Rozdział 22.

227 19 6
                                    

Jedyne co miałam pamiętać z tamtej chwili, to setki skierowanych w moją stronę oczu. Miałam wrażenie, że skupienie uwagi Tyriana na naszą dwójkę, nie tylko było zagraniem wyjątkowo sugestywnym i prowokacyjnym ale także nieoczekiwanie strategicznym. Okazywane przez Pierra napięcie i mocno skrywany strach nie sprawił, że zadrżałam na swoim miejscu niesiona jego własnymi emocjami. Drżałam z wściekłości. Wrząc z tłumionej od dawna gorejącej nienawiści i chęci skrzywdzenia każdej otaczającej nas istoty, odzianej w tę cholerną, nieskazitelną biel. Nie sądziłam, że zareaguję w takich sposób na zagrażające nam niebezpieczeństwo. Jawną, niezaprzeczalną niechęcią.

Patrząc wtedy na twarz Tyriana, będącą samą esencją okrucieństwa, mając u swojego boku Pierra, który sparaliżowany w pełnym napięcia oczekiwaniu, czekał na pierwszy mój ruch, podjęłam szybką decyzję. Nie miałam zamiaru się bać. Czymkolwiek był, cokolwiek ode mnie chciał...nie mogło być to gorsze od tego, co już doświadczyłam. Czując jak Pierre przysuwa się do mnie, wkładając w wyuczonym odruchu, elegancko dłonie do kieszeni swoich spodni, uśmiechnęłam się, do Tyriana nie okazując ani krztyny ciepła.

Obrzuciłam stojącego przed nami wampira przeciągłym spojrzeniem z góry na dół, z równie oddaną agresją. Od samego przestąpienia progu wielkiej sali, czułam na sobie piętno mocy Arryna, wymuszającego na mnie opanowaną furię. Kompletnie ją zignorowałam i wróciłam spojrzeniem do środka sali, na której stał Cesare z tuzinem uzbrojonych po zęby łowców.

Nie takiej reakcji spodziewał się po mnie Tyrian. Widząc jeszcze przed zaledwie sekundami, jawną desperację w ruchach Pierra, spodziewał się mojej absolutnej uległości i przerażenia. Nie potrafiłam zignorować jego mocy, tańczącej wokół nas, niczym mordercze tango wraz z mocą Pierra.

- Chyba mnie z kimś pomyliłeś, skarbie - mój głos był równie obcy, co moje spojrzenie, nadal skupione na otaczającym nas tłumie. - Nie pamiętam abyśmy byli sobie przedstawieni. Nie mówiąc już o twoich groteskowych próbach przymilania się do mnie.

Tyrian jedynie roześmiał się z zadowoleniem i cofnął swoją, wyciągniętą w moją stronę dłoń.
- Nie takiego powitania się spodziewałem.
- Nie ponoszę odpowiedzialności za wcześniejsze scenariusze, które zdążyłeś sobie już uroić na temat w swojej głowie.
- Uroiłem sobie wiele - przyznał bez skrupułów, lubieżnie oblizując przy tym swoje wąskie, czerwone usta.

Zreflektował się prędko, stawiając kolejny bardzo pewny siebie krok w moją stronę. Nie drgnęłam nawet na swoim miejscu. Pierre jednak już przy mnie był. Jego dłoń niby od niechcenia odgarnęła kosmyk włosów z mojego policzka i delikatną pieszczotą skończyła swoją wędrówkę z mojego ramienia na talię. Na niego także nie spojrzałam. Bałam się, że jego pełnen obawy wzrok, pozbawi mnie resztek pewności siebie, której potrzebowałam dla nas obojga. Na litość boską. Razem byliśmy niepokonani i Pierre chyba o tym zapomniał.
- Wydaje mi się jakbym bardzo dobrze Cię znał.
- Wątpię - mój głos pozostawał nadal bezbarwny.

Wampir wzrokiem śledził każdy gest Pierra. Każdy jego dotyk, oddech i spojrzenie, którym muskał mój profil i krzywiznę szyi. Widziałam, że ta stara, okrutna istota mnie pragnęła. Widziałam to po napiętej i gotowej do skoku sylwetce. Spiętych, szerokich ramionach. Dłoniach, które mimowolnie wyrywały się w moim kierunku. Jego wzrok z namaszczeniem badał każdą krzywiznę mojego ciała, na dłuższą chwilę zatrzymując się na moich odkrytych udach i wyraźnie zarysowanych piersiach pod tym ledwie trzymającym się na moich ramionach materiale.
- Pierwszy raz o Tobie słyszę. Nie mam pojęcia kim lub czym jesteś. Nie żeby mnie to jakoś wyjątkowo interesowało.

Wzrok Tyriana przesunął się na Pierra, który widocznie walczył całym sobą, by nie zareagować na namacalne ataki wampira na naszą dwójkę. Jego moc wiła się wokół nas, starając się wedrzeć pod granicę postawioną przez Pierra. Nie miałam pojęcia na czym polega dar wampira, czułam jednak jej potęgę. Opór jaki stawiała Pierrowi. Zaciekłą walkę i nieustępliwość.

Bella Clairiere and City of Ashes (IV)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz