gryffindor's party.

2.3K 199 252
                                    


— Reg, no błagam cię!

Barty opadł ciężko plecami na łóżko bruneta, który uprzednio podciągnął nogi do siebie, by uniknąć zostania przez niego zmiażdżonym. Przeszył przyjaciela krytycznym spojrzeniem i wrócił do czytania swojej książki.

— Musimy tam iść — jęknął Crouch.

— Nie mam ochoty — mruknął, jednie przewracając stronę. — Jest sobota, wolę odpocząć.

— Odpoczywałeś już cały dzień. Proszę, chodź z nami.

— To impreza Gryffindoru, Barty. Wiesz, że to znaczy, że będą tam Gryfoni? W Wieży Gryffindoru? — Przypomniał mu dosadnie, patrząc na niego znacząco znad książki.

— Tak, dlatego jeszcze dodatkowo się nam tam przydasz — oznajmił Barty i uśmiechnął się przebiegle, na co Regulus zmarszczył brwi. — Masz przecież znajomości. Gdyby nie chcieli nas wpuścić, zawsze może bohatersko pojawić się Potter i załatwić nam wejście ze względu na ciebie.

Black przewrócił oczami i znowu zasłonił się książką.

— Evan, powiedz mu coś — zirytował się Crouch.

Rosier wychylił się z łazienki, ręcznikiem susząc swoje wilgotne włosy.

— Regulusie Arcturusie Black, rusz wreszcie dupę do cholery, bo potrzebuję się najebać — syknął na niego. — Skoro ja wszedłem na ten poziom desperacji, że jestem w stanie imprezować z Gryfonami, to ty tym bardziej nie powinieneś mieć problemu.

— Bardzo zachęcające, Evan.

— Wiem, dzięki. Starałem się — wyszczerzył się i puścił im oczko. — A teraz wybaczcie, bo muszę dziś wyglądać zajebiście — podkreślił wyraźnie ostatnie słowo, po czym znowu zniknął w toalecie.

Barty przewrócił oczami.

— Chodź z nami, Reg — nalegał dalej. — Przyda ci się trochę luzu, a Gryffindor zawsze urządza najlepsze imprezy.

Reg zlustrował go wzrokiem pełnym zwątpienia. Nie znosił imprez.

— Będzie tam Potter... — dodał sugestywnie Crouch.

— I dlaczego sądzisz, że w jakikolwiek sposób mnie to zachęca? — Spiorunował go kolejnym krytycznym spojrzeniem.

— Nie mam pojęcia, próbuję wszystkiego, żeby cię przekonać! — Odpowiedział zrezygnowany. — Zlituj się, Reg. Nie mogę iść tam tylko z Evanem, przecież szlag by mnie trafił.

— Ej! Uważaj na słowa, Crouch!

Kącik ust Rega drgnął z rozbawieniem, gdy usłyszał oburzony głos Rosiera dochodzący z innego pomieszczenia. Zerknął na patrzącego na niego z wyczekiwaniem przyjaciela, myśląc gorączkowo. Przygryzł wargę, nie mogąc się zdecydować.

— No dobra — westchnął w końcu ciężko i odłożył książkę. — Zbyt wielki grzech by mnie obciążył, gdybym tak bezlitośnie skazał cię na jego towarzystwo.

Barty uśmiechnął się szeroko, triumfalnie i z cieniem ulgi.

— Dziękuję — podniósł się z materaca. — Nie pożałujesz. Będziesz się świetnie bawił, obiecuję.

Regulus naprawdę bardzo w to wątpił.

. . .

Około godziny później przechodził przez dziurę pod obrazem Grubej Damy, zaraz za podekscytowanym Evanem i Barty'm. Wpuścił ich do środka jakiś czwartoroczniak stojący na zewnątrz.

LION'S HEART | JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz