dłużej tego robić. Stałam się w świetle prawa osobą dorosłą, a do tego, kiedy tylko zdałam egzamin na prawo jazdy, stałam się nią również w oczach rodziców. Teraz nie potrzebuję być wożona, to ja wożę innych.
A co za tym idzie, nie ma oglądania chmur i spania w samochodzie.
Jedyne co mi zostało to tylko ciche spacery po pustych ulicach, które jeszcze za czasów mojego dzieciństwa przepełnione były ludźmi. A teraz większość tamtych dzieciaków siedzi w pracy lub w szkole i rysują funkcje kwadratowe. Wkurzeni od samego ranka siadają do roboty, czekając na jej koniec. Te same dzieciaki, które patrzyły na dorosłych i powtarzały, że nigdy nie będą tak jak oni, pracować w znienawidzonej pracy. Ironia.
Idąc pieszo mogłam pozwolić sobie na chwilę ciszy, której nie zagłuszał mi żaden silnik. Obserwowałam ze skupieniem, jak liście poruszają się przy najmniejszym wietrze, oraz jak gołębie lądują na chodniku. Szczerze mówiąc, jak je zobaczyłam, to pomyślałam o obiedzie.
Z każdym stawianym krokiem próbowałam sobie przypomnieć wszystkie miłe rzeczy, jakie do tej pory mi się wydarzyły, a gdy nie miałam pomysłu, zatrzymywałam się. Tak też przypomniałam sobie prawie całe dzieciństwo, zaczynając o wcześniej wymienianych wycieczkach, przez niestawanie na liniach na chodniku i puszczanie latawcy, na przeskakiwaniu przez fale morskie kończąc. W mojej głowie krążyły setki wspomnień z plaży, gdy robiłam zamki z piasku, z gór, gdy wspinałam się na skały, tylko po to, by móc pochwalić się mamie, że jestem wyższa od niej, i z domu gdy, chociażby codziennie kłóciłam się z mamą o to, że według mnie, wszystkie misie muszą spać ze mną w łóżku, by żaden nie czuł się odrzucony. Mama oczywiście miała inne zdanie. Według niej to ja tam powinnam spać, nic dziwnego, że gdy trzykrotnie spałam na ziemi, bo nie było dla mnie miejsca, wkurzyła się i przeniosła do innego pokoju połowę z nich.
Kolejnego dnia już ich tam nie było. Znowu leżały u mnie w łóżku, schowane pod kołdrą by mama ich nie widziała wieczorem.
Trudno jednak nie zauważyć między innymi metrowego pluszaka pomimo przykrycia. Z uśmiechem jednak udawała, że nic nie widzi, ale kilkukrotnie powtarzała, że jak jeszcze raz zobaczy mnie śpiącą na ziemi, zlikwiduje mi łóżko, skoro jest mi niepotrzebne.
To później ogarnęłam śpiwór, do którego wkładałam parę pluszaków na noc i co noc zmieniałam ich, by żaden nie czuł się gorzej.
Byłam dziwnym dzieckiem. Ale przyznaję, to było na swój sposób też słodkie.
Z uśmiechem i coraz to lepszym humorem szłam w stronę miejsca przyszłych praktyk. A to wszystko dlatego, że za wszelką cenę nie chciałam przypadkowo zniechęcić się do niej, bo zbyt dobrze wiedziałam, czym to później się skończy – narzekaniem, każdego ranka.
I o ile nie uważam tego za nic złego, tak znam siebie i wiem, że jeśli zacznę narzekać już na początku, to później będzie już tylko gorzej.
***
Zmieniłam zdanie, wolno narzekać.
To miejsce jest przepełnione po brzegi przez socjopatów na różnym stopniu zaburzenia.
CZYTASZ
More Than Just A Little Bit - ZAKOŃCZONE
Ficção AdolescenteBar to nie tylko miejsce spotkań z przyjaciółmi, lecz również oaza dla osób mających miłosnego kaca. Czasem w życiu nie idzie wszystko tak jak byśmy chcieli. Zaczynając na przesłodzonej herbacie, kończąc na byciu odrzuconym przez ukochaną osobę. A...