Myślałem o tym przez długi czas, ale założę się, że ani przez chwilę, od momentu gdy Alice wylądowała w szpitalu, nie pomyślałbym, że to właśnie ta sala stanie się dla mnie miejscem, w którym mogę odpocząć.
Pomieszczenie, po którym roznosi się zapach leków przeplatany zapachem kwiatów... Miejsce, w którym co chwilę słychać charakterystyczne piknięcie maszyny stało się ukojeniem, pozwalając na chwilę w tej nostalgicznej monotonii odciąć się od świata, który w teorii tu najbardziej powinien uderzać.
Zerknąłem na Alice, całą swoją uwagę skupiając na burzy kręconych włosów, które od zawsze wyróżniały ją z tłumu. Zdawały się one lekko dłuższe, choć mógł to też być powód, że od ciągłego leżenia rozprostowały się. Choć jedno jest pewne, z każdym dniem stają się coraz bardziej splątane. Pewnie nadal w nich gdzieś została zaschnięta kropla krwi po tamtym wydarzeniu.
Spoglądałem na jej włosy, co rusz odwracając przy tym od nich wzrok, bo sam nie do końca umiałem na nie tak ceremonialnie patrzeć. One nie pasowały do Alice, osoby, która potrafiła kilkanaście minut je układać, by były idealne. Potrafiła wstać na kilka godzin przed konkursem, by zdążyć umyć je i wysuszyć, by wyglądały niczym z okładek magazynów.
Nie mogłem patrzeć na nie nie dlatego, że uważałem je za brzydkie, a dlatego, że wiedziałem, że ona by je za takie uważała. A to sprawiało, że nie podobała mi się ich kondycja równie mocno, co pewnie jej.
Zwróciłem uwagę na drgnięcie jej powieki, które zmotywowało mnie do odezwania się. Po raz pierwszy od dziesięciu minut, gdy tu jestem.
– Narzekałem, że jesteś egoistą, ale spójrz na mnie – wyrzuciłem, upijając przy tym łyk napoju wysokoprocentowego, który wcześniej przelałem do butelki po soku. Może Liv ma jednak trochę racji. – Jestem tego lepszym przykładem niż ty. Ale pomimo tego wszystkiego, co zrobiłem, pomimo tego, że znienawidzisz mnie, jak tylko się dowiesz... Proszę, użycz mi wtedy drugiej szansy, bo cholernie cię potrzebuję.
Mój wzrok mimowolnie przebiegł po jej dłoniach, po wenflonie na ręce i podłączonej do niego kroplówki.
– Pamiętasz, jak uczyłaś mnie pływać? – rzuciłem, gdy przez kolejna kropla płynu spłynęła do wężyka. No właśnie, obiecywałaś, że nauczysz mnie pływać, więc gdzie jesteś kiedy tonę?
Choć przyznaję, że kłamałem, mówiąc, że nie umiem pływać.
To prawda, rodzice zawsze mnie trzymali z dala od wody, ale nie byłem im w pełni posłuszny. Zresztą, nigdy nie byłem i do dziś nie jestem. Próbowałem się nauczyć pływać i szło mi bardzo dobrze, ale pewnego dnia po prostu mnie przyłapali i dostałem dożywotni szlaban. Choć przyznaję, nie pamiętam, jak się pływa, więc też czysto teoretycznie jednak nie kłamałem.
– Czy kojarzysz, jak wtedy rozmawialiśmy, to co mówiłaś o wodzie? Że to niebezpieczny żywioł... nieobliczalna szmata, myślisz, że dajesz radę, aż nagle znikasz. Przychodzi fala i nawet najlepszy pływak może skończyć pod powierzchnią wody. Niedawno zdałem sobie sprawę z mocy wody. To nie jest tylko jezioro i morze, które może sprawić, że udławisz się wodą, próbując chwycić powietrze.
Znowu wracam do tego wspomnienia, choć przyznaję, wolałbym już o nim nie pamiętać. Obudzić się bez wyrzutów sumienia, wstać bez myśli, że wszystko przypomina mi o tamtym zdarzeniu.
Ale nie mogę. Jestem tak samo winny jak Woods, który w nią wjechał, jak ona, która wbiegła wtedy na ulicę.
Czasem po prostu wolałbym cię nigdy nie poznać. Cząstka mnie wierzy, że gdybym nie zgodził się na propozycję Smith, uniknąłbym tego całego zamieszania, które miało miejsce ostatnie kilka miesięcy. A mimo to, cholernie cieszę się, że spotkaliśmy się w zamkniętej przez nauczycielkę sali, nawet jeśli twoim jedynym powodem były obiecane darmowe obiady dla Roxanne.
![](https://img.wattpad.com/cover/300746935-288-k77490.jpg)
CZYTASZ
More Than Just A Little Bit - ZAKOŃCZONE
Fiksi RemajaBar to nie tylko miejsce spotkań z przyjaciółmi, lecz również oaza dla osób mających miłosnego kaca. Czasem w życiu nie idzie wszystko tak jak byśmy chcieli. Zaczynając na przesłodzonej herbacie, kończąc na byciu odrzuconym przez ukochaną osobę. A...