JUSTIN:
brunetka wyciągnęła telefon i do kogoś zadzwoniła po chwili ta osoba odebrała a dziewczyna z przejęciem w głosie zaczęła-"mamo? "
-"tak córeczko? "
-"mamo może zostań dziś w pracy"
-"Olivia co się stało? dlaczego? "
-"Paul jest nie w sosie i..."brunetka przerwała swoją wypowiedź i odeszła ode mnie żebym nie słyszał dalszej rozmowy. czy gdyby na nią nakrzyczał to jej rodzicielka miała by nie wracać do domu? coś tu nie gra i ja wiem że Olivia kłamie. wiem że nie chce się tym ze mną podzielić bo znamy się zaledwie kilka godzin ale jeszcze jak nigdy mam ochotę jej pomóc.
OLIVIA:
mama zamilkła... słyszałam jak przełyka ślinę-"mamo"
głos mi się załamał na myśl o tym co się stało
-"co on zrobił?! "
odpowiedziała w tym momencie już zdenerwowana
-"jest z nim coraz gorzej...ma broń"
-"boże drogi! nic ci nie jest? "
-"nie ale myślę że to mogło się bardzo źle skończyć"
-"wiem słonko. przepraszam. "
-"to nie twoja wina! nie obwiniaj się ja jeszcze musze pogadać z Erykiem. pa mamusiu"
-"dobrze. uważaj na siebie"wykonałam kolejny telefon tym razem do brata. pierwszy sygnał... drugi i za trzecim odebrał
-"co jest mała? "
-"Eryk nie idź do domu.. "
opowiedziałam mu cała historie w miarę się streszczając
-" ŻE CO KURWA??!!zajebie go"
-"ERYK KRETYNIE! on ma broń"
-"miał cię do cholery nie dotykać! "
-"nic mi nie jest poważnego. uspokój się już. idź nie wiem do jakiegoś kolegi na noc"
-"a co z tobą? "
-"nie wiem może pójdę do Caroline albo na przystanek jak zawsze"
-"nie możesz... "nie dokończył bo się rozłączyłam. nie chce żeby się o mnie martwił rozejrzałam się troche i jestem pewna że pół parku słyszało jak mówię do niego "kretynie" mam nadzieję że nic więcej. wróciłam do Justina, usiadłam na ławce i zaczęłam gryźć moją wargę. brunet usiadł obok mnie tym samym wyrywając mnie z przemyśleń
-"odprowadzić cię? "
-"nie wracam..."wymsknęło mi się. boże jaka ja głupia jestem nawet nie umiem kontrolować tego co mówię
-"jak to?"
nie umiałam odpowiedzieć z moich ust nie wyszło żadne konkretne słowo tylko jakieś "yyyy" "ugh" "ummm"
-"no dobra nie dopytuje"
popatrzyłam na niego dziękczynnym wzrokiem że przerwał moje wypociny
-"no to może pójdziesz do mnie"
zaproponował. w sumie do domu nie wrócę jak na razie nie ma takie opcji ale go nie znam...
-"nie trzeba ja pójdę na przystanek czy coś"
-"ohhh co to to nie.. no nie daj się prosić"westchnęłam przeanalizowałam to w mojej głowie
*"może nic mi się nie stanie. dobra chuj najwyżej będę żałować"*
-"no niech będzie"
-"w końcu na coś cię namówiłem"nie mieszkał daleko od parku jakieś 7 minut pieszo. otwarł drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. dom był duży i zadbany w okół dużo kwiatów. weszłam do przedpokoju, zdjęłam buty i otworzyłam kolejne drzwi prowadzące do salonu na przeciw mnie były drzwi na taras weszłam dalej. po lewej stronie były schody za pewne prowadzące na piętro. weszłam do salonu po prawej stronie stała kanapa na około 10 osób, sporo, po lewej stała szafka a na niej telewizor przed kanapą stał stół a po bokach fotele. sam salon był ogromny. odwróciłam się i zobaczyłam kuchnie ponieważ salon był z nią połączony. kuchnia była nowoczesna dużo urządzeń elektrycznych i tak dalej. na dole znajdowała się jeszcze łazienka ale my przeszliśmy na górę która też była sporych rozmiarów. weszłam po schodach i zobaczyłam 5 par drzwi. pierwsze z nich prowadziły do kolejnego salonu drugie do pokoju rodziców Justina znajdowały się tam dwie toalety jedna z nich za pewne należała do jego rodziców a druga do niego, i ostatnie do pokoju Justina. po prawej stronie od drzwi stało dwuosobowe łóżko z niebieską pościelą, na przeciw wejścia stało biurko z komputerem przy nim fotel a po lewej szafa i szafka na której stał telewizor. na całej podłodze był rozłożony dywan.
-"będziesz się tak długo rozglądać? "
zapytał brunet stojący za mną. rzeczywiście się już długo gapiłam. weszłam do środka i usiadłam na fotelu. chłopak wszedł za mną, zamknął drzwi i usiadł na łóżku. nastała niezręczna cisza ale Justin postanowił ją przerwać
-"boisz się prawda?"
-"czego? "
-"twojego taty"
-"nie jest moim "tatą" do chuja! "
pokiwałam palcami w powietrzu a łzy same napłynęły mi do oczu. Justin złapał mnie za rękę
-"hej spokojnie. przepraszam nie chciałem"
-"to ja przepraszam nie powinnam była się unosić. po prostu... "chciałam się tym podzielić w końcu z kimś ale było tyle przeciwwskazań że nic nie chciało się ze mnie wyjść
-"nie zmuszam cię... ja chce tylko pomóc"
-"nie potrafię tego powiedzieć"
-"nie szkodzi. jak będziesz tylko gotowa to ja się nigdzie nie wybieram"JUSTIN:
nie mogłem dużo zrobić. muszę ją bardziej poznać a może się kiedyś otworzy przy mnie. nie wiem co ja gadam jestem beznadziejnym przyjacielem i juz sam się gubię. co ja mam zrobić? chce coś dla niej zrobić ale z drugiej strony niszczę wszystko czego się dotknę-"chcesz obejrzeć jakiś film"
zapytałem bo znów zapadła niezręczna cisza
-"no okej"
odpowiedziała a jej głos drżał. wstałem po pilota włączyłem TV i usiadłem z powrotem na łóżko. popatrzyłem na brunetkę która nie wiedziała jak się usadowić na krześle
-"tu będzie ci o wiele wygodniej. chodź tutaj może"
wskazałem na miejsce obok mnie. dziewczyna posłusznie wstała i usiadła obok mnie.

CZYTASZ
ostatni oddech
Teen Fictiondwa różne światy, podobne przeżycia, takie same uczucia. co jeśli te dwa charaktery się spotkają? ta brązowo włosa, cicha i skryta w sobie dziewczyna oraz z pozoru wesoły i towarzyski chłopak. zbrodnie, romanse, adrenalina, tajemnice, strach i rozda...