Rozdział 7.

5.1K 149 17
                                    

Shane

Nie powinienem zachowywać się tak agresywnie, wiem. Ale nie potrafiłem nad sobą zapanować słysząc te obleśne słowa. A gdy wyobraziłem sobie jak kładzie swoje paskudne dłonie na delikatnym ciele kobiety... nie wytrzymałem. Nie powinienem nazywać brunetki swoją własnością bo daleko nam do tego, z resztą sam nie wiem czy na prawdę tego chce. Na ten moment kieruje mną pożądanie. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Całą drogę brunetka milczy patrząc na widoki za oknem. Moja dłoń zaborczo ściska jej udo, a jej obecność wpływa na mnie niezwykle kojąco. W zasadzie tylko dzięki niej nie udusiłem go gołymi rękami.

Wreszcie parkujemy pod moim domem, kobieta nie czeka aż otworzę jej drzwi tylko wysiada przyglądając się ogromnej posiadłości. Chwytam Blair za dłoń, która ani na chwilę nie odrywa swojego spojrzenia od otaczających ją widoków. Wchodzimy po ogromnych schodach do środka gdzie brunetka wcale nie zmienia swojej postawy. Cały czas dokładnie przygląda się otoczeniu, za to ja przyglądam się jej ciału odzianemu w niezwykle ciasną sukienkę.

Ponownie łapię brunetkę za dłoń i ciągnę na górę. Kierujemy się do mojego skrzydła gdzie szybko pokonujemy odległość i wchodzimy do sypialni. Wystrojem bardzo przypomina tą, w której spędziliśmy cudowną noc. Kobieta podchodzi powoli do każdej części sypialni obserwując każdy przedmiot. Mój wzrok automatycznie zjeżdża na niższe sfery jej ciała. Odkąd pierwszy raz zobaczyłem ją tego wieczoru nie mogłem przestać marzyć o tej chwili.

Gdy obserwowała półkę z perfumami nie wytrzymałem. Nie mogłem dłużej jej nie dotykać. Podszedłem do kobiety, odwróciłem ją twarzą w moją stronę i przyszpiliłem do ściany. Złapałem za jej nadgarstki przyciskając je tuż nad jej głową.

- Najchętniej zerwałbym z Ciebie tą sukienkę.- rzekłem składając na jej szyi mokre pocałunki na co kobieta reagowała cudownym westchnieniem.

- Nie radzę.- odpowiedziała przez co oderwałem się od jej ciała i spojrzałem prosto w oczy.- To sukienka Mavis. Zabije Cię jeśli coś jej się stanie.- dodała z uśmiechem na co również się zaśmiałem. Nie uwalniając jej dłoni z uścisku położyłem drugą dłoń na zaróżowionym policzku i zatopiłem się w jej kurewsko cudownych ustach.

Kobieta nie była mi dłużna i sama zaczęła nadawać coraz szybszego tempa. Wypuściłem nadgarstki z uścisku i dłoń przeniosłem na jej szyję ściskając ją co wywołało u brunetki cichy pomruk. Ona doprowadzi mnie do pierdolonego obłędu.

Jej delikatne dłonie zaczęły wsuwać się pod ciężki materiał marynarki po czym zrzuciła go z moich ramion nie przerywając pocałunku. Po pozbyciu się materiału swoje dłonie przeniosła na krawat, którego również szybko się pozbyła. Za następny cel obrała sobie moją koszulę. Zaczęła powoli i subtelnie rozpinać wszystkie guziki po kolei odrywając się od moich ust. Bacznie zaczęła obserwować tatuaże, które pokrywały moją klatkę piersiową rysując ich kontur palcem. Oszaleje przez nią.

Przerywam te tortury pozbywając się bariery jaką jest sukienka kobiety i...

- Kurwa... jesteś naga.- odpowiadam dostrzegając jak dumna jest z siebie wywołując u mnie taką reakcje. Jeśli pomyśle sobie, że była naga przez całą tą cholerną kolacje to...

- Nie ruszaj się stąd.- szepcze jej do ucha trzymając mocno jej szyję. Kobieta lekko przytakuje przygryzając przy tym cholerną wargę co jeszcze bardziej mnie nakręca.

Podchodzę do komody, z której szybko wyciągam upragniony przedmiot. Wracam do kobiety, którą gwałtownie obracam i skuwam jej ręce na plecach klepiąc przy tym ten cudowny tyłek. Blair wydaje z siebie cichy syk gdy zaciskam srebrną bransoletę na jej nadgarstkach.

Royal flushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz