James nie zjawił się na kolacji tego dnia. Kompletnie nie miał apetytu i nie spieszyło mu się, aby wychodzić do ludzi, w obawie przed ciekawskim wzrokiem, konspiracyjnymi szeptami i plotkami, które zawsze w błyskawicznym tempie potrafiły dotrzeć do każdego ucznia Hogwartu. Po ostatnim napadzie złości Lily był niemal pewien, że nie przedstawi ich zerwania w sposób dla niego korzystny. Miał zamiar uniknąć wszystkich krzywych spojrzeń i nie niszczyć sobie humoru na koniec dnia, choć prawdopodobnie jutro rano na śniadaniu czekać go będzie to samo.
Rozłożył się plecami na materacu swojego łóżka, pozbywszy się uprzednio szkolnej szaty. Miał więc teraz na sobie wygodny, luźny T-shirt i dresowe spodenki. Podrzucał w powietrze swojego Złotego Znicza, raz po raz łapiąc go w odpowiednim momencie, czasem przerzucając go z ręki do ręki. Jutro po lekcjach pójdzie polatać, zanim zacznie się trening. Brakowało mu tego.
Nagle do środka dormitorium gwałtownie wpadł Syriusz, a chwilę po nim Remus i Peter, choć z mniejszym przejęciem i energią. Black wyglądał, jakby zaraz miało go roznieść. James podniósł się do siadu, słysząc huk drzwi uderzających o ścianę.
— James! — Łapa dopadł go, wyskakując do przodu, by usiąść obok niego i złapać go za ramiona. — To prawda?!
Pettigrew usiadł na sąsiednim łóżku, a Remus usiadł obok swojego chłopaka.
— Spokojnie, Łapo — wolną ręką strącił ostrożnie tą Syriusza z ramienia Jamesa. — Nie strasz go tak.
Potter był zdezorientowany.
— Byliśmy na kolacji. Słyszeliśmy, że Evans z tobą zerwała — wyjaśnił Peter, badając go wzrokiem.
— A... To prawda — brunet potarł dłonią swój kark.
— Co się stało? Wszystko w porządku? — Dopytał przejęty Black. — Ta idiotka Evans, nie zasługiwała na ciebie, ja w ogóle nigdy jej nie ufa...
— Jak się czujesz? — Spytał zatroskany Remus, a ręką przesunął po plecach Syriusza.
— Jest okej — wzruszył lekko ramionami okularnik, zaczynając bawić się palcami. Otworzył usta, by wszystko im wytłumaczyć, ale drzwi znowu stanęły otworem.
— Rogaś!
Do środka wtargnęły trzy Gryfonki: Marlene, Dorcas i Mary, natychmiast zamykając za sobą drzwi i dołączając do zgromadzonych. Potter ściągnął brwi z niezrozumieniem, ale zaraz na jego ustach pojawił się lekki uśmieszek rozbawienia.
— Czuję się normalnie jak celebryta.
Marlene zajęła ostatnią wolną przestrzeń na łóżku Jamesa, a Mary i Dorcas dosiadły się do Petera. Blondynka objęła chłopaka w pasie, przytulając go na moment.
— Jak się trzymasz?
— Dobrze — uśmiechnął się lekko. — Szczerze mówiąc to mi ulżyło. Sami wiecie, jak fatalnie wyglądały ostatnie dni. Zrozumiałem, że to nie było to. Nie czuję się jakoś ogromnie wspaniale, ale źle nie jest, nie mam nad czym rozpaczać.
— Naprawdę? — Upewniła się Mary.
Pokiwał lekko głową.
— Nie pasujemy do siebie.
Wszyscy umilkli na chwilę uspokojeni.
— Cóż, spodziewaliśmy się spotkać cię w innym stanie — przyznała Dorcas. — Ale to nie znaczy, że będę narzekała.
— Czemu nie jesteście z Lily? — Spytał Potter, na co dziewczyny spojrzały po sobie.
— Znamy cię na tyle dobrze, że dosyć ciężko uwierzyć w jej historię — wzruszyła ramionami Mary i odsunęła z oczu swoje mocno kręcone kosmyki włosów.
CZYTASZ
LION'S HEART | Jegulus
FanfictionWszyscy w Hogwarcie dobrze wiedzą, że James Potter, uczeń szóstego roku, jest od lat boleśnie zakochany w rudowłosej piękności o imieniu Lily Evans. I choć większość szkoły śledzi postępy w ich relacji z ogromną ciekawością i ekscytacją, to piętnas...