tea in the kitchen.

2.6K 206 440
                                    


             W czwartek przed ostatnią lekcją Regulus czekał samotnie na korytarzu na rozpoczęcie się Eliksirów. W dłoniach trzymał otwartą książkę, ale kątem oka zerkał na ulubioną szkolną parę, w której idealność zaczął wątpić po zobaczeniu ich sprzeczki. Nic nie wskazywało jednak na to, aby sytuacja między nimi się poprawiła. Black nie chciał być egoistyczny i nie życzył też Jamesowi niczego złego, dlatego bardziej go to niepokoiło, niż cieszyło.

Właśnie ukradkiem obserwował ich kolejną kłótnię, w której James ewidentnie miał dość, a Lily wręcz buzowała ze złości. Nie mógł usłyszeć, o co poszło, ale oceniając po mimice ich dwójki, jak najbardziej mógł współczuć Potterowi. Rudowłosa żywo gestykulowała, jej brwi były zmarszczone, a na jej policzkach widniał rumieniec. Black był prawie pewien, że krzyczy. Wreszcie Slughorn zaczął wpuszczać ich do sali, więc Evans tupnęła nogą w podłogę i odwróciła się zaczerwieniona na pięcie, by przejść przez korytarz i zniknąć w środku.

Regulus poprawił pasek torby na swoim ramieniu i również wszedł do sali, zajmując swoje miejsce. Popatrzył ukradkiem na Lily, która z jakiegoś powodu rzuciła mu zirytowane spojrzenie. Natychmiast skupił się na czymś innym, dopóki do sali lekcyjnej nie wszedł także Potter.

James usiadł na krześle i westchnął ciężko, odchylając się na oparcie. Reg zerknął na niego i zakręcił w palcach piórem. Palcami odsunął swoje kręcone, czarne włosy.

— Cześć, Potter — przywitał się. James odwzajemnił jego spojrzenie i uśmiechnął się do niego.

— Hej, Reg.

— Wszystko w porządku? — Spytał bezmyślnie Reg, dostrzegając melancholijny wyraz w jego zazwyczaj radosnych oczach.

— Nie, nic, tylko... — Zaprzeczył natychmiast James, ale zaraz umilknął, odpuszczając sobie udawanie. Zakręcił sygnetem na swoich palcach, wbijając w niego wzrok. — Widziałeś tą kłótnię teraz na korytarzu, prawda? — Upewnił się cicho.

Regulus skinął głową, potwierdzając półgłosem i wciąż mu się przyglądając. Gryfon westchnął.

— Cóż, Lily ma do mnie pretensje, bo odmówiłem siedzenia z nią i Snape'm — przewrócił oczami. Reg zmarszczył brwi z niezrozumieniem.

— Przecież w ławkach są tylko po dwa miejsca.

— Właśnie to jej powiedziałem — mruknął James. — Zarzuciła mi, że powinienem myśleć bardziej otwarcie, bo przecież wystarczy kilka poprawek i zmieścimy się we trójkę — potrząsnął głową, dając Regulusowi do zrozumienia, że uważa to za głupotę. — Odparłem, że za nic w świecie nie będę siedzieć ze Snape'm i że chcę zostać tutaj, z tobą.

Przeczesał włosy i poprawił okulary na nosie.

— To dlatego się wściekła. Ale powinno jej za niedługo przejść — przygryzł wargę, uciekając wzrokiem. — Wychodzi na to, że często tak ma.

Regulus patrzył na niego ze zmartwieniem, nie wiedząc, jak go pocieszyć. Miał ochotę udusić Evans za traktowanie Jamesa w ten sposób. Do tej pory nigdy by nie uwierzył, że istnieje człowiek, który dałby radę wyprać Pottera z entuzjazmu i radości. Momentalnie zrobiło mu się przykro, gdy patrzył na stłamszonego szesnastolatka. Nie rozmawiał z nim od około dwóch tygodni... mniej więcej tyle samo Lily była z nim w związku. Różnica w jego nastroju była drastyczna.

— James? — Mruknął po chwili.

— Mhm? — Brunet podniósł na niego spojrzenie, wciąż nerwowo bawiąc się swoim pierścieniem.

LION'S HEART | JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz